Bunt Prigożyna. Andrzej Duda: Odbyliśmy konsultacje z premierem, MON i Sojusznikami
"Przebieg wydarzeń za naszą wschodnią granicą jest na bieżąco monitorowany" - poinformował w sobotę prezydent Andrzej Duda. Buntowi w Rosji przyglądają się uważnie także inni światowi przywódcy. W nocy z piątku na sobotę właściciel rosyjskiej najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn ogłosił, że jego bojownicy wkraczają do Rostowa nad Donem.
"W związku z sytuacją w Rosji odbyliśmy dziś rano konsultacje z Premierem i MON, a także z Sojusznikami" - napisał w mediach społecznościowych prezydent i zapewnił, że sytuacja jest na bieżąco monitorowana.
Rzecznik rządu Piotr Müller dodał, że odbył się także konsultacje rządowe z udziałem wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego oraz szefa MON Mariusza Błaszczaka i szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego.
Świat reaguje
Zdarzeniom z Rosji przygląda się NATO i UE. Sytuację monitorują także poszczególne kraje. - Rumunia uważnie śledzi wydarzenia w Rosji i jest w stałym kontakcie ze swoimi sojusznikami - poinformował rumuński prezydent, cytowany przez agencję Reutersa. Włochy stwierdziły, że zbrojna agresja na Ukrainę powoduje niestabilność Federacji Rosyjskiej. Estonia zabezpieczyła swoją granicę z Rosją i zaapelowała do obywateli, by nie podróżowali do żadnej części Rosji. Podobnie postąpiły Niemcy, które zaleciły podróżnym unikania okolic Moskwy.
Jak podaje Reuters, rzeczniczka transatlantyckiego sojuszu przekazała, że NATO "monitoruje sytuację" w Rosji.
Z kolei przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michael stwierdził, że UE ściśle monitoruje rozwój sytuacji w Rosji.
"Ściśle monitoruję rozwój sytuacji w Rosji. W kontakcie z europejskimi liderami i partnerami G7. Jest to wyraźnie wewnętrzna sprawa rosyjska. Nasze poparcie dla Ukrainy i Wołodymyra Zełenskiego jest niezachwiane" - napisał na oficjalnym Twitterze.
Sytuację skomentował także prezydent Ukrainy, pisząc, że "Każdy, kto wybiera drogę zła, sam siebie niszczy".
"Rosja długo propagandą maskowała swoją słabość i głupotę swojego rządu. A teraz jest tyle chaosu, że żadne kłamstwo nie jest w stanie tego ukryć" - przekazał Zełenski.
Prigożyn grozi: Pójdziemy na Moskwę
W piątek wieczorem Jewgienij Prigożyn poinformował, że rosyjska armia rozpoczęła "ataki rakietowe na nasze obozy na tyłach". Z jego przekazu wynika, że "zginęła ogromna liczba bojowników" Grupy Wagnera. Zapowiedział reakcję "na tę zbrodnię".
"Jest nas 25 tysięcy i idziemy wyjaśniać, czemu w kraju trwa chaos" - relacjonuje wypowiedzi Prigożyna agencja Reutera i zaznacza, że "kucharz Putina" zastrzegł, iż "nie jest to zamach stanu".
W sobotę w godzinach porannych przywódca najemników poinformował, że znajduje się w kwaterze Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem i oczekuje tam na przybycie ministra obrony Siegieja Szojgu oraz szefa sztabu generalnego Walerija Gierasimowa. Zagroził, że w przeciwnym razie wagnerowcy "pójdą na Moskwę".
Zapewnił, że ani on, ani jego ludzie nie poddadzą się na rozkaz Putina.
Putin: Zbrojny bunt był zdradą
W sobotę rano w sprawie sytuacji w Rosji głos zabrał prezydent Władimir Putin. W specjalnym wystąpieniu powiedział, że "zbrojny bunt" najemników Grupy Wagnera był zdradą, a każdy, kto chwycił za broń, by zaatakować rosyjską armię, zostanie ukarany.
ZOBACZ: Władimir Putin o Jewgieniju Prigożynie. "Cios w plecy"
Putin dodał, że zrobi wszystko, aby chronić Rosję i że podejmie "zdecydowane działania" w celu ustabilizowania sytuacji w Rostowie nad Donem. Zażądał jednocześnie od wagnerowców "zakończenia kryminalnych działań". Dodał, że "zrobi wszystko, by ochronić Rosję". - Zwyciężymy, staniemy się silniejsi - mówił.
- Będę bronił konstytucji - zapowiedział Putin.
Czytaj więcej