Marek Biernacki: Premier Morawiecki jest uczniem czarnoksiężnika

Polska
Marek Biernacki: Premier Morawiecki jest uczniem czarnoksiężnika
Polsat News
Marek Biernacki w "Graffiti"

- Jarosław Kaczyński w rządzie skoncentruje się na tym, by Zjednoczona Prawica utrzymała się u władzy. Celem jest też przyduszenie walki buldogów, która wypadła spod dywanu - mówił w "Graffiti" poseł PSL-Koalicji Polskiej Marek Biernacki. Odniósł się też do referendum ws. migrantów. - Kaczyński, jak większość przywódców o charakterze trochę autorytarnym, nie do końca otrzymuje całą wiedzę - uznał.

Jarosław Kaczyński wrócił w środę do rządu na urząd wicepremiera. Jednocześnie ze stanowisk wiceszefów Rady Ministrów zrezygnowali Jacek Sasin, Piotr Gliński, Henryk Kowalczyk oraz Mariusz Błaszczak, pozostając jednak ministrami. Jak komentował Marek Biernacki w czwartkowym "Graffiti", to Kaczyński, a nie Mateusz Morawiecki, jest faktycznym szefem rządu.

 

ZOBACZ: Kamil Bortniczuk: Nie ma wątpliwości, że gdyby prezes Kaczyński chciał być premierem, to by nim był

 

- (Prezes PiS) wskazuje kierunki, w którym Rada Ministrów ma działać. Morawiecki jest formalnym premierem, odpowiada w rządzie za sferę ekonomiczno-gospodarczą. Jest uczniem czarnoksiężnika. Na ekonomii ani Kaczyński, ani jego otoczenie się nie znają. Manipulacje budżetem są zasługą Morawieckiego - ocenił.

Marek Biernacki: W PiS trwa wojna o schedę po Kaczyńskim

Biernacki uznał, że prezes PiS w rządzie zajmie się tzw. wielką polityką. - W jego określeniu to walka o władzę. Skoncentruje się na tym, by Zjednoczona Prawica utrzymała się u władzy. Celem jest też przyduszenie walki buldogów, która wypadła spod dywanu. Te walki na okres kampanii mają być niewidoczne - opisał.

 

Według rozmówcy Dariusza Ociepy po wyborach wewnętrzne walki wrócą, bo w partii rządzącej trwa "wojna o schedę po Kaczyńskim". - Dlatego są tak brutalne i bezpardonowe - dodał.

 

ZOBACZ: Garnki i patelnie z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości

 

Zapytany, z jakiego względu ze stanowisk odeszło czterech wicepremierów, odpowiedział, że chodzi o "działanie socjotechniczne". - Kaczyński chce wyraźnie pokazać, kto jest najważniejszy i że jest premier, który musi się go słuchać, a on jest jedynym wicepremierem.

WIDEO: M. Biernacki: Premier jest uczniem czarnoksiężnika

 

Po co PiS chce referendum? "Próbuje powtórzyć hity sprzed ośmiu lat"

Zdaniem Biernackiego prezes PiS obawiał się, że odwołując tylko jednego wicepremiera, zaostrzy wewnętrzny konflikt. - Aby konfliktu nie było, a wszyscy skoncentrowali się na pracy. Macie kołek w zęby, tempo nie 24 tylko 48 - uzupełnił, mówiąc o powrocie Kaczyńskiego do rządu.

 

Poseł zauważył, że objazd Kaczyńskiego po Polsce nie przyniósł PiS-owi dobrych efektów, a jego wejście do gabinetu Morawieckiego jest "desperackim krokiem". - Prawdopodobnie PiS ma badania sondażowe, z których wynika, że tendencja jest dla nich bardzo niedobra, w dłuższej perspektywie spada poparcie społeczne. Inflacja i drożyzna zdecydują, kto będzie rządził w Polsce - mówił.

 

ZOBACZ: Zabójstwo Anastazji. Zbigniew Ziobro wysłał prokuratorów na wyspę Kos

 

W kwestii zapowiadanego przez rządzących referendum ws. przyjmowania migrantów ocenił, że PiS próbuje "powtórzyć swoje hity sprzed ośmiu lat". - One są przebrzmiałe i nie do końca sprawdzone. Jarosław Kaczyński, jak większość przywódców o charakterze trochę autorytarnym, nie do końca otrzymuje całą wiedzę i nie ma pełnych informacji. Każdy boi przynieść się te złe informacje - zauważył.

"Obrażamy się na UE, ale na jej terenie nie umiemy działać"

Jak dodał Biernacki, niedobrą wieścią dla szefa PiS jest fakt, iż do Polski w zeszłym roku przybyło 130 tysięcy migrantów. - Nie Białorusinów i Ukraińców, tylko obcych kulturowo z Azji, większość wyznania islamskiego - uściślił.

 

Gość "Graffiti" jest zdania, że hasło referendalne będzie zmierzało w kierunku, czy Unia Europejska ma prawo narzucić takie decyzje, jak obligatoryjne przyjmowanie migrantów. Podkreślił, że polskim służbom trudno sprawdzić 130 tys. osób w czasie wojny za wschodnią granicą.

 

ZOBACZ: Agnieszka Dziemianowicz-Bąk: Mamy sojusz lekarzy odmawiających pomocy i barbarzyńskiego prawa

 

- Czy oni wracają np. do Uzbekistanu, czy nie uciekają na Zachód, a stamtąd są cofani do Polski, za co ponosimy koszty - doprecyzował.

 

Według niego Warszawa nie prowadzi dyplomacji w UE. - Obrażamy się na Unię, ale na jej terenie nie umiemy działać (...). Gdybyśmy działali dobrze i skutecznie (ws. relokacji migrantów), problemu by nie było - powiedział.

Biernacki: PO chciałaby koalicji z PSL. Próbuje osłabić Lewicę

Zapytany, czy Trzecia Droga, czyli sojusz PSL z Polską 2050 powinien startować w wyborach jako koalicja, a tym samym narzucić sobie ośmioprocentowy próg wyborczy, odparł: - Albo jesteśmy zdeterminowani i chcemy grać o najwyższą stawkę, albo nie. Cofnięcie pokazuje, że determinacja jest różna.

 

Jak stwierdził, zakładał wcześniej, iż po po pierwszych dobrych wynikach Trzeciej Drogi "będzie musiał nastąpić mały spadek". - Jest czas na odbicie - zapewnił.

 

ZOBACZ: Piotr Gliński zaapelował do Donalda Tuska. "Mam nadzieję, że w końcu mi odpowie"

 

Odniósł się też do doniesień Interii, która ustaliła, że PO "sonduje" niektórych polityków Lewicy - Katarzynę Kotulę, Tomasza Trelę oraz Monikę Falej - by przeszli oni do partii Donalda Tuska. Jak przekazał, nie słyszał, by Platforma podobne działania prowadziła wobec Trzeciej Drogi.

 

- PO chciałaby - i to jest jej cel - koalicję z PSL, to naturalny sojusznik. Liderowi PO nie zależy na tworzeniu jednej wielkiej listy, bardziej celem jest osłabienie Lewicy niż budowanie z nią czegoś wspólnego - podsumował Biernacki.

 

Poprzednie odcinki "Graffiti" można obejrzeć tutaj.

wka / Polsatnews.pl / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie