Referendum ws. migrantów. Rzecznik rządu Piotr Müller: Widziałem wstępny projekt pytania
W najnowszym sondażu CBOS Koalicja Obywatelska zanotowała wzrost. Cieszy to lidera tej formacji Donalda Tuska, inaczej widział to w "Graffiti" rzecznik rządu Piotr Müller. - Donald Tusk zjada przystawki, które ma wokół siebie: Lewicę, PSL, Hołownię - ocenił. Mówił też, że w referendum dot. relokacji migrantów na razie planowane jest jedno pytanie.
Konwencja PiS miała być w łódzkiej Atlas Arenie, w poniedziałek okazało się jednak, że partia rządząca chce przedstawić swój program na Dolnym Śląsku. Gdzie dokładnie? Tego nie wiadomo, bo - jak tłumaczył w "Graffiti" rzecznik rządu i członek sztabu PiS Piotr Müller - "siłą rzeczy to element taktyki".
- Dzisiaj będziemy przedstawiać szczegóły. Na Dolnym Śląsku wiele rzeczy istotnych z punktu widzenia Polski i pracowników ma miejsce - ocenił rozmówca Grzegorza Kępki.
PO i PiS jednego dnia na Dolnym Śląsku. Müller: Chcemy pokazać różne wizje Polski
Zapytany, czy prawdziwe są plotki, że konwencja PiS będzie w pobliżu kopalni w Turowie, odparł, iż "nie zaprzeczy", tak jak w przypadku Wrocławia czy innych miast z tego województwa. Po godz. 8:00 Polsat News potwierdził, że faktycznie będzie to Turów lub jego okolice.
Tusk w stolicy Dolnego Śląska, Wrocławiu, w ten sam weekend, co PiS planuje swoje wydarzenie, organizuje wiec. - Nie musimy być dokładnie w tym samym miejscu na placu, bo mogłoby się to niedobrze skończyć. Chcemy pokazać różne wizje Polski - skomentował rzecznik rządu.
Rzecznik rządu: Widziałem wstępny projekt pytania w referendum
Lider sztabu PiS Joachim Brudziński wyjaśniał na Twitterze, że zmiana lokalizacji konwencji to "odpowiedź na zaproszenie mieszkańców Dolnego Śląska", a jego partia "zawsze jest blisko ludzkich spraw i blisko problemów Polaków".
ZOBACZ: Stanisław Żaryn: Rosyjska Duma chce wysyłać na front skazańców i osoby niepełnosprawne
Na pytanie, czy takich spraw i problemów nie ma w Łodzi i okolicach, Müller odpowiedział: - Oczywiście, że są. Patrząc jak województwo łódzkie rozwija się, ile środków rządowych jest kierowanych, jak funkcjonują władze wojewódzkie, to tam wiele rzeczy się rozwija.
Pieniądze z PiS prezydent Łodzi chciała wydać na in vitro
Przed ogłoszeniem zmiany lokalizacji konwencji prezydent Łodzi Hanna Zdanowska zapowiadała, że środki, które PiS wyda na wynajem Atlas Areny, trafią na finansowanie samorządowego programu in vitro. Teraz włodarz uznała, że decyzja partii rządzącej o przeniesieniu wydarzenia jest "lekceważeniem łodzian".
- Niedawno jeszcze pani prezydent martwiła się, że tam przyjeżdżamy, teraz martwi się, że nie przyjeżdżamy. Bardzo jestem wzruszony. Spokojnie, przyjdzie jeszcze spotkanie z mieszkańcami województwa łódzkiego - skomentował gość "Graffiti".
W jego ocenie PO "jest skonfundowana". - Może mieli plany na Łódź, przygotowywali utrudnienia, a teraz zastanawiają się, co robimy w następny weekend. Zostawiamy im dozę niepewności - mówił.
ZOBACZ: KO: NIK jednoznacznie mówi, że działania w Ministerstwie Edukacji były nielegalne
Zaprzeczył, że to kwestia in vitro zdecydowała, by konwencja odbyła się poza Łodzią. - W Polsce in vitro jest dozwolone. Może być finansowane ze środków publicznych. Jeśli Rada (Miasta Łodzi) chce zdecydować, ma do tego prawo, nikt tego nie zabrania w Polsce. Z innych środków to sfinansują - ocenił.
Marcin Hencz, łódzki radny z frakcji Zdanowskiej, przekazał na Facebooku, że "PiS się wycofał z konwencji w Łodzi, ale zbyt późno, aby nie zapłacić". "Panie Jarosławie, w takiej formule zapraszamy częściej" - dodał.
Rzecznik rządu usłyszał słowa Kaczyńskiego. "In vitro to swoboda decyzji"
Müller stwierdził, że nie wie, czy umowa na wynajem Atlas Areny była już podpisana i czy zawarto wstępną rezerwację. Grzegorz Kępka zapytał się też, czy zgadza się ze stwierdzeniem, iż in vitro to "wielokrotna aborcja". Polityk odpowiedział, że nie i wtedy dziennikarz uściślił, że to słowa Jarosława Kaczyńskiego z 2012 roku.
- Nie akceptujemy metody sztucznego zapłodnienia, bo ona jest taką jakby wielokrotną aborcją - zacytował prowadzący w pełni, na co rzecznik rządu zareagował: - Zmanipulował pan tą wypowiedzią. In vitro budzi wątpliwości moralne u wielu osób, ale w klubie (PiS) kwestia in vitro to swoboda decyzji. Nie podlegają dyscyplinie partyjnej projekty (takie jak te) zaostrzające przepisy aborcyjne, chociażby projekt Kai Godek - na szczęście odrzucony. Głosowałem przeciw niemu, ale część klubu za.
ZOBACZ: Joachim Brudziński nowym szefem sztabu wyborczego PiS. Decyzję podjął Jarosław Kaczyński
Prowadzący przytoczył wyniki sondażu dla RMF FM i "DGP" z marca, z którego wynika, że dwie trzecie Polaków chciałoby dofinansowania in vitro przez państwo. - Uważam, że każda osoba, która chciałaby mieć dziecko, zasługuje, aby państwo w jakimś zakresie ją wspierało. Wspieramy w procedurach medycznych, jeśli chodzi o bezpłodność polskich obywateli - powiedział Müller.
Piotr Müller: Na razie w referendum jest jedno pytanie
Odniósł się też do badania CBOS, w którym PiS zanotowało 33 proc, a KO - 27 proc. Poparcie dla drugiego z ugrupowań wzrosło od maja o cztery punkty proc. Ponadto Konfederacja osiągnęła osiem proc., a Trzecia Droga i Lewica po pięć proc.
- Donald Tusk zjada przystawki, które ma wokół siebie: Lewicę, PSL, Hołownię. Czuje się syty, ale mniej zadowoleni są koalicjanci, którzy są w roli deseru - skomentował rzecznik rządu.
Müller przekazał też, że widział wstępny projekt pytania, jakie obowiązywałoby w referendum ws. migrantów, które chce zorganizować PiS jeszcze w tym roku. - Na ten moment jest jedno pytanie (...) dotyczące tego, czy Polska powinna zgadzać się na przymusowe relokacje; czy można zmusić nasz kraj do tego, aby w sposób przymusowy przyjmował osoby z innych krajów - mówił.
W jego ocenie nie ma powodów technicznych, by referendum nie mogło odbyć się wtedy, co wybory do Sejmu i Senatu. - Nie wiem, ile kosztuje organizacja referendum, pewnie kilkadziesiąt milionów złotych - oszacował.
Poprzednie odcinki "Graffiti" dostępne są tutaj.
Czytaj więcej