Australia: 23-latka zdecydowała o eutanazji. Jeden z ostatnich dni życia spędziła na plaży

Świat
Australia: 23-latka zdecydowała o eutanazji. Jeden z ostatnich dni życia spędziła na plaży
Pixabay, Twitter/Daily Mail
23-latka nie chciała dłużej cierpieć. Postanowiła, że skróci swoje życie

Ma dopiero 23 lata, ale zdążyła pożegnać się na zawsze z rodziną i bliskimi, a na datę śmierci wybrała najbliższą środę. Lily Thai z Australii podjęła decyzję o eutanazji, ponieważ jej śmiertelnej choroby nie da się uleczyć. Schorzenie paraliżuje całe jej życie - nie może chodzić, a przewlekły silny ból uniemożliwia podstawowe czynności. Podczas jednego z ostatnich dni życia wybrała się na plażę.

23-letnia Lily Thai cierpi na rzadką chorobę autoimmunologiczną - ganglionopatię nabytą. Codziennością jest dla niej ból, który niemal "rozdziera" jej ciało i uniemożliwia normalne poruszanie się. Dzieje się tak, bo organizm atakuje swój własny układ nerwowy.

 

Lily jest przykuta do łóżka, a jej stan zaczyna przypominać agonię. Kobieta nie chce być coraz większym obciążeniem dla otoczenia, woli też uniknąć cierpienia, które przybliża ją wyłącznie do śmierci. Postanowiła więc skrócić swoje życie, wykorzystując przepisy o eutanazji obowiązujące w Australii Południowej - pisze "Daily Mail".

Z życiem żegna się nad morzem. "Mieliśmy szczęście, że ją poznaliśmy"

Jeden z ostatnich dni życia 23-latka spędziła na plaży ze swoją starszą o pięć lat przyjaciółką Daniką, która jednocześnie jest sanitariuszką. Poznały się podczas medycznego programu wsparcia.

 

ZOBACZ: Dzień Ojca w USA. Wzruszające wpisy bliskich Bruce'a Willisa

 

W sieci pojawiły się zdjęcia z tej wycieczki. Lily i Danika siedziały w otwartych drzwiach karetki, przyglądając się morskim falom, słuchając ich szumu i oglądając, jak rozbijają się o piaszczysty brzeg.

 

Młoda kobieta podczas ostatniej w życiu wycieczki jadła też frytki. Na łamach "The Advertiser" Danika nazwała Lily "pozytywną, mądrą i ciepłą osobą". - Będzie mi jej bardzo brakowało. Mieliśmy szczęście, że ją poznaliśmy. To, przez co przechodzi, jest okropne. W takiej sytuacji nie powinien znaleźć się żaden młody człowiek - uznała przyjaciółka.

Choroba zaatakowała, gdy była dzieckiem. Lata nietrafionych diagnoz

Lily przebywa na oddziale paliatywnym w placówce nieopodal australijskiej Adelajdy. Dokumenty, w których potwierdziła, że chce sama sobie odebrać życie, podpisała w zeszłym tygodniu. Od tego czasu przygotowuje się do tego trudnego momentu i porządkuje ostatnie sprawy.

 

ZOBACZ: Rzecznik Praw Pacjenta: W Nowym Targu doszło do naruszenia praw pacjenta

 

Problemy zdrowotne rozpoczęły się u niej, gdy miała 12 lat. Lekarze stawiali pierwsze diagnozy, ale stosowane terapie niekoniecznie przynosiły skutek. Podejrzewano m.im., że ma endometriozę, bo ból koncentrował się na początku w okolicach miednicy.

 

Jej stan pogarszał się z miesiąca na miesiąc. Choroba uniemożliwiała jej nie tylko chodzenie, ale i jedzenie oraz picie czy korzystanie z toalety. Trudne chwile przeżyła podczas pandemii koronawirusa. Bliscy nie mogli odwiedzać jej w szpitalu ze względu na obostrzenia. Przeszła wówczas operację kręgosłupa, podczas której w jej ciele umieszczono też specjalną rurkę ułatwiającą pracę żołądka.

Lily przekazała, jak ma wyglądać jej pogrzeb

Chorobę rozpoznano prawidłowo dopiero wtedy, gdy Lily ukończyła 19 lat. W trakcie hospitalizacji zaprzyjaźniła się również z inną pacjentką, również zmagającą się z ganglionopatią.

 

 

Obie doszły do wniosku, że mając śmiertelną chorobę w młodym wieku "opłakuje się życie, którego nie było". 23-latka napisała pożegnalne listy do rodziny i przyjaciół. Pożegnała się z nimi, zaplanowała też szczegóły swojej uroczystości pogrzebowej.

CZYTAJ TEŻ: Legalna eutanazja w Portugalii. Prezydent podpisał ustawę

wka/ sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie