Hawaje: Ekipa filmowa Netflixa zaatakowana przez rekiny
Ekipa filmowa Netflixa została zaatakowana przez żarłacze tygrysie w pobliżu Hawajów. Jeden z nich wskoczył na łódź filmowców. – To było coś jak z filmu "Szczęki" - podkreślił producent Huw Cordey.
O zdarzeniu opowiedział reżyser produkcji Netflixa - Toby Nowlan. W wywiadzie dla RadioTimes.com stwierdził, że ekipa, która realizowała drugi sezon serialu dokumentalnego "Nasza planeta" spotkała rekiny, które były bardzo wygłodzone i atakowały wszystko, co spotkały na swojej drodze.
ZOBACZ: Egipt: Śmiertelny atak rekina. Nie żyje Rosjanin. Ogromna ryba trafi do muzeum
- Rekin tygrysi skoczył na łódź i wygryzł w niej ogromne dziury. (...) To był drugi rekin, który zaatakował nas tego dnia - powiedział. Jak wyjaśnił operatorzy posługiwali się łodziami pontonowymi.
Producent: Jak z filmu "Szczęki"
Podczas sześciodniowej wyprawy filmowcy mieli wykonać nagrania do dokumentu. Przygotowywali zdjęcia podwodne. Kiedy zaatakował ich drugi rekin, przez uszkodzenia musieli wracać na brzeg. Udało się zrobić to bezpiecznie, ponieważ wypłynęli w morze na stosunkowo niewielką odległość - ok. pół mili.
- To było coś jak z filmu "Szczęki" - powiedział w komentarzu dla "The Sun" Huw Cordey, producent dokumentu Netflixa. Przekazał też, że pierwotny plan filmowców zakładał wykonanie zdjęć na płyciznach wyspy koralowej Laysan.
ZOBACZ: Floryda. Siedziała w płytkiej wodzie. 13-latkę zaatakował rekin
Zdecydowali się jednak wypłynąć w morze, bo wiedzieli, że rekiny są w pobliżu. - Załoga wsiadła do tych nadmuchiwanych łodzi i zaatakowały ją dwa rekiny - podsumował producent.
Czytaj więcej