Władimir Putin nie wyklucza ataków poza Ukrainą. "NATO jest wciągane w konflikt"
- W żadnych z obszarów Ukraina nie osiągnęła swoich celów. Rzeczywiście, ich straty są bardzo duże. Mniej więcej jeden na dziesięć w porównaniu z armią rosyjską - mówił w piątek Władimir Putin. Na wystąpienie prezydenta Rosji zareagował Biały Dom.
Prezydent Rosji przemawiał w trakcie sesji plenarnej Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu. Putin w wystąpieniu przedstawiał wszystkie najważniejsze tezy rosyjskiej propagandy dotyczące gospodarki, rozwoju ekonomicznego i wojny w Ukrainie.
Zebranych na sali przekonywał m.in. o słabości Sił Zbrojnych Ukrainy i pewnej klęsce prowadzonej obecnie kontrofensywy.
- Zbliżyliśmy się do pierwszej krawędzi, straciliśmy kilka czołgów, w tej chwili trwa bitwa. Myślę, że Siły Zbrojne Ukrainy nie mają tutaj (na kierunku zaporoskim - red.) szans, nie będzie szans. Podobnie jak na innych kierunkach. Nie mam wątpliwości o tym - mówił.
Putin: NATO wciągnięte w konflikt
Zdaniem dyktatora z Kremla obecnie armia ukraińska korzysta w zdecydowanej większości ze sprzętu dostarczonego z Zachodu. Jest to, jego zdaniem, przykład na bezpośrednie zaangażowanie Sojuszu Północnoatlantyckiego w wojnę.
- Wkrótce Ukraina całkowicie przestanie używać własnego sprzętu, nie ma już nic. Wszystko, na czym walczą, wszystko, czego używają, sprowadzają z zewnątrz. Nie da się tak wygrać (...). NATO, oczywiście, jest wciągane w wojnę na Ukrainie, to pewne - przekonywał.
ZOBACZ: Kreml oburzony na Alaksandra Łukaszenkę. Kłamał w sprawie Krymu
Putin zaznaczył, że jeśli przedstawiciele krajów Sojuszu zdecydują się na przekazanie nowoczesnych samolotów, a te startować będą z baz poza Ukrainą, to trzeba będzie zastanowić się, "co z tymi bazami zrobić".
- Jeśli znajdą się one w bazach lotniczych poza Ukrainą i będą używane w działaniach wojennych, będziemy musieli przyjrzeć się, jak możemy uderzyć i gdzie uderzyć w broń, która jest używana przeciwko nam. Jest to poważne niebezpieczeństwo dalszego wciągania NATO w konflikt - dodał.
Putin: Ukraina zmusiła Rosję do operacji specjalnej
W trakcie wystąpienia Władimir Putin powrócił do narracji z początku wojny, według której to Ukraina swoimi działaniami zmusiła Rosję do reakcji i rozpoczęcia "specjalnej operacji". Celem działań Kremla miało być powstrzymanie rzekomej agresji kijowskiego "reżimu", wspieranego przez Zachodnich partnerów.
- Wojnę w Ukrainie, w południowo-wschodniej Ukrainie, rozpoczął ukraiński reżim przy wsparciu swoich sponsorów na Zachodzie w 2014 roku. Na Zachodzie nikt nie stara się o tym mówić. Muszę przypomnieć: lotnictwo, czołgi, artyleria zostały użyte przeciwko Donbasowi. Co to jest, jeśli nie wojna? To jest wojna. I trwała prawie dziewięć lat - mówił.
Według Władimira Putina oprócz ochrony mieszkańców Donbasu, na Rosji spoczywa także potrzeba "walki z nazizmem", który odrodził się w Kijowie. - Dzisiaj neonaziści, potomkowie Hitlera, zostali postawieni na podium jako bohaterowie Ukrainy. Holokaust to eksterminacja sześciu milionów Żydów. Półtora miliona zostało zniszczonych na Ukrainie, a przede wszystkim rękami Bandery - stwierdził.
Jak podsumował, "jesteśmy zobowiązani do walki z tym". - Rosja jest najbardziej dotkniętym krajem w walce z nazizmem. Nigdy o tym nie zapomnimy - uznał satrapa.
Reakcja Waszyngtonu
Słowa Władimira Putina o eskalacji konfliktu i wciągnięciu do niego NATO odniosła się przedstawicielka Waszyngtonu.
- Retoryka nuklearna Rosji jest wysoce nieodpowiedzialna - powiedziała zastępczyni rzeczniczki Białego Domu Olivia Dalton.
Czytaj więcej