Kreml oburzony na Alaksandra Łukaszenkę. Kłamał w sprawie Krymu
W marcu 2022 roku, w trakcie rozmów w Stambule, Ukraina była gotowa wydzierżawić Krym Rosji na wiele lat - powiedział w rosyjskich mediach Alaksandr Łukaszenka. Słowa białoruskiego dyktatora spotkały się z ostrą odpowiedzią Kremla.
W rozmowie z kanałem telewizyjnym "Rosja 1" satrapa z Mińska twierdził, że widział dokumenty parafowane przez obydwie strony rozmów pokojowych, które odbyły się w 2022 roku w Stambule.
Z ich treści wynikało, że Ukraina i Rosja dyskutowały o dzierżawie Półwyspu Krymskiego i Donbasu. Mowa była o wieloletniej umowie.
ZOBACZ: Rosja rozpoczyna proces ukraińskich jeńców. Podolak: Zbrodnia wojenna
- Putin wręczył mi dokument, który został parafowany przez delegacje. Normalnie, nawet na Krymie, tam w Donbasie, na wschodzie, dzierżawa była dość długa. Normalna umowa - stwierdził.
W wywiadzie Łukaszenka podkreślił, że dokument w tamtym okresie wydawał się racjonalny, jednak obecnie sytuacja znacząco się zmieniła.
- Teraz jest to już niemożliwe. Teraz jest to terytorium Rosji zgodnie z Konstytucją. Ale to był normalny projekt i już było uzgodnione, że MSZ go parafuje, a potem głowy państw będą musiały zdecydować, podpisać itp. - przekonywał.
Oburzenie na Kremlu
Na reakcję ze strony Rosji nie trzeba było długo czekać. O temat negocjacji w sprawie dzierżawy Krymu zapytany został rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow.
W trakcie telekonferencji z przedstawicielami mediów rzecznik kategorycznie zaprzeczył tym doniesieniom.
- Krym jest integralną częścią Federacji Rosyjskiej. To rosyjski region - skomentował.
ZOBACZ: Spór Prigożyna z Kremlem. "Krytyczny moment" wypada na 1 lipca
W podobnym tonie wypowiedział się także Aleksiej Czepa, deputowany do Dumy Państwowej, wiceprzewodniczący Komisji Spraw Międzynarodowych. Jak podkreślił, wspomniany temat nie pojawił się podczas negocjacji.
- Ktoś powiedział źle, może to była propozycja z Ukrainy, a oni słyszeli o tym jako o opcji, z której chcieli skorzystać, dostać za pieniądze. Zdecydowanie nie wpadliśmy na taką inicjatywę i nigdy byśmy jej nie wymyślili, ponieważ Krym to nasze terytorium - stwierdził.
Jednocześnie rosyjski polityk przypomniał, że rozmowy toczone w Stambule w 2022 roku były "konsekwentnie zakłócane".
- Moim zdaniem negocjacje były dość skomplikowane. Prawdopodobnie, gdyby te negocjacje odbywały się w Mińsku, a nie w Stambule, to mogłyby zakończyć się większym sukcesem" - dodał.
Czytaj więcej