"Interwencja". Rodzice nie uwierzyli śledczym. Odkryli, że otruto ich córkę
Paulina Antczak zmarła, mając 25 lat. Jej rodzice doprowadzili do ekshumacji jej ciała. Okazało się, że młoda kobieta została otruta. Wcześniej śledczy twierdzili, że do zgonu przyczyniły się jej rzekome problemy z alkoholem, a prokuratura umorzyła śledztwo. Małżeństwo udowodniło również zaniedbania po stronie badających sprawę, teraz chce ukarać zabójcę Pauliny. Materiał "Interwencji".
Paulina Antczak miała 25 lat. Pochodziła z okolic Kalisza, ale od kilku lat mieszkała we Wrocławiu. Studiowała anglistykę. Rodzice kupili jej tam niewielką kawalerkę. Zamieszkała w niej razem ze swoim partnerem - 29-letnim Dawidem Z.
- Miał trochę patologiczną rodzinę, uważałam zawsze, że było ją stać na kogoś lepszego, ale nie chciałam oceniać nikogo. Miał żonę, która mówiła, że on ją bił, krzywdził... Ona nawet kiedyś uprzedziła Paulinę, że Dawid nie jest taki, na jakiego wygląda – opowiada "Interwencji" przyjaciółka nieżyjącej pani Pauliny.
ZOBACZ: 'Interwencja". Gmina chce zasiedzieć prywatną własność
- Był karany za udział w kradzieżach samochodów, za poświadczenie nieprawdy w celu wyłudzenia kredytu... Zawsze dostawał wyrok tylko w zawieszeniu. Marihuanę uprawiał w mieszkaniu, pieniędzy mogło na pieluchy nie być, ale na "białe", czyli narkotyki, musiało być, tak jak to jego żona określiła – mówi Kazimierz Antczak, ojciec pani Pauliny.
Paulina wspominała o rozstaniu. Wtedy Dawid Z. oskarżył ją o zdradę
- Widziałam parę razy różne siniaki, to córka raz powiedziała, że się o umywalkę uderzyła, raz że gdzieś w autobusie o barierkę… Jeden ogromny siniak widziałam na udzie – przyznaje Iwona Antczak, matka pani Pauliny.
- Mówiła, że jest o nią zazdrosny, w pewnym momencie nawet przestała wychodzić na jakiekolwiek imprezy, bo się za bardzo krzykliwie ubiera, jemu się nie podobało to, tamto. Zmieniła swój styl, taki zewnętrzny. Gdzieś tam każdy po kościach czuł, że coś się dzieje niedobrego, ale nikt nie odważył się ruszać pewne tematy, bo może udałoby się zapobiec tej tragedii – dodaje przyjaciółka nieżyjącej Pauliny.
Po około trzech latach związku między Pauliną a Dawidem coś zaczyna się psuć. Coraz częściej dochodzi do kłótni. Pani Paulina zaczyna wspominać o rozstaniu. Czara goryczy przelewa się jesienią 2014 roku. Dawid Z. ogłasza wówczas wszystkim, że przyłapał Paulinę na zdradzie.
ZOBACZ: "Interwencja". "W Dębnie ludzie pilnują grobów". Coraz głośniej o skandalu
Rozsyła SMS-y, takiej treści: "Nakryłem Paulinę i Jacka w łóżku, jak wróciłem z pracy. Paulina jest kompletnie pijana, nie da się z nią porozumieć", "Zostanę do rana, żeby sobie krzywdy nie zrobiła, a rano idę do pracy i wtedy zadzwonię".
Rozmowa miała rozwiązać sprawę. Dzień później Paulina nie żyje
Wspomniany Jacek nie chciał rozmawiać z "Interwencją". - On u nich nocował niejednokrotnie. Razem studia zaczynali, więc gdyby córka miałaby być w związku z Jackiem, to już by dawno była – uważa Iwona Antczak.
Jest 23 września 2014 roku. Po burzliwych zawirowaniach z Dawidem, Paulina wraca do swojego mieszkania. Tego wieczoru planuje odbyć z nim ostateczną rozmowę. Następnego dnia Dawid odnajduje jej ciało. Dzwoni po pogotowie. Krótko po tym na miejscu pojawiają się śledczy.
- Twarz jest sina, z nosa krew widać... Ewidentnie widać, że została pobita – opisuje zdjęcia zmarłej córki Kazimierz Antczak. Na jednej z fotografii widać ślad wkłucia na ręce.
ZOBACZ: "Interwencja". Odcięty od syna. Decyzja sądu nic nie zmieniła
- Prokurator uważa, że to jest ślad po reanimacji przez pogotowie. Tylko że jeżeli ona nie żyła w momencie przyjazdu pogotowia, nie mogło być podbiegnięcia krwawego. Widzimy też kroplówkę, która w jakiś dziwny sposób po zrobieniu zdjęć zniknęła i do tej pory nikt nie wie, gdzie ona się znajduje. Widać, że kroplówka jest zaparowana, czyli świeżo opróżniona. Pogotowie taką kroplówką nie dysponowało – tłumaczy pan Kazimierz.
Ubrania zutylizowano, obcy wchodzili do mieszkania. "Zabierali, co chcieli"
- Cała pozdzierana skóra tu gdzie stanik, siniak wielki w okolicach splotu, była cała pobita. Nie sposób było tego nie zauważyć – uważa Iwona Antczak, matka pani Pauliny.
- Bezpośrednio po śmierci Pauliny wpuszczono do tego mieszkania osoby trzecie. W tym członków rodziny Dawida, osoby niespokrewnione, które swobodnie przeglądały sobie rzeczy, zabierały, co chciały, wchodziły, wychodziły z tego mieszkania – mówi Eliza Kuna, pełnomocnik rodziców Pauliny.
Jak się okazuje, również ubrania zostały zutylizowane bez zgody rodziny. - Każdy dowód rzeczowy w sprawie może się okazać istotny. I to tak nawet niespodziewanie – podkreśla Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
ZOBACZ: "Interwencja": Śledczy zrobili z niego przemytnika i fałszerza. Kilkanaście lat walki o niewinność
- Tak rażące błędy, jakie popełniono w tym postępowaniu, to próżno szukać w jakimkolwiek innym postępowaniu karnym w Polsce – ocenia Eliza Kuna, pełnomocnik rodziców Pauliny.
- Prokurator od razu stwierdził: upojenie alkoholowe, śmierć we śnie... I to uśpiło czujność wszystkich – uważa Michał Otręba ze Stowarzyszenia Niepokonani 2012.
"Coś tu się nie trzyma kupy". Rzekoma alkoholiczka nie miała alkoholu we krwi
Sekcja zwłok nie wyjaśniła przyczyn zgonu. - To, co biegli ustalili, to nadzwyczajny, dziwny stan wątroby Pauliny, opisali to jako stłuszczenie wątroby. Niestety, policja i prokuratura wywiodła z tego faktu jakieś zadziwiające i zbyt daleko idące wnioski, że ten stan wątroby Pauliny wynikał z jej rzekomego alkoholizmu – mówi "Interwencji" Eliza Kuna, pełnomocnik rodziców Pauliny.
- W momencie śmierci opinia wykazała, że stężenie alkoholu było zerowe – informuje Anna Placzek-Grzelak z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Reporter "Interwencji": To coś tu się nie trzyma kupy: alkoholiczka, która pije nałogowo, zapija się na śmierć w momencie śmierci i nie ma w sobie alkoholu?
Anna Placzek-Grzelak: Panie redaktorze, nikt nie powiedział, że pani Paulina zapiła się na śmierć.
Reporter "Interwencji": Tak to można odczytywać.
Anna Placzek-Grzelak: Tylko że zmiany w organizmie pani Pauliny wskazują na to, że nadużywała alkoholu.
Wieloletnia batalia rodziców. Nie uwierzyli w wersję przyjętą przez śledczych
- Wersję o nadużywaniu alkoholu przez Paulinę podawał jej chłopak Dawid Z. Twierdzi, że zastał ją około godziny piątej nad ranem. Natomiast z materiału dowodowego wynika, że co najmniej półtorej godziny wcześniej, dokładnie o 3:29 wysłał do swojego ojca SMS -a o treści: "Odezwij się do mnie, Paulina nie żyje". Biegli, ku naszemu zdziwieniu stwierdzili, że do tego czasu w telefonie należy dodać dwie godziny. Nie wyjaśnili dlaczego. Ich zdaniem musimy się odnieść do czasu Greenwich, brytyjskiego i to będzie ten właściwy czas, w którym SMS do ojca Dawida został przesłany – mówi Justyna Flankowska, pełnomocnik rodziców Pauliny.
ZOBACZ: "Interwencja". Dramat właściciela sklepu. Wie, kto go okradł, ale nie może odzyskać sprzętu
- Wystarczy te elementy połączyć wszystkie. Te SMS-y, ten siniak, to wkłucie, tę kroplówkę... Można to wytłumaczyć tylko w jeden sposób: Paulina została zamordowana – komentuje Michał Otręba ze Stowarzyszenia Niepokonani 2012.
W czerwcu 2015 roku śledztwo w sprawie śmierci umorzono. Rodzice nie pogodzili się jednak z tym rozstrzygnięciem. Skierowali do sądu prywatny akt oskarżenia. Po kilkuletnim procesie, z braku dowodów, Dawid Z. został jednak uniewinniony.
- Sąd nie znalazł powodów do tego, żeby skazać. Wszystko, co można było powiedzieć w tej sprawie, to były spekulacje – informuje Marek Poteralski z Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Przekroczona dawka środka na serce. Ale Paulina problemów z sercem nie miała
- Chamstwo, buta, perfidia, oszustwo – to są pasujące określenia do sytuacji i do tego, co nas spotkało ze strony sądu wrocławskiego i wrocławskich prokuratorów – uważa Kazimierz Antczak, ojciec Pauliny.
ZOBACZ: "Interwencja". Maluje ustami obrazy, by pomóc mamie
Rodzice Pauliny odwołali się od postanowienia sądu. W listopadzie zeszłego roku udało im się też doprowadzić do ekshumacji szczątków ich córki. Znaleźli biegłych, którzy na ich koszt dokonali ponownej sekcji zwłok. Wykonali też badania toksykologiczne. Ich wynik rzucił na sprawę zupełnie nowe światło.
- Z opinii wynika, że miała w sobie bardzo duże stężenie Amiodaronu. Wszędzie, gdzie się nie spojrzeć na wyniki badań z kilku części ciała, mamy Amiodaron. Dopuszczalna dawka jest 1000-krotnie przekroczona - po ośmiu latach od śmierci, tak że ile było w momencie śmierci, nie wiadomo – podkreśla Kazimierz Antczak.
- Amiodaron to jest lek stosowany na arytmię serca, Paulina nigdy na serce nie chorowała, nigdy żadnych leków na arytmię nie przyjmowała. Natomiast ten lek podawany w wielokrotnym stężeniu, tutaj przekroczonym prawdopodobnie kilkaset razy, bezwzględnie może wywołać skutek śmiertelny, co więcej: ten lek może też wywołać pośmiertne stłuszczenie wątroby – dodaje Eliza Kuna, pełnomocnik rodziców Pauliny.
Rodzice obwiniają śledczych. Matka mówi o "goryczy"
Kilka tygodni temu w sprawie śmierci Pauliny nastąpił kolejny przełom. Sąd Okręgowy we Wrocławiu uchylił wyrok uniewinniający Dawida Z. Jego ponowny proces rozpocznie się prawdopodobnie za kilka miesięcy. Państwo Antczakowie wierzą, że tym razem sprawiedliwości stanie się zadość.
ZOBACZ: "Interwencja": Jest całkowicie niezdolny do pracy. GOPS odmawia świadczenia
- Ja wobec tego człowieka tak naprawdę nic nie czuję. Chyba większą gorycz mam do tych ludzi, którzy prowadzili tę sprawę – ocenia Iwona Antczak.
Reportaż "Interwencji" dostępny jest tutaj.