Rosyjskie MSZ wezwało ambasadora Belgii. Miał usłyszeć "ostry protest"
Resort dyplomacji w Moskwie poinformował we wtorek, że wezwał ambasadora Belgii Marka Michielsena, by "zaprotestować przeciwko użyciu belgijskiej broni przez proukraińskich dywersantów" - informuje agencja Reutera. Rosjanie twierdzą, że militarny sprzęt pochodzący z kraju Europy Zachodniej użyli bojówkarze w okolicach Biełgorodu.
Ambasador Belgii w Moskwie Mark Michielsen został we wtorek wezwany do rosyjskiego MSZ. Tam - jak poinformowała propagandowa agencja TASS - dyplomata "spotkał się z ostrym protestem".
Moskwa twierdzi, że rosyjscy partyzanci, którzy walczą z reżimem Władimira Putina na terenie swojego państwa, użyli broni produkcji belgijskiej.
Rosja wzywa ambasadora Belgii. Apel Moskwy do Brukseli
Rosyjskie MSZ napisało w oświadczeniu, że "Mark Michielsen został wezwany w związku z ujawnionymi faktami użycia broni produkcji belgijskiej przez grupy dywersantów, dokonujących zamachów terrorystycznych na terytorium obwodu biełgorodzkiego 22 maja".
ZOBACZ: Rosja wysadziła tamę w Nowej Kachowce. Czy ukraińska kontrofensywa utknie?
Resort zaapelował także do Brukseli, aby "nie przymykała oczu na dowody wspierania przez kijowski reżim terrorystów". Jak twierdzą władze w Moskwie, celem bojówek jest "ludność cywilna i infrastruktura cywilna w Federacji Rosyjskiej". Na razie Kreml nie przedstawił dowodów, że rzeczywiście w ich rękach była broń belgijska.
Rosyjski Korpus Ochotniczy i Legion Wolność Rosji prowadzą akcje zbrojne na terytorium Rosji od przełomu maja i czerwca. Formacje podają, że w ich szeregach walczą obywatele Rosji, którzy w wojnie opowiedzieli się po stronie Kijowa. Jak oceniał amerykański Instytut Studiów nad Wojną, władze w Moskwie do tej pory nie zdecydował, jak reagować na te operacje.
Czytaj więcej