Ukraina. Rosjanie ostrzelali samochód z wagnerowcami. Podpułkownik trafił w ręce bojowników grupy
Najemnicy Grupy Wagnera zostali ostrzelani przez Rosjan. W ręce ludzi Jewgienija Prigożyna wpadł podpułkownik Roman Wenewetin, który stał za atakiem. W nagraniu przyznał się, że podczas incydentu był pijany, a motywem działania była "nienawiść". Szef wagnerowców zarzucił też Rosjanom próbę sprawiania "publicznej chłosty" jego oddziałom.
Z informacji, jakie przekazał Prigożyn wynika, że rosyjscy żołnierze 17 maja ostrzelali jego najemników. Wagnerowcy schwytali podpułkownika, który miał wydać rozkaz o ataku.
Rosjanie otworzyli ogień w kierunku ciężarówki Ural, gdzie gromadzili się wagnerowcy, którzy oczyszczali drogę z min przeciwpancernych i artyleryjskich.
Nagranie z rosyjskim podpułkownikiem
Rzekomo bojownicy Grupy Wagnera mieli wyjść ze starcia bez szwanku. Prigożyn przekazał, że schwytali rosyjskiego pułkownika.
Do sieci trafiło nagranie z Wenewitinem, który przyznał, że kiedy ostrzeliwał samochód wagnerowców był pod wpływem alkoholu.
Na pytanie, dlaczego to zrobił, odpowiedział: "z nienawiści". Nie potrafił jednak wytłumaczyć, skąd wzięła się u niego niechęć do sojuszników z pola walki. Powiedział też, że rozbroił jednostkę Wagnera w raz z "10-12 żołnierzami".
"Ukrainska Prawda" przytoczyła słowa dziennikarza Bellingcat Hristo Grozewa, który potwierdził, że mężczyzna z nagrania rzeczywiście jest oficerem rosyjskiej armii.
Próba "publicznej chłosty"
Prigożyn przekazał też kilka dni temu, że "przedstawiciele Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej umieścili miny przeciwpancerne i inne ładunki wybuchowe na trasach, którymi wojska Wagnera wycofywały się z Bachmutu".
ZOBACZ: Ukraina: Grupa Wagnera może ograniczyć działania. Nowy kraj na celowniku Prigożyna
Jego zdaniem w miejscach, gdzie pojawiły się ładunki "nie ma żadnej aktywności ze strony Ukrainy". Oskarżył przy tym wojsko rosyjskie o próbę sprawienia "publicznej chłosty" jego ludziom.
Czytaj więcej