"Interwencja": Śledczy zrobili z niego przemytnika i fałszerza. Kilkanaście lat walki o niewinność
Robert Garbacz został oskarżony o fałszowanie dolarów, przemyt 88 kg narkotyków do Polski, przywłaszczenie mienia i działanie na szkodę swoich partnerów w USA. Po latach wszystkie zarzuty oddalił sąd. Udowadnianie, że nie popełnił żadnego przestępstwa, zajęło mu 13 lat. Reportaż "Interwencji".
46-letni Robert Garbacz pochodzi z Kraśnika na Lubelszczyźnie. W 2010 roku został zatrzymany przez policję pod zarzutem fałszowania banknotów. Od tego momentu życie mężczyzny zmieniło się w koszmar.
- Przyleciałem na 10 dni do Polski odwiedzić rodzinę, sprawy ze zdrowiem pozałatwiać. Wyszedłem, taksówka czekała, z torbami podróżnymi wyszedłem i zobaczyłem, jak leci piętnastu policjantów. Skuli mnie przed blokiem. Szukali falsyfikatów studolarowych. Byli pewni, że w torbie są falsyfikaty. Mówili, że myśleli, że dostałem cynk i że uciekam - wspomina Robert Garbacz.
Robert Garbacz: Pasowałem im do człowieka, który latał z Chicago
Mężczyzna przez 10 lat mieszkał w Stanach Zjednoczonych. Tam założył rodzinę. Stworzył dobrze prosperującą firmę. Do Kraśnika przyjeżdżał jedynie w odwiedziny do bliskich. Do dziś nie wiadomo, dlaczego stał się celem organów ścigania.
- Pasowałem im do człowieka, który latał z Chicago do Polski, tylko że tamten latał przez Włochy. I jakiś czas już szukali, to cała była grupa przestępcza, która produkowała i rozprowadzała falsyfikaty - mówi "Interwencji" Robert Garbacz.
46-latek spędził prawie rok w areszcie. Nie mógł kontaktować się z bliskimi. Prokuratura przez kilka lat stawiała mu nowe zarzuty: przywłaszczenie mienia, działanie na szkody firm w Stanach Zjednoczonych i fałszowanie dolarów, które miały być drukowane w domu jego ciotki.
WIDEO na stronie "Interwencji".
- Dla nas to był szok. Zatrzymany na trzy miesiące. Mieliśmy nadzieję, że to jakaś pomyłka, że się wyjaśni. A okazało się, że dostał areszt i został osadzony w więzieniu. Szukali maszyn do produkcji falsyfikatów, dolarów, a znaleźli około 40 dolarów - opowiada Danuta Gusy, ciotka Roberta Garbacza.
- Nie było żadnego dowodu, by trzymał w ręce te banknoty, nie zdjęto linii papilarnych ani od podejrzanego, ani z banknotów - zaznacza Grzegorz Gozdór, obrońca mężczyzny.
"Wymyśliłem historię, bo wiedziałem, że z nimi nie wygram"
Garbacz załamał się. Twierdzi, że pod naciskiem śledczych po sześciu miesiącach spędzonych w areszcie sam zaczął się obciążać. Wymyślił historię związaną z przemytem narkotyków do Polski. Polskie służby poprosiły FBI o pomoc w śledztwie.
- Dalej brali mnie na przesłuchania bez obrońcy, straszyli mnie, że już nigdy nie wyjadę do Ameryki, że moja rodzina będzie miała problemy - opowiada Robert Garbacz.
ZOBACZ: 'Interwencja". Gmina chce zasiedzieć prywatną własność
- Pan Robert znalazł sposób na to, by dowiedzieć się, co dzieje się z jego rodziną. Skoro funkcjonariusze chcieli mieć jakiś duży temat, to on historię im wymyślił. Historię o przemycie kokainy, w którym nie brał udziału - mówi Grzegorz Gozdór.
- Opowiedziałem o jakimś tam przemycie, a oni mi postawili zarzut przemytu. Ja tę historię wymyśliłem, bo wiedziałem, że nie wygram z nimi. To miało być 88 kilogramów. Bo wychowałem się pod adresem 88. Kiedyś wróżbita powiedział mi, że będę żył 88 lat. No to FBI od razu się kapnęło, że to jest blef. A Polacy nie, dalej szli w zaparte - relacjonuje "Interwencji" Robert Garbacz.
- Prokuratura zamiast umorzyć postępowania, wycofać się ze sprawy i przyznać do błędu, rozmnożyła zarzuty - dodaje Grzegorz Gozdór.
Walka o odszkodowanie
Prokuratura nie komentuje sprawy. A sąd po kilku latach procesu uniewinnił Roberta Garbacza od wszystkich zarzutów.
- Jedynym dowodem w tej sprawie były wyjaśnienia oskarżonego. Oskarżony wycofał się z tych wyjaśnień i wskazywał, że one są nieprawdziwe. Wręcz, że są przez niego wymyślone. Ta relacja była niespójna, nielogiczna, zawierała szereg nieprawdopodobnych elementów i to sąd bardzo szczegółowo w uzasadnieniu opisał - informuje Barbara Markowska, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie.
ZOBACZ: "Interwencja": Jest całkowicie niezdolny do pracy. GOPS odmawia świadczenia
Teraz pan Robert walczy o odszkodowanie za niesłuszny areszt i utratę majątku. W sądzie w Białymstoku toczy się postępowanie o blisko 15 milionów złotych. Mężczyzna ma nadzieję, że uda mu się odbudować to, co stracił przez krzywdzące go oskarżenia.
- Amerykański sen stał się polskim koszmarem. To, co zdobyłem w Ameryce przez 10 lat, to Polska mi to tak naprawdę odebrała. Przez ostatnich 13 lat moje życie zmieniło się – podsumowuje Robert Garbacz.
Czytaj więcej