"Interwencja": Luka w prawie. Ich dziecko nie może mieć nazwiska ojca

Polska
"Interwencja": Luka w prawie. Ich dziecko nie może mieć nazwiska ojca
Interwencja
17 czerwca Tosia zmarła

Pani Wioleta i jej partner padli ofiarą luki prawnej, przez którą ich dziecko nie dostało nazwiska ojca. Tosia zmarła w łonie matki, która nie była jeszcze rozwiedziona, więc dziewczynce wpisano nazwisko ówczesnego męża kobiety. Okazuje się, że śmierć dziecka zamyka wszelkie ścieżki prawne do zaprzeczenia ojcostwa. Materiał "Interwencji".

Zobacz więcej

37-letnia dziś pani Wioleta wyszła za mąż dość młodo. Szesnaście lat temu urodził się Szymon, cztery lata później Nikola. W małżeństwie układało się źle. Pani Wioleta wniosła sprawę o rozwód. Wraz z dziećmi wyprowadziła się od męża.

 

- Nie do końca był odpowiedzialnym ojcem. Po dzień dzisiejszy tak jest. Nie przebywaliśmy ze sobą. Kontakty też nasze były ciężkie – wspomina pani Wioleta.

Śmierć Tosi

Sprawa rozwodowa przeciągała się. W życiu pani Wiolety pojawił się pan Marcin. Mieszkają w Sieradzu, w województwie łódzkim. Para spodziewała się dziecka.

 

- Ciąża generalnie przebiegała bez jakichś większych problemów. 17 czerwca od rana czułam się źle, coś było nie tak. Zdążyłam powiedzieć Marcinowi, by zadzwonił po karetkę i osunęłam się na podłogę. Zabrali mnie do szpitala, pamiętam tylko maskę tlenową. Obudziłam się następnego dnia – opowiada pani Wioleta.

 

ZOBACZ: "Interwencja". Spór o boisko w Jawiszowicach. Jest za głośno?

 

Niestety po przebudzeniu pani Wioleta usłyszała tragiczną wiadomość. To był 17 czerwca 2020 roku.

 

- Nastąpił krwotok wewnętrzny i ona się po prostu udusiła. Odkleiło się łożysko. Ona się udusiła. Mało tego: musieli mi wszystko usunąć. Zostałam bez narządów kobiecych – tłumaczy pani Wioleta.

 

- Marcin jest bardzo zamknięty w sobie. On dużo przemilcza, nie chce się wypowiadać, łzy w oczach. To jest taki ciężki temat. Jak ktoś nie chce sam rozmawiać, to tak kogoś naciągać, to nie wolno – dodaje Jarosław Łukomski, ojciec pani Wiolety.

Dramat rodziców Tosi

I tu zaczyna się drugi dramat dla rodziców Tosi. Ponieważ matka dziecka formalnie nadal była mężatką, to w akcie urodzenia dziecka jest wpisane nazwisko męża pani Wiolety. Sąd sprawę umorzył, a prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania o zaprzeczenie ojcostwa.

 

Rozwód pani Wioleta dostała dopiero po śmierci dziecka.

 

ZOBACZ: "Interwencja". "W Dębnie ludzie pilnują grobów". Coraz głośniej o skandalu

 

- Nasz prawodawca nie przewidział takiej sytuacji w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. Zatem na tę chwilę nie ma żadnej możliwości, aby złożyć jakiekolwiek inne powództwo – mówi Mikołaj Badziąg, adwokat z Kancelarii Graś i Wspólnicy.

 

- Powiedziano mi, że gdyby córka żyła, to można by było wnieść o ustalenie ojcostwa, ale w momencie, kiedy rodzi się martwe dziecko, to każda ścieżka się zamaka, każda droga. Nic nie można z tym zrobić. Tylko na tablicy nagrobnej udało nam się ją prawidłowo podpisać, jako Tosia Kłoś. Wszędzie w papierach, czy to u księdza, to wszędzie w papierach widnieje inne nazwisko – dodaje pani Wioleta.

 

Reportaż wideo Małgorzaty Frydrych można obejrzeć tutaj.

pgo / "Interwencja"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!