Łódź. Zgłosił policji, że został napadnięty i okradziony. Historię zmyślił, bo bał się żony
Strach przed powiedzeniem prawdy żonie może słono kosztować 55-latka z Łodzi. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat więzienia za składanie fałszywych zeznań. Rzecz jasna nie przed żoną, a przed policją, której zgłosił, że został okradziony i napadnięty, choć nic takiego nie miało miejsca. 55-latek w ten sposób chciał przed drugą połówką ukryć to, co zrobił z obrączką.
Historia ma swój początek na początku kwietnia, kiedy w godzinach wieczornych policjanci z VIII Komisariatu Policji w Łodzi otrzymali zgłoszenie o brutalnym napadzie z bronią, do którego miało dojść parę minut wcześniej przy ulicy Zarzewskiej.
"Brutalny napad"
Na miejscu mundurowi zastali "roztrzęsionego" 55-latka, któremu załoga obecnej na miejscu karetki, podawała leki uspokajające. Mężczyzna przekazał policjantom, że do napadu doszło zaraz po tym, jak wyszedł z domu na spacer z psem.
ZOBACZ: Rawicz. Kierowca tira zmyślił, że został napadnięty. W ciężarówce znaleziono narkotyki
Szczegółowo opisywał, jak ktoś uderzył go w plecy, a on upadł na kupę gruzu. Kiedy się podniósł dwaj dobrze zbudowani mężczyźni przystawiali mu broń do ciała i przykładali do gardła nóż. Mieli zażądać pieniędzy, a kiedy zauważyli na jego palcu obrączkę, kazali mu ją oddać. 55-latek wycenił straty na 1600 zł.
55-latkow grozi osiem lat więzienia
Policjanci podczas śledztwa nabrali podejrzeń, że 55-latek mija się z prawdą. W końcu mężczyzna sam przyznał, że całą historię o napadzie i kradzieży zmyślił. Tłumaczył, że chciał jakoś ukryć to, co naprawdę zrobił ze swoją obrączką. A tę pamiątkę ślubu po prostu sprzedał.
Oprócz gniewu żony, czeka go również odpowiedzialność karna, bo usłyszał teraz zarzuty za składanie fałszywych zeznań. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.
Czytaj więcej