Pojazd z Polski brał udział w ataku na Biełgorod. Zajęli go Rosjanie
Podczas walk Rosjan z Rosjanami w obwodzie biełgorodzkim, armia Putina miała zająć się część sprzętu wykorzystywanego przez partyzantów. MON Rosji twierdzi, że wśród przejętych pojazdów jest sprzęt wyprodukowany w Polsce. Tymczasem Legion "Wolność Rosji" przekazał, że to "kremlowska propaganda".
W obwodzie biełgorodzkim, gdzie oddziały Legionu "Wolność Rosji" walczyły z regularnymi oddziałami rosyjskiej armii, tym drugim udało się przejąć część sprzętu wykorzystywanego przez oddziały partyzanckie.
Poinformowała o tym między innymi stacja Zvezda, prowadzona przez ministerstwo obrony Rosji. We wtorek opublikowano nagranie, na którym widać przejęte pojazdy.
Są tam samochody opancerzone amerykańskiej produkcji Humvee i pick-upy. Rosjanie mieli też zająć wozy International MaxxPro oraz wyprodukowane w Ukrainie ciężarówki KrAZ. Na filmie pojawia się również pojazd wyprodukowany w Polsce.
Polski Dzik atakował Rosję?
Przez kilka sekund filmu widać ostrzelany pojazd opancerzony AMZ Dzik-2. Samochody tego typu były produkowane od 2004 roku i wykorzystywane przede wszystkim przez Żandarmerię Wojskową, do zadań patrolowo-interwencyjnych.
W 2022 roku nieznana publicznie liczba takich pojazdów została przekazana broniącej się przed Rosją Ukrainie. Służyły tam co najmniej od maja ubiegłego roku, o czym poinformował wówczas doradca szefa MSW Ukrainy Anton Heraszczenko.
Do publikacji telewizji rosyjskiego MON odniósł się Legion "Wolność Rosji". W środowym komunikacie stwierdza, że "nie próżnuje jak kremlowscy propagandziści, którzy przypisują fikcyjne straty". W środę pokazali nagranie, na którym widać pojazdy MaxxPro, mając znajdować się wciąż w służbie organizacji.
Jednocześnie zachodnie profile zajmujące się tematyką wojskową podważają film rosyjskiego MON, zwracając uwagę na kilka szczegółów jak brak świeżych zniszczeń lub rdza widoczna na przejętych pojazdach. Wskazują, że nagranie może być mistyfikacją, a widoczne pojazdy zostały przechwycone wcześniej.
Ukraina: Za atak odpowiadają partyzanci
Władze w Kijowie podkreślają, że nie mają "bezpośredniego związku" z wydarzeniami w obwodzie biełgorodzkim. Pełną odpowiedzialność za atak na terytorium Rosji mają ponosić partyzanci, których oddziały składają się wyłącznie z obywateli rosyjskich.
ZOBACZ: Ukraińskie czołgi przekroczyły granicę z Rosją. Walki pod Biełgorodem
"Ukraina z zainteresowaniem przygląda się wydarzeniom w obwodzie biełgorodzkim w Rosji i bada sytuację, jednak nie ma bezpośredniego związku z tym" - wskazał Mychajło Podolak, doradca w Kancelarii Prezydenta Ukrainy.
"Jak wiadomo, czołgi są sprzedawane rosyjskim kupcom wojskowym, a konspiracyjne oddziały partyzanckie składają się przecież z obywateli rosyjskich. Dzisiaj ci obywatele Rosji wrócili do domu. Tam spotkali się i wsparli mieszkańców tych terenów. Dziś ludzie z bronią w ręku są gotowi walczyć o wyzwolenie Rosji spod wewnętrznego reżimu okupacyjnego Putina" - stwierdził.
Czytaj więcej