Rosyjski pocisk Ch-55 pod Bydgoszczą. Śledztwo przejmuje Prokuratura Krajowa

Polska
Rosyjski pocisk Ch-55 pod Bydgoszczą. Śledztwo przejmuje Prokuratura Krajowa
Polsat News
W lesie pod Bydgoszczą znaleziono szczątku rosyjskiego pocisku Ch-55

Wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku nie będzie już prowadził sprawy rosyjskiego pocisku Ch-55 znalezionego pod Bydgoszczą. - Śledztwo zostało przejęte do dalszego prowadzenia przez Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej - przekazał w piątek polsatnews.pl Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.

Do tej pory śledztwo w sprawie rosyjskiego pocisku Ch-55 odnalezionego w lesie pod Bydgoszczą zajmował się wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Przedmiotem postępowania było spowodowanie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach.

 

Teraz śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa, a konkretnie jej Mazowiecki Wydział Zamiejscowy. - Będzie prowadzone przez prokuratorów, którzy zajmują się prowadzonym przez ten Wydział postępowaniem dotyczącym napaści Rosji na Ukrainę, jako zdarzenie mające związek z inwazją i działaniami wojennymi prowadzonymi wobec Ukrainy - tłumaczył Łapczyński. 

 

Jak zaznaczył, "będzie to jednak odrębne postępowanie, w ramach którego będą dokonywane ustalenia faktyczne związane z ujawnieniem szczątków obiektu powietrznego w lesie w okolicach Bydgoszczy".

 

W pierwszej połowie maja rozgorzała dyskusja nad ewentualnymi zaniechaniami, do jakich miało dość w związku z reakcją na pojawienie się w polskiej przestrzeni powietrznej rosyjskiego pocisku. Mocno zarysował się spór między szefem MON Mariuszem Błaszczakiem, a dowództwem Wojska Polskiego. 

Kontrola ws. rakiety pod Bydgoszczą

11 maja szef MON Mariusz Błaszczak przekazał, że zlecił kontrolę ws. doniesień o tajemniczym obiekcie. "Ustalono, że 16 grudnia podległe dowódcy operacyjnemu Centrum Operacji Powietrznych otrzymało od ukraińskiej strony informację o zbliżającym się w stronę polskiej przestrzeni powietrznej obiekcie, który może być rakietą" - przekazał w oświadczeniu.

 

Jak zapewnił, wojsko nawiązało współpracę ze stroną ukraińską i amerykańską i właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej. Tłumaczył, że środki dyżurne Wojska Polskiego działały w trybie podwyższonej gotowości bojowej, a w powietrzu pracowały samoloty Sił Powietrznych Rzeczypospolitej Polskiej i US Air Force.

 

ZOBACZ: Rakieta pod Bydgoszczą. Banaś w Polsat News: NIK wszczęła kontrolę w Ministerstwie Obrony Narodowej

 

Minister przekazał też, że obiekt był odnotowany przez naziemne stacje radiolokacyjne w Polsce.


Zdaniem ministra działania Centrum Operacji Powietrznych były prawidłowe. "COP poinformowało w meldunku przełożonego - dowódcę operacyjnego o niezidentyfikowanym obiekcie, który pojawił się nad Polską" - wyjaśniał.

 

Kontynuował, iż - zgodnie z ustaleniami kontroli - dowódca operacyjny "zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków", nie informując Błaszczaka o obiekcie, który "pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej". "Ani nie informując Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych przewidzianych w procedurach służb" - uściślił.

Sprawozdanie z 16 grudnia

Błaszczak powiedział, że w sprawozdaniu dowództwa operacyjnego z 16 grudnia nie ma informacji, że odnotowano obecność podejrzanego obiektu. Podkreślił, że taka informacja nie była prawdziwa.

 

Co więcej, polityk oświadczył, że kontrola wykazała zaniechania dowódcy operacyjnego w zakresie poszukiwań obiektu, który pojawił się nad Polską. - Na miejsce wysłano jedynie patrol policji, a poszukiwania za pomocą śmigłowca przeprowadzono dopiero w dniu 19 grudnia. Do poszukiwań nie włączono żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej - wyjaśniał.


Później wojsko zaniechało poszukiwań. Błaszczak zapewnił jednak, że nie ma w tym jego winy. "Stanowczo dementuję informacje, które pojawiły się w mediach, że odmówiłem zlecenia poszukiwania obiektu oraz skierowania na miejsce dodatkowych żołnierzy WOT" - podkreślał.

 

ZOBACZ: Rakieta pod Bydgoszczą. Dr Jacek Bartosiak: Jeśli coś działa w polskim wojsku, to dupokryjki

 

Stwierdził, że taka prośba nigdy nie została do niego skierowana. "Gdyby tak było, oczywiście wyraziłbym zgodę. Po drugie dowódca operacyjny zgodnie z obowiązującymi w Wojsku Polskim procedurami, jest zobowiązany do samodzielnego uruchamiania takiego poszukiwania, co niejednokrotnie było przez niego realizowane" - dodał Błaszczak.


Dowódcą Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych od 2018 roku jest generał Tomasz Piotrowski. Błaszczak zaznaczył, że ustalenia zleconej przez niego kontroli przekaże prezydentowi i premierowi. 

 

ZOBACZ: Rakieta pod Bydgoszczą. Banaś w Polsat News: NIK wszczęła kontrolę w Ministerstwie Obrony Narodowej

 

"Informuję, że ewentualne decyzje personalne lub dyscyplinarne zostaną podjęte po konsultacji z Prezydentem RP - zwierzchnikiem Sił Zbrojnych" - podsumował Mariusz Błaszczak.

 

Od września 2018 roku, przyjmując obowiązki powiedziałem, że świadom jestem zagrożeń, niebezpieczeństw i nie ustanę nigdy w dbaniu o bezpieczeństwo naszego Narodu, naszego kraju, naszych obywateli - powiedział w oświadczeniu Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych generał broni Tomasz Piotrowski. Tym samym odpowiedział na zarzuty kierowane w jego stronę przez Mariusza Błaszczaka, szefa MON.

Oświadczenie generała Tomasza Piotrowskiego

Generał broni Tomasz Piotrowski wydał oświadczenie dzień po konferencji ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka.

 

Dowódca stwierdził w oświadczeniu, że zdecydował się zabrać głos, ponieważ "odebrał wiele telefonów" i "przeczytał wiele informacji" o " tzw. burzy medialnej, jaka zapanowała w przestrzeni".

 

ZOBACZ: Marcin Kierwiński: Rosyjska rakieta pod Bydgoszczą. PO szykuje wniosek ws. dymisji Błaszczaka

 

- Od września 2018 roku, przyjmując obowiązki powiedziałem, że świadom jestem zagrożeń, niebezpieczeństw i nie ustanę nigdy w dbaniu o bezpieczeństwo naszego Narodu, naszego kraju, naszych obywateli. Od tamtego dnia, każdego dnia staram się wywiązywać ze swoich obowiązków - powiedział w oświadczeniu gen. Piotrowski.  


- Mówię do państwa, bo chciałem zwrócić się z apelem o rozsądek, o to abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje, abyśmy byli rozsądni w tym co robimy, abyśmy bardzo ambitnemu i agresywnemu przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy. Bo ten przeciwnik już tylko na to czeka. Apeluję do państwa, abyśmy byli silni i skonsolidowani. Abyśmy się nawzajem wspierali, aby nigdy więcej nie dochodziło do sytuacji, które pomagają przeciwnikowi, a szkodzą nam - powiedział. 

ap/zdr / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie