"Interwencja". Kupiła działkę pod budowę domu. Teraz nie może tam nic postawić
Kupiła działkę niedaleko Grójca na Mazowszu. Potem wyjechała za granicę, żeby zarobić na budowę domu. Teraz, gdy zdobyła już zarówno fundusze, jak i wszystkie potrzebne pozwolenia, okazało się, że zmieniły się przepisy. - Działka jest uzbrojona, ma wszystkie media, ale nie wolno na niej nic wybudować: domu, domku letniskowego, ani nawet przyczepy – mówi poszkodowana. Materiał "Interwencji".
55-letnia pani Iwona z Warszawy w 2005 roku kupiła działkę rolną pod Grójcem na Mazowszu z możliwością zabudowy. Żeby wybudować dom, przez lata pracowała za granicą. W ubiegłym roku rozpoczęła w urzędach starania o budowę.
Budowa, która nigdy nie dojdzie do skutku
- Musiałam wystąpić o pozwolenie, warunki zabudowy i żeby dostać to pozwolenie, musiałam zdobyć wszelkie dokumenty. Chodzi o mapy, wyrysy z gminy, zezwolenie na przyłączenie wody, oświadczenie o dostarczeniu energii elektrycznej, zezwolenie na wjazd z drogi gminnej na działkę, przyłącza gazu. Działka była zarośnięta, tutaj wyrosły dosyć spore drzewa, więc starałam się o pozwolenie na wycięcie tych wszystkich drzew. Kiedy gmina wydała takie pozwolenie, wynajęłam ekipę, która oczyściła działkę pod budowę domu – opowiada pani Iwona.
ZOBACZ: "Interwencja". Spędziła dwa dni na SOR-ze. Dramat 64-letniej pani Elżbiety
W marcu pani Iwona ostatecznie potwierdziła w gminie warunki zabudowy. Poszła do starostwa po pozwolenie na budowę i wtedy się dowiedziała, że za kilka dni wchodzi w życie Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego. A według planu jej działka jest na terenie ekologiczno-krajobrazowym.
"Nikt mi nic nie powiedział"
- 7 marca na 11 dni przed wejściem miejscowego planowania planu zagospodarowania przestrzennego w życie, byłam w gminie i dostałam pieczątkę, która uprawomocniła moją decyzję warunków zabudowy na 11 dni przed wejściem w życie planu. I nikt mi dalej nie wspomniał, że tam już nic nie wybuduję, bo zostało 10 dni. Przecież miałam stały kontakt z urzędnikami, przekazywałam im osobiście te dokumenty. Nikt nigdy mi nie powiedział, że moja działka będzie włączona w miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego – podkreśla pani Iwona.
ZOBACZ: "Interwencja". Z dnia na dzień dostał pod opiekę czwórkę dzieci. I 1400 zł na utrzymanie
- Trudno informować o takich rzeczach, o których wszyscy wokół wiedzą. Plan był tyle czasu procedowany i wszyscy na niego czekali. Inwestorka uzyskała ostateczne warunki zabudowy i do czasu wejścia w życie planu mogła uzyskać pozwolenie na budowę – tłumaczy Dariusz Iwańczyk, naczelnik Wydziału Gospodarki Przestrzennej Urzędu Gminy i Miasta w Grójcu.
"Gmina nie informowała, ale opłaty pobierała"
Innego zdania jest adwokat Rafał Dybka. - Gmina miała możliwość poinformowania, nawet powinna była poinformować, tak czysto po ludzku. Urzędnik procedujący plan i warunki zabudowy o wszystkim doskonale wie. W mniejszych gminach to najczęściej jest ta sama osoba – mówi.
Gmina nie musiała informować swojej przyszłej mieszkanki, że w każdej wersji planu jej działka ma charakter krajobrazowy. Za to gminni urzędnicy przez kolejne miesiące wydawali pozwolenia, pobierali opłaty.
ZOBACZ: "Interwencja": Urzędnicy obiecali jej większy lokal. Gdy zdobyła dokumenty, odmówili
- Gmina, uchwalając plan, miała możliwość zawiesić procedowanie warunków pani Iwony na dziewięć miesięcy. Bo skoro idzie plan, idzie procedura planistyczna, gmina ma prawo zawiesić i w tym czasie uchwalić plan. Później warunków by nie wydała, skoro plan wszedł już w życie - tłumaczy adwokat Rafał Dybka.
Gmina: To nie my się narażaliśmy
- Korzystaliśmy z tego, kiedy wyłożyliśmy plan. Od daty wyłożenia planu zawieszaliśmy wszystkie postępowania, które były niezgodne z projektem planu – mówi Dariusz Iwańczyk.
Reporterka "Interwencji" stwierdziła: - Tylko wydając warunki, narażaliście się chociażby na to, że może będzie trzeba płacić odszkodowanie tej kobiecie?
ZOBACZ: "Interwencja". Chora kobieta uwięziona w mieszkaniu. Opiekuje się nią 12-letnia córka
- Trudno mi to powiedzieć, że my się narażaliśmy. To nie jest jednostkowy przypadek, gdzie funkcja taka się pojawiła w planie i właściciele działek zostali pozbawieni możliwości inwestowania na tych działkach - odpowiedział naczelnik.
Pozostaje walka o odszkodowanie
Dom, o którym marzyła pani Iwona, na pewno nie zostanie wybudowany w tym miejscu. Jedyne, co jej pozostaje, to walka o odszkodowanie. Prawo w takich sytuacjach pozwala na dociekanie roszczeń na drodze administracyjnej.
- Sporządziłam sprzeciw do planu zagospodarowania, pismo złożyłam 16 marca, niestety do dnia dzisiejszego nie dostałam żadnej odpowiedzi – zaznacza pani Iwona.
ZOBACZ: "Interwencja". 85-latka w długach. Serce okazał komornik
- Ona ma bardzo czystą sytuację, bo ma warunki zabudowy. Nasze prawo przewiduje możliwość żądania odszkodowania albo wręcz wykupu tej działki po cenach rynkowych od gminy. Kwestią sporną, moim zdaniem, będzie wysokość odszkodowania czy też wykupu – ocenia adwokat Rafał Dybka.
Materiał "Interwencji" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej