Rakieta pod Bydgoszczą. Ekspert o bardzo poważnym problemie. "Nasze państwo zostało zaatakowane"
- Rakieta, która spadła pod Bydgoszczą mogła zagrozić nie tylko Polsce - mówił w Polsat News komandor porucznik w stanie rezerwy, Maksymilian Dura z Defence24.pl. Ekspert tłumaczył też, dlaczego procedury w tej sytuacji nie zadziałały.
Pod koniec kwietnia pod Bydgoszczą przechodzień odnalazł niezidentyfikowany obiekt wojskowy. Według śledczych była to rosyjska rakieta Ch-55. Prawdopodobnie wystrzelona została z rosyjskiego samolotu lecącego nad terytorium Białorusi. Spadła ona w okolicach Zamościa pod Bydgoszczą 16 grudnia 2022 roku.
- W wojsku coś się źle zadziało, bo w momencie kiedy rakieta wleciała, powinna zostać odszukana - komentował w Polsat News kmdr por. Maksymilian Dura.
Wskazuje również, że nieprawdą jest, że procedury zadziałały. - Procedury nie zadziałały dlatego, że tej rakiety nie odszukano. Po drugie: nie poinformowano ludności, która znajdowała się na trasie. Po trzecie: nie poinformowano ludzi, którzy są odpowiedzialni za nasze bezpieczeństwo. Procedury nie zadziałały nie tylko na szczeblu operacyjnym, ale także wyżej i niżej - dodaje.
Zagrożenie nie tylko dla Polski
Rozmówca Polsat News dodaje, że nie wiedzieliśmy dokładnie co leci ze strony Białorusi, a właściwie z terenu między Białorusią a Ukrainą, skąd rakieta doleciała.
ZOBACZ: Rakieta pod Bydgoszczą. Generał broni Tomasz Piotrowski reaguje po konferencji MON
- Gdybyśmy wykreślili linię prostą toru między Zamościem pod Bydgoszczą, a tym miejscem gdzie rakieta spadła, okazuje się, że na jej trasie jest gazoport w Świnoujściu, w związku z powyższym jest to bardzo poważny problem - podkreślił Dura.
Zasięg rakiety to około dwa tysiące kilometrów, więc mogła ona zagrozić nie tylko Polsce, ale również Francji czy Niemcom. - Jest to problem NATO-wski - mówi kmdr por.
- Nasze państwo zostało tak naprawdę zaatakowane przez Rosję, a jesteśmy krajem NATO. Podane procedury nie zadziałały na każdym szczeblu - podkreślił Dura.
WIDEO: Rakieta pod Bydgoszczą. Ekspert o bardzo poważnym problemie
Dura: Równie dobrze rakieta mogła spaść w samej Bydgoszczy
- Nie wyciągnęliśmy żadnych wniosków po tym co się wydarzyło 15 listopada w Przewodowie. Powinniśmy podjąć decyzje jak reagować w takich sytuacjach - wyjaśnia.
ZOBACZ: Norwegia gani Szwecję za "poważny incydent" z rakietą. MSZ wydało oświadczenie
W jego ocenie powinniśmy znaleźć sposób, jak ostrzec ludzi, którzy znajdują się na terenie toru lotu. - Powinniśmy otrzymywać informacje, że idą rakiety, tak samo jak dostajemy informacje, że idą burze. Jesteśmy krajem przyfrontowym, wiemy, że za naszym terenem dzieje się wojna i powinniśmy być przygotowani na to co się tutaj stało. Nie nauczyliśmy się tego po 15 listopada - oceniał.