Mateusz Morawiecki: Jestem zwolennikiem przywrócenia kary śmierci

Polska
Mateusz Morawiecki: Jestem zwolennikiem przywrócenia kary śmierci
Polsat News
Premier Mateusz Morawiecki

- Jestem zwolennikiem przywrócenia kary śmierci - powiedział premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do sprawy maltretowanego Kamilka z Częstochowy. - Zawiódł czynnik ludzki, zawiodły instytucje - dodał. Chłopiec zmarł w poniedziałek rano.

- W pierwszej kolejności chcę nazwać tę tragedię po imieniu i tych, którzy to zrobili. Tylko potwór jest w stanie wyrządzić taką krzywdę niewinnemu, bezbronnemu dziecku. Miejsce takich bandytów, oprawców, zwyrodnialców jest nie tylko w więzieniu. Już nie raz wyraziłem swoje zdanie na ten temat - dla przestępstw ze szczególnym okrucieństwem, z taką premedytacją, wobec tak niewinnych ofiar jestem zwolennikiem przywrócenia kary śmierci, ale ona została zniesiona w całej Europie - powiedział w środę premier. 

 

- W tych okolicznościach, w których działamy, powinniśmy zdecydowanie wzmocnić zapisy kodeksu karnego, które mówią o znęcaniu się nad dziećmi, nad niewinnymi, a w szczególności znęcaniu się ze szczególnym okrucieństwem. Polecam ministrowi sprawiedliwości bardzo pilne zajęcie się tym tematem - dodał.

 

- Nawet te dolne granice widełek kary, które bandyta, zwyrodnialec powinien ponieść, są zupełnie za niskie. Pół roku chyba czy kilka miesięcy w tym pierwszym paragrafie, a w drugim paragrafie jeden rok. Za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem? Co to jest za świat? Powinna być dużo wyższa kara dla takich potworów - powiedział premier.

 

Jak stwierdził, w przypadku Kamilka z Częstochowy "zawiódł czynnik ludzki, zawiodły instytucje".

 

ZOBACZ: Tomisławice. Atak nożownika w domu dziecka. Nie żyje 16-latka

 

- Będziemy apelować i wychodzić z propozycją zmiany przepisów do pana ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, aby artykuł 207 kodeksu karnego (artykuł dot. kar za znęcanie się - red.) został zmieniony. Praktyki sądów pokazują, że wyroki są bardzo niskie, sprawcy przemocy dostają niskie wyroki. Na to nie ma naszej zgody - powiedziała minister pracy i polityki społecznej Marlena Maląg.

Atak nożownika w domu dziecka. Maląg: Sytuacja jest badana 

Jak stwierdziła Maląg, nie ma przyzwolenia na to, "by w społeczeństwie panowała znieczulica". Maląg odniosła się także do sprawy ataku nożownika w domu dziecka w miejscowości Tomisławice koło Sieradza. Podkreśliła, że sytuacja jest badana, zaś na miejscu są przedstawiciele resortu.

 

- 22 czerwca wejdzie w życie ustawa o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, która już za chwilę w myśl nowych przepisów stanie się ustawą o przeciwdziałaniu przemocy domowej. Wprowadziliśmy wiele bardzo ważnych nowych przepisów. Rozszerzyliśmy katalog osób objętych ochroną. Dziś przemoc dzieje się w różnych typach relacji międzyludzkich - przekazała wiceszefowa Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej Anna Schmidt

 

WIDEO: Premier Morawiecki o karze śmierci

 

 

Jak dodała, w ustawie zostaną wprowadzone nowe kategorie rodzajów przemocy - cyberprzemoc i przemoc ekonomiczna.

 

- Wprowadzamy do ustawy programy psychologiczno-terapeutyczne, które będą miały na celu "naprawianie" sprawców przemocy i przywracanie, jeśli to możliwe, ich relacji z rodziną, środowiskiem - przekazała Schmidt. 

Śmierć Kamilka z Częstochowy. Zmiana oceny czynu

Ośmioletni Kamilek z Częstochowy, nad którym znęcał się ojczym, zmarł w poniedziałek rano w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. 

 

ZOBACZ: Częstochowa: Maltretowany ośmioletni Kamilek zmarł

 

"Nie ma słów, które oddadzą ogrom tragedii ośmioletniego Kamilka z Częstochowy. Nie ma też w Polsce adekwatnej kary za tę potworną zbrodnię. Poleciłem zmianę oceny zarzucanego sprawcy czynu, z usiłowania zabójstwa na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem" - napisał Zbigniew Ziobro. 

 

Dodał, że "bestialska zbrodnia na niewinnym dziecku wymaga najsurowszej kary". 

Ojczym znęcał się nad ośmiolatkiem

Dramat Kamilka z Częstochowy ujrzał światło dzienne 3 kwietnia, gdy służby dowiedziały się o zastosowanej wobec niego przemocy. Interweniująca policja zastała wstrząsający obraz - chłopiec miał tak poważne i rozległe obrażenia, a jego stan był na tyle ciężki, że musiał zostać przetransportowany do szpitala śmigłowcem.

 

Jak ustalono w śledztwie, nad dzieckiem miał znęcać się 27-letni Dawid B., konkubent matki chłopca. Mężczyzna miał m.in. katować ośmiolatka polewając go wrzątkiem i kazać mu siadać na rozgrzanym piecu. To spowodowało u pasierba oparzenia głowy, klatki piersiowej oraz kończyn.

 

ZOBACZ: Szpital: Wstrzymano wybudzanie 8-latka z Częstochowy. Kamil był ofiarą swojego ojczyma

 

Na ciele chłopca znajdowały się też ślady wcześniejszego maltretowania - podejrzany miał znęcać się nad Kamilem poprzez bicie, kopanie oraz przypalanie papierosami. Ośmiolatek miał liczne złamania kończyn i rany oparzeniowe.

 

Oprócz ojczyma, zarzuty w sprawie maltretowania chłopca usłyszała również matka Kamilka, Magdalena B. Kobieta jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem.

 

Partner matki Kamila przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale nie chciał składać wyjaśnień. Do winy przyznała się również kobieta. Wobec obojga został zastosowany areszt na trzy miesiące. Zarzut nieudzielenia pomocy dziecku usłyszała ciotka Kamila, 45-letnia Aneta J. i jej mąż.

an/kg / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie