Maria Zacharowa o "dzikiej postawie" Polaków. "Nie ma na to słów"
Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa skomentowała protest przeciw ambasadorowi Siergiejowi Andriejewowi, który w Dniu Zwycięstwa chciał złożyć kwiaty na radzieckim cmentarzu w Warszawie. Uznała, że na zachowanie demonstrantów "nie ma cenzuralnych słów". Według kremlowskiej propagandystki była to "dzika postawa" polskiej strony.
Ambasador Rosji w naszym kraju Siergiej Andriejew we wtorek, gdy Kreml świętował Dzień Zwycięstwa, próbował złożyć kwiaty przed Cmentarzem Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Nie udało mu się to, bo drogę skutecznie zagrodzili protestujący.
- Jesteśmy w obliczu oczywistego zakłócenia porządku publicznego. Niestety po raz drugi już, jak w zeszłym roku, nie mogliśmy złożyć wieńca przy pomniku żołnierzy wyzwolicieli radzieckich poległych tutaj w walce z faszyzmem. Ale to w żaden sposób nas nie denerwuje - mówił dyplomata dziennikarzom.
Zacharowa: Polacy obrazili pamięć o radzieckich żołnierzach
Do wydarzeń sprzed mauzoleum wróciła w środę rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. Jak stwierdziła, w Warszawie "tłum młodych ludzi zablokował delegację", której dowodził ambasador Siergiej Andriejew.
"Według lokalnych władz zorganizowali 'happening'. W istocie nie ma na to normalnych, cenzuralnych słów" - uznała.
ZOBACZ: Rosjanie wycofują się spod Bachmutu? Kijów reaguje na słowa Prigożyna
Podkreśliła, że zebrani nie dopuścili, by dyplomata złożył kwiaty na cmentarzu. Zacharowa nazwała to "kolejnym przejawem nawet nie nieprzyjaznej, ale dzikiej postawy strony polskiej".
Jak ponadto uznała, Polacy przede wszystkim "obrazili pamięć o ponad 600 tysięcy żołnierzy radzieckich". W jej ocenie ci wojskowi "wyzwalali" nasz kraj spod okupacji niemieckiej.
MSZ Rosji: Polska zezwoliła na prowokację wobec dyplomatów
Zacharowa stwierdziła też, że władze w Warszawie "nie dopełniły obowiązków", bo powinny "zapobiegać takim zdarzeniom", do jakich doszło przy mauzoleum.
We wtorek wieczorem do protestu odniosło się również moskiewskie MSZ. "Polskie władze zezwoliły na prowokację wobec rosyjskich dyplomatów" - stwierdziło, zapowiadając złożenie oficjalnej skargi.
ZOBACZ: Rosja: Dmitrij Miedwiediew reaguje na zmianę nazwy Kaliningradu na Królewiec
Siergiej Andriejew dzień później został wezwany do polskiego MSZ. Chodziło jednak nie o próbę złożenia kwiatów, a o niebezpieczny incydent nad Morzem Czarnym.
Czytaj więcej