USA. Donald Trump oskarżony o gwałt. Zapadł wyrok
Dziewięcioosobowa ława przysięgłych w sądzie federalnym na Manhattanie w Nowym Jorku stwierdziła, że Donald Trump nie zgwałcił Jean Carroll - przekazał Reuters. Stwierdzono jednak, że były prezydent jest winny napaści i zniesławienia kobiety. Trump przekazał, że ten werdykt to hańba.
Kobieta zarzuciła Donaldowi Trumpowi, że w latach 90. zgwałcił ją w domu towarowym Bergdorf Goodman na Manhattanie. Były prezydent twierdzi, że to kłamstwo.
Ława przysięgłych uznała, że Trump jest winny napaści na Jean Carroll i zniesławienia, ale nie zgwałcenia. Były prezydent ma jej zapłacić blisko 5 milionów dolarów odszkodowania.
Przysięgli obradowali przez nieco mniej niż trzy godziny, zanim odrzucili argumenty Trumpa. Aby uznać byłego prezydenta za winnego, ława przysięgłych, składająca się z sześciu mężczyzn i trzech kobiet, musiała osiągnąć jednomyślny werdykt - przekazał Reuters.
Donald Trump w ogóle nie pojawił się na tym procesie. Sąd rozpoczął go 25 kwietnia.
Donald Trump: Ten werdykt to hańba
"NIE MAM ŻADNEGO POJĘCIA, KIM JEST TA KOBIETA" - napisał dużymi literami były prezydent w mediach społecznościowych "Truth Social". "TEN WERDYKT TO HAŃBA - KONTYNUACJA NAJWIĘKSZEGO POLOWANIA NA CZAROWNICE WSZECH CZASÓW!" - dodał.
Reuters poinformował, że wyrok w procesie zostanie zaskarżony.
Kobieta nie wspomniała o gwałcie przez ponad 20 lat
Pisarka i felietonistka E. Jean Carroll Carroll twierdziła, że Trump "pochwycił" ją, "zmusił do oparcia się o ścianę garderoby, przyszpilił ramieniem i zgwałcił". Były prezydent nazwał jej zarzuty "przekrętem", "żartem" i "kompletnym oszustwem".
"To niedorzeczne, aby myśleć, że taki incydent mógł się zdarzyć w domu towarowym. (…) Ja – wiecie – bardzo znana osoba... Szczerze mówiąc to hańba, że taki pozew może zostać wniesiony" - argumentował Trump, zeznając pod przysięgą. Jak podała NBC, nie jest jasne, czy Trump będzie zeznawał osobiście podczas procesu.
ZOBACZ: USA: Komisja śledcza rekomenduje postawienie zarzutów Donaldowi Trumpowi
Zgodnie z aktami sądowymi Carroll powiedziała dwóm przyjaciołom o incydencie, który według niej miał miejsce w 1995 lub 1996 roku i trwał od dwóch do trzech minut. Jeden z nich ostrzegł ją, żeby nie mówiła o tym nikomu, bo "dojdzie do katastrofy".
"Zapomnij o tym! On ma dwustu prawników. Pogrzebie cię" - cytowała Carroll słowa przyjaciela. Stwierdziła, że posłuchała rady, ponieważ "wiedziała, jak brutalny i niebezpieczny może być Trump". Nie wspomniała ponownie o gwałcie przez ponad 20 lat. Powróciła do sprawy w książce, której fragmenty opublikował "New York Magazine" w czerwcu 2019 roku.
Ówczesny prezydent Trump wydał wówczas oświadczenie, w którym stwierdził, że "nigdy w życiu nie spotkał tej osoby".
"Ona próbuje sprzedać nową książkę - to powinno wskazywać na jej motywację. Powinna być sprzedawana w sekcji fikcja" – ocenił, dodając m.in., że fizycznie Carrol nie jest w jego typie.
Czytaj więcej