"Śniadanie Rymanowskiego". Polski samolot przechwycony. Müller: To prowokacja ze strony Rosji
Straż graniczna poinformowała, że rosyjski myśliwiec przechwycił polski samolot nad terytorium Rumunii. - To zaplanowana prowokacja ze strony Rosji - powiedział w programie "Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii" rzecznik rządu Piotr Müller. Marcin Kierwiński z KO stwierdził natomiast, że "takich prowokacji ze strony Rosji będzie coraz więcej".
W piątek 5 maja podczas lotu patrolowego samolotu polskiej Straży Granicznej - Turbolet L-410 nad Morzem Czarnym, w trakcie operacji Frontexu, w rejonie operacyjnym wyznaczonym przez Rumunię, miało miejsce niebezpieczne zdarzenie - podała polska Straż Graniczna.
Sprawcą zdarzenia był rosyjski Su-35, który nagle wtargnął na teren operacyjny i wykonywał agresywne manewry.
Rumuński MON poinformował, że polski samolot został przechwycony przez rosyjską maszynę o godz. 13:30 około 60 km na wschód od przestrzeni powietrznej Rumunii.
"Prowokacja ze strony Rosji"
O sprawie dyskutowali goście "Śniadania Rymanowskiego w Polsat News i Interii".
Rzecznik rządu zapewnił, że "załodze polskiego samolotu nic się nie stało". - W ramach FRONTEX-u, czyli instytucji unijnej, która zajmuje się ochroną granic UE prowadzone są różnego rodzaju misje na zewnętrznych granicach UE. Przedstawiciele polskiej Straży Granicznej uczestniczyli właśnie w takiej misji, która miała na celu monitorowanie przestrzeni powietrznej na terenie Rumunii - wyjaśnił Piotr Müller.
ZOBACZ: Rosja. Pod Jekaterynburgiem pożar magazynów z prochem. Wprowadzono stan wyjątkowy
- W ramach tej misji doszło do sytuacji, kiedy jeden z rosyjskich myśliwców zbliżył się do polskiego samolotu - dodał.
- Była to raczej zaplanowana prowokacja ze strony Rosji. Widzimy, że Rosja ma na celu skupianie uwagi międzynarodowej na tego typu prowokacjach - stwierdził.
"To pokazuje bezsilność Rosji"
Paulina Henning-Kloska z Polski 2050 oceniła natomiast, że "prowokacje ze strony Rosji są coraz bardziej bezczelne i coraz bardziej odważne".
- To moim zdaniem pokazuje też bezsilność Rosji. Nie są w stanie przykuć uwagi opinii publicznej sukcesami na froncie, to starają się to zrobić w inny sposób, czyli takimi prowokacjami, które są jak widać wymierzone również w członków NATO - powiedziała.
- Oni idą coraz dalej. Na szczęście, tym razem nic tragicznego się nie stało. Odpowiednie służby powinny wyjaśnić tę sytuację i nie powinniśmy pozostawić tego bez reakcji - dodała.
"Ambasador Rosji będzie prowokował"
Goście Bogdana Rymanowskiego mówili również o innych możliwych prowokacjach ze strony Rosji. Przypomnieli, że incydent z 9 maja ubiegłego roku, kiedy to ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew pojawił się przed Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich na warszawskiej Ochocie, gdzie został oblany czerwoną farbą.
Andrzej Dera, sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy stwierdził, że "nie ma powodów formalnych, żeby wydalić z polski rosyjskiego ambasadora", ponieważ "Polska nie jest w stanie wojny z Federacją Rosyjską".
ZOBACZ: Rosja. Media: Zamach na pisarza Zachara Prilepina w Niżnym Nowogrodzie. Kreml oskarża Zachód
- Myślę, że sam ambasador Rosji będzie prowokował 9 maja. To może być w interesie Rosji. Rosja wykorzystuje każdy najmniejszy moment do tego, żeby zaatakować Polskę - dodał.
- Na szczęście na razie tylko werbalnie, ale sytuacja jest coraz bardziej napięta - podkreślił.
WIDEO: Zobacz "Śniadanie Rymanowskiego w Polsat News i Interii"
"Trzeba wyrzucić nicponia"
- Mam nadzieję, że tego typu incydent się nie powtórzy, bo to by znaczyło, że polskie służby nie są w stanie zapanować nad porządkiem publicznym. Dopóki ambasador jest akredytowany w Polsce należy mu się opieka państwowa i należy nie dopuszczać do takich wydarzeń - powiedział z kolei Władysław Teofil Bartoszewski z PSL.
Pytany, czy należy wydalić rosyjskiego ambasadora z Polski powiedział, że to "skomplikowany temat".
ZOBACZ: Ukraina. Dowódca sił powietrznych: Zestrzeliliśmy pocisk hipersoniczny Ch-47 Kindżał
- Wtedy Rosjanie wydalą polskiego ambasadora z Federacji Rosyjskiej. To może mieć negatywne konsekwencje, bo mamy dużo obywateli mieszkających na terenie Rosji - przypomniał.
- Ponieważ jednak nie jestem szefem MSZ mogę powiedzieć, że trzeba wyrzucić nicponia, bo nic dobrego tutaj nie robi. Ale jak się ma odpowiedzialność ministerialną, wtedy patrzy się na to trochę inaczej - dodał.
"Takich prowokacji będzie coraz więcej"
Do sprawy odniósł się również Marcin Kierwiński z Koalicji Obywatelskiej, który ocenił, że takich prowokacji ze strony Rosji jak ta z samolotem "będzie coraz więcej".
- Rosja przegrywa wojnę w Ukrainie i w ten sposób chce pokazać, że nadal jest mocarstwem - powiedział.
ZOBACZ: Rosja: "Atak terrorystyczny" przy granicy z Ukrainą. Kijów zaprzecza
- Natomiast jeśli chodzi o kwestie ambasadora to jest to delikatna sprawa, ale ponieważ nie jestem ministrem spraw zagranicznych, to pozwolę sobie na stwierdzenie, że my już dawno powinniśmy wydalić rosyjskiego ambasadora z Polski, obniżyć rangę naszych relacji międzynarodowych, ponieważ to, co wielokrotnie wyprawiał pan ambasador, jest nie do zaakceptowania - stwierdził.
- Rosja zawsze pręży muskuły przed 9 maja, zawsze wtedy chce pokazywać swoja mocarstwowość - dodał.
"Od katastrofy dzieliły centymetry"
Krzysztof Gawkowski z Lewicy podkreślił, że przy tej prędkości z jaką leciały oba samoloty "od katastrofy dzieliły centymetry".
- Rosjanie by tego chcieli. Gdyby doszło do takiej katastrofy i zginęliby Polacy, Rosja wykorzystałaby to i przedstawiła jako swój sukces - powiedział.
- Kilka żyć Polaków dla Rosjan jest niczym. Oni prowokują po to, żeby takie sytuacje kończyły się jeszcze większą eskalacją - dodał.
ZOBACZ: Łukaszenka: Polska i Litwa urządzają prowokacje. Decyzje zapadły, odpowiemy
- Rosyjskie media i rosyjscy politycy de facto mówią o wojnie z Polską. Tamtejsza propaganda podkreśla, że dzisiaj głównym wrogiem Rosji w Europie jest Polska - podkreślił.
- Z rosyjskiej perspektywy wygląda to tak, że oni oczywiście prowadza jakąś "operację specjalną" w Ukrainie, ale to Polska jest dzisiaj tym państwem, które podburza, które prowadzi narracje przeciwko Rosji, które wprowadza Rosję w ten stan wojenny, w którym jest - stwierdził.
"Powinniśmy się zachowywać jak poważne państwo"
Stanisław Tyszka z Konfederacji podkreślił z kolei, że chciałby uzyskać precyzyjną informację o tym wydarzeniu z ust premiera i szefa MON. - Dobrze, że nikomu nic się nie stało - dodał.
- Proszę pamiętać, że mamy wciąż niewyjaśnioną kwestię rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Natomiast poważne państwo nie ulega prowokacjom. Dlaczego USA, Wielka Brytania, Francja, Niemcy nie wydalają rosyjskiego ambasadora? Bo to są poważne państwa - stwierdził.
- Jeżeli chcemy być traktowani poważnie na arenie międzynarodowej, to powinniśmy się zachowywać jak poważne państwo. Powinniśmy prowadzić politykę w sposób pragmatyczny, a nie emocjonalny - podsumował.
Czytaj więcej