"Interwencja": Urzędnicy obiecali jej większy lokal. Gdy zdobyła dokumenty, odmówili
Pani Mariola wychowuje w Gołdapi troje dzieci, najstarszy, 14-letni Jakub jest niepełnosprawny. Samotna matka utrzymuje się z zasiłków i mieszka w niewielkim lokalu komunalnym, który ze względu na dzieci chciała zamienić na większy. Urzędnicy najpierw obiecali pomóc, a gdy kobieta znalazła mieszkanie i żmudnie zebrała wszystkie dokumenty, odmówili jej. Materiał "Interwencji".
Pani Mariola ma 34 lata. Mieszka w Gołdapi w województwie warmińsko-mazurskim. Jest matką samotnie wychowującą troje dzieci. Jedenastoletniego Michała, czteroletnią Zosię oraz niepełnosprawnego 14-letniego Jakuba.
- On nigdy nie będzie w stanie sam funkcjonować, zawsze będzie potrzebował opieki. To jest dziecko z opóźnionym rozwojem psychicznym i ruchowym – tłumaczy Mariola Stabińska.
ZOBACZ: Kosztowna zguba policji. Zaginął dron warty 200 tys. złotych
Dla pani Marioli życie z niepełnosprawnym dzieckiem to nieustanna walka. O leczenie, rehabilitację, a także stworzenie godnych warunków życia dla dzieci.
- Jedyne do czego dążę, to do tego byśmy sobie z dzieciakami dawali radę, żebym była im w stanie zastąpić matkę i ojca. Żebym mogła zapewnić im godne warunki do życia - podkreśla pani Mariola.
Przydział mieszkania miał być tymczasowy
Rosnące koszty życia nie pozwoliły samotnej matce na wynajmowanie mieszkania. Pani Mariola po pięciu latach starań o lokal komunalny, dwa lata temu, otrzymała w końcu niewielkie mieszkanie do remontu. Jak twierdzi kobieta, przydział tego mieszkania miał być tymczasowy.
- Kuba wymaga oddzielnego pokoju, powiedziano mi, że gmina nie dysponuje większym mieszkaniem na chwilę obecną, że będę mogła to mieszkanie zamienić – mówi Mariola Stabińska.
ZOBACZ: Marta Kubacka pokazała zdjęcie blizny po operacji. Podziękowała za wsparcie
Pani Mariola szukała większego lokalu na własną rękę. Udało jej się znaleźć kobietę chętną na zamianę. Przez ponad pół roku pani Mariola z trudem załatwiała wszelkie formalności, by móc mieszkanie zamienić.
- Rozmawiałam z kierownikiem. Powiedział, że jak załatwię całą dokumentację i przyniosę wszystkie dokumenty do gminy, to on mi je zamieni. Trwało to trochę, bo ta kobieta wyniosła się na drugi koniec Polski. Jej dorosłe dzieci mieszkają gdzie indziej, ale pozbierałam te wszystkie dokumenty. Ona mi je powysyłała – wspomina Mariola Stabińska.
Burmistrz sugeruje kredyt
Kiedy wszystkie niezbędne dokumenty pani Mariola skompletowała, urzędnicy zamiany odmówili.
- Od burmistrza usłyszałam, że jak on chciał mieć gdzie mieszkać, to musiał zaciągnąć kredyt i na ten kredyt musi ciężko pracować. Odpowiedziałam, że ja bym się chętnie z nim zamieniła. Chciałbym mieć normalną pracę, zdrowe dzieci, wziąć kredyt, a nie przychodzić do nich i żebrać, by moje dzieci miały lepsze życie – mówi Mariola Stabińska.
Pani Mariola czuje się bezradna i zawiedziona. Boi się, że z powodu rosnącej agresji niepełnosprawnego syna, dojdzie w domu do tragedii. Interweniujemy w jej sprawie w Urzędzie Miejskim w Gołdapi.
ZOBACZ: Lotnisko w Radomiu. Podsumowanie pierwszych dni działalności. Jaka będzie jego przyszłość?
Fragment rozmowy z Jarosławem Duchnowskim, zastępcą kierownika Wydziału Infrastruktury i Inwestycji Komunalnych w Gołdapi.
Reporterka: Uważa pan, że z pana strony wszystko zostało zrobione dobrze?
Urzędnik: Nie. Mi pozostaje tylko przeprosić, człowiek popełnia błędy.
- To upokarzające, ale nie mam wyjścia, nie jestem w stanie wziąć kredytu. Dostaję zasiłek opiekuńczy i pielęgnacyjny. Nie mogę sama zapewnić dzieciom lepszych warunków, nie mogę iść do pracy – przyznaje pani Mariola.
Materiał wideo można zobaczyć TU.
Czytaj więcej