"Interwencja". Żyją na przemoczonej podłodze. Strach wejść do łazienki
Podłoga w łazience mieszkania pani Kingi w każdej chwili może się zarwać - wtedy domownik wpadnie do piwnicy. Stropu betonowego brak, a deski są spróchniałe od wilgoci. 38-letnia kobieta wraz z synem żyje w lokalu komunalnym. Zarządca budynku twierdzi, że kobieta sama jest winna tej sytuacji, bo miała… zepsuty prysznic. Materiał "Interwencji".
Pani Kinga ma 38 lat i jest kierowcą taksówki w Kołobrzegu. Od dwóch lat razem z synem mieszka w lokalu komunalnym w centrum miasta. To poniemiecki budynek. W tym roku postanowiła za własne pieniądze wyremontować łazienkę.
- To jest mieszkanie na parterze, piwnica jest nieocieplona, w piwnicy była woda prawie po kolana, więc ją usunięto, ale mury naciągnęły. Zaczął na ścianach wychodzić grzyb, córka cały czas monitowała, do urzędu pisała i administracji – mówi Teresa Kropielnicka, matka pani Kingi.
ZOBACZ: Radom. Mężczyzna sam zadzwonił na policję. "Takich przestępców to my lubimy"
- Weszłam do tego mieszkania ze starym brodzikiem, starą toaletą i starą umywalką. Ten brodzik kazali mi cały czas silikonować, uszczelniać dopływ. Dostałam też dyspozycję wykucia fugi i zrobienia nowej. Zrobiliśmy to, ale nie dawało rady, żeby ta woda nie przesiąkała – tłumaczy Kinga Kropielnicka.
Podłoga stwarza niebezpieczeństwo
W trakcie remontu okazało się, że podłoga w łazience to tylko stare, drewniane, przemoczone deski z dziurą po środku łazienki.
- Nie ma tu stropu betonowego, na konstrukcję podłogi składa się deska od strony piwnicy, warstwa piachu i deska mojej podłogi. Byliśmy na wizjach, jak to rozbierali. Podłoga gra jak pianino i w każdej chwili może się usunąć, to niebezpieczne dla zdrowia i życia – podkreśla Kinga Kropielnicka.
ZOBACZ: Czy jesteście gotowi na samolot przyszłości? Nadchodzi era JetZero
Dodaje, że "z każdym usunięciem kolejnego elementu, chociażby brodzika, zaczęły wychodzić kolejne niespodzianki, czyli brodzik był osadzony na deskach, gumoleum i dwóch płytach po starych meblach. Natknęliśmy się na dziury między ścianą a podłogą, z których wychodziły ślimaki."
Pani Kinga o pomoc poprosiła administratora budynku – Kołobrzeskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego - ale tu usłyszała, że sama jest winna tej sytuacji, bo miała zepsuty prysznic.
- To jest taka szykana w moim kierunku, że ja zdewastowałam łazienkę. Ja jej nie zdewastowałam, ja chciałam usunąć to źródło wilgoci, którym był prysznic odziedziczony po poprzednikach, a największe "klapsy" dostaję ja w tej chwili i jestem ta najgorsza. Dostaję odpowiedź od administratora, że w związku z dewastacją łazienki mam ją przywrócić do poprzedniego wyglądu – mówi Kinga Kropielnicka.
Oskarżenia o dewastację łazienki
- Są to usterki, które powstały w wyniku nieprawidłowej eksploatacji tego mieszkania. Była nieszczelna kabina prysznicowa, uszkodzone drzwi do kabiny prysznicowej - były wyłamane. I ta woda lała się po ścianie – twierdzi Robert Cieciora, prezes Kołobrzeskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego.
- Odnawia to za swoje pieniądze, nikogo się nie prosi. Wszystko robi sama. Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto ciężko pracuje w XXI wieku, chodził do toalety do znajomych czy na stację benzynową, bo władze nie robią nic – komentuje Katarzyna Owczarczak, koleżanka pani Kingi.
ZOBACZ: Urzędnicy mieli wolne. Kobieta czekała na akt zgonu matki pięć dni
- Myślę, że remont stropu i wierzchniej podłogi wykonamy my, bo są to prace na częściach wspólnych budynku, które prawdopodobnie również zostały uszkodzone w wyniku tego zalania, natomiast wymiana kabiny to już leży po stronie najemczyni – podkreśla Robert Cieciora, prezes Kołobrzeskiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego.
- Ja nie zdewastowałam łazienki, ja chcę ją wyremontować, mimo że jest to mieszkanie urzędu. Zakupiłam potrzebne do tego materiały. Jest mi mega przykro, bo nigdy w życiu nic nie zdewastowałam – podsumowuje pani Kinga.
Materiał wideo można zobaczyć TU.
Czytaj więcej