Ojciec zabrał dzieci w Tatry mimo ataku zimy. Naczelnik TOPR reaguje na falę hejtu
Wyzwiskami i gniewnymi komentarzami zareagowała część internautów na historię, jaką opisało TOPR. Ratownicy interweniowali pod Szpiglasową Przełęczą, gdzie utknęli ojciec i jego dzieci. Wybrali się w góry mimo bardzo złej pogody. Zdaniem naczelnika TOPR Jana Krzysztofa hejterskie wpisy mogą spowodować, że następnym razem ktoś potrzebujący pomocy w górach nie wezwie toprowców, bojąc się krytyki.
We wtorek przed godziną 13:00 do centrali TOPR wpłynęło zgłoszenie w sprawie ojca, który zabrał małe dzieci na Szpiglasową Przełęcz położoną ponad 2,1 tys. m n.p.m. Mężczyzna utknął pod przełęczą w głębokim śniegu. W trwającej prawie siedem godzin akcji ratunkowej wzięło udział 12 ratowników.
ZOBACZ: Zabrał małe dzieci w Tatry. Wielogodzinna akcja TOPR
Mężczyzna nie miał przy sobie specjalnego sprzętu, jego dzieci posiadały natomiast nieprzystosowane do warunków i terenu turystyczne raczki. Przed wyjściem na taką wyprawę mężczyzny nie powstrzymały komunikaty informujące o załamaniu pogody i zagrożeniu lawinowym.
Jak tłumaczył nieodpowiedzialny turysta, nie spodziewał się, że w Tatrach panują tak trudne warunki pogodowe. Toprowcy znaleźli zagubionych podróżnych i sprowadzili ich bezpiecznie do schroniska nad Morskim Okiem.
Akcja TOPR pod Szpiglasową Przełęczą. Naczelnik zabiera głos
TOPR opisało historię na Facebooku, a za nim media. Zachowanie ojca wywołało skierowaną przeciw niemu falę hejtu, kpin i wulgarnych wpisów. W piątek wieczorem odniósł się do tego naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
Jak stwierdził, na co dzień nie korzysta z Facebooka i nie śledzi pojawiających się tam komentarzy do akcji toprowców. Tym razem postanowił jednak zareagować. Poprosił internautów o refleksję i przemyślenie własnych własnych zachowań i wyborów oraz wyciągnięcie z tego zdarzenia wniosków na przyszłość.
"Bardzo proszę o zachowanie umiaru w ocenach i zastanowieniu się nad konsekwencjami swoich opinii, często nieadekwatnych i nieuzasadnionych" - podkreślił naczelnik.
TOPR przypomina: Ojciec wezwał pomoc, bo uznał, że warunki się pogarszają
Jan Krzysztof zwrócił uwagę, że wybór trasy w przypadku wyjścia w góry nie był adekwatny, niemniej - jak podkreślił - ojciec ostatecznie wezwał pomoc, gdy uznał, że warunki się pogarszają.
ZOBACZ: Lawiny śnieżne w Tatrach. TOPR: jedną z nich wyzwolił narciarz
Dodał, że opiekunowie dzieci powinni lepiej planować wyjścia, ale trzeba znaleźć umiar i nie pozwalać sobie na hejt, ponieważ w obawie przed nim ktoś potrzebujący pomocy w podobnej sytuacji w górach może zrezygnować z wezwania służb, obawiając się konsekwencji
Czytaj więcej