Obiekt wojskowy pod Bydgoszczą. Gen. Piotrowski wspomina o Rosji. "Badamy różne scenariusze"
-Z perspektywy polskich Sił Zbrojnych istotne jest, że nie doszło do wybuchu czy eksplozji - powiedział w piątek gen. Tomasz Piotrowski o obiekcie wojskowym znalezionym w czwartek pod Bydgoszczą. Jak zapewnił, nie było żadnych ofiar ani rannych "w przeciwieństwie do tego, co stało w Przewodowie". -
Jak mówił gen. Piotrowski, w sprawie wojskowego sprzętu trwają dochodzenia. Nie wiadomo, jakie jest jego pochodzenie. - Chciałbym, żebyśmy mieli świadomość, że sytuacja na terenie naszego kraju, a przede wszystkim w naszym sąsiedztwie, jest nacechowana dużym zagrożeniem - uznał.
Przypomniał, że za naszą wschodnią granicą trwa wojna, więc "ryzyko prób manipulacji naszymi emocjami jest wielkie". - Widzimy próby ze strony rosyjskiej, przy użyciu Białorusi, podkręcania niezdrowej atmosfery. Cały czas widzimy ze strony rosyjskiej próby podkręcania atmosfery, wpływania na nasze emocje - podkreślał.
Generał komentuje incydent pod Bydgoszczą
Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych wyjaśnił, że sprawę badają prokuratura, żandarmeria i specjaliści z instytucji wojskowych. - To, co jest istotne z perspektywy polskich Sił Zbrojnych, to że nie doszło do wybuchu czy eksplozji - zaznaczył generał Piotrowski.
Wojskowy dodał, że "w przeciwieństwie do tego, co było w Przewodowie, nie było żadnych ofiar ani rannych. - Zastanawiamy się bardzo intensywnie, badamy różnego rodzaju scenariusze. Mamy podstawy, żeby sądzić, że sytuacja jest stabilna i szybko znajdzie prawdziwe rozwiązanie - ocenił.
Generał Tomasz Piotrowski wyjaśnił, że chodzi o zdarzenie z 16 grudnia, gdy w całej Ukrainie ogłoszono alarm przeciwlotniczy w związku ze zmasowanym ostrzałem Rosjan. - Doszliśmy do wniosku, że jest prawdopodobne, że znalezisko na ziemi można połączyć z tym, co działo się w przestrzeni powietrznej w tamtym czasie - podkreślił.
ZOBACZ: Generał Mark Milley: Rosja przegrała militarnie, strategicznie i operacyjnie
- Mieliśmy wówczas sytuację powietrzną, zostały użyte nasze samoloty w ścisłym współdziałaniu z samolotami naszych sojuszników. Używaliśmy naszych śmigłowców poszukiwawczo-ratowniczych, starając się dojść do tego, co de facto nasze systemy odnotowały - dodał generał.
Mateusz Morawiecki: Jestem w stałym kontakcie z szefem MON
O sytuację był również pytany podczas konferencji w Zielonej koło Żuromina na Mazowszu premier Mateusz Morawiecki. - Jestem w stałym kontakcie z ministrem obrony narodowej i poleciłem mu osobisty nadzór nad przebiegiem dochodzenia - podkreślił szef rządu.
- Dajmy służbom i prokuraturze przeprowadzić śledztwo. Ono cały czas trwa. Istnieją przesłanki, żeby połączyć ten sprzęt z informacją o incydencie z połowy grudnia zeszłego roku, kiedy samoloty F35 zostały poderwane, aby śledzić ślady rakiety, która znalazła się nad terytorium naszego kraju - powiedział Mateusz Morawiecki.
Zdaniem premiera "najważniejsze jest to, że Polska jest bezpieczna i nikomu nic się nie stało". - Ten incydent powinien być szczegółowo wyjaśniony i poleciłem to służbom - podsumował
Tajemniczy obiekt wojskowy znaleziony w lesie
Obiekt wojskowy nieznanego pochodzenia zauważono w miejscowości Zamość pod Bydgoszczą kilka dni temu. Na miejsce wezwano policjantów i sapera z Torunia. Informację o znalezisko potwierdziło Ministerstwo Obrony Narodowej.
W czwartek śledztwo w sprawie wszczęła prokuratura w Gdańsku. "Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, pod nadzorem Prokuratury Krajowej, wszczął postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie kilkanaście kilometrów od Bydgoszczy. Miejsce zdarzenia, oprócz prokuratorów, badają wojskowi eksperci, policja, żandarmeria i przedstawiciele SKW" - przekazał prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
Czytaj więcej