Producenci owoców mają problem. "Sprzedają je ze stratą"
Towary sprowadzone z Ukrainy obecnie leżą w polskich magazynach i chłodniach, blokując miejsce krajowym producentom. Skala problemu, szczególnie przed sezonem, wydaje się ogromna. - Nikt nie wie, ile naprawdę tego sprowadziliśmy - powiedział prezes Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski w Polsat News.
Do Polski spłynęło wiele tysięcy ton produktów z Ukrainy. Według Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników Rzeczypospolitej Polskiej, producenci w nadchodzącym sezonie spotkają się z wieloma problemami. Mrożone owoce z Ukrainy blokują polskie chłodnie i magazyny.
- Ogromny problem dla producentów, którzy spotkają się z barierą skupu. Chłodnie i magazyny są wypełnione produktem importowanym - mówił Maliszewski w rozmowie z reporterką Polsat News Moniką Miller.
ZOBACZ: Zakaz importu zbóż. Minister rolnictwa: Ukraina rozumie nasz problem
Jak podkreślił prezes Związku Sadowników RP - skala problemu jest ogromna. Ukraina w ostatnich latach zwiększyła skalę swojej działalności gospodarczej. Do Polski spłynęło około kilkudziesięciu procent rocznej produkcji krajowej.
- Ci, którzy będą za kilka tygodni kupować truskawki, maliny, porzeczki już mówią, że ten skup ograniczą. Nie mają gdzie tego produktu zmagazynować i nie będą mieli go gdzie sprzedać - powiedział.
Sprzedaż ze stratą
Towary importowane spływały do Polski bez sprawdzania ich jakości. Nie wiadomo, czy w owocach nie zostały resztki pestycydów. Pominięta została także kwestia tego, co niekontrolowany import zwiastuje na rynku.
- Ceny owoców mrożonych na rynku zaczęły spadać do poziomu niegwarantującego zyskowności tym, którzy byli uczciwi i kupowali towary w ubiegłym roku od polskich sadowników. Sprzedają je ze stratą. Będą musieli ograniczyć zakup przed nowym sezonem – zauważył prezes Maliszewski, który wskazuje, że konieczność ograniczenia zakupu jest jedną z największych obaw producentów.
ZOBACZ: Słowacja. Rząd zadecydował o zakazie importu zboża i innych produktów żywnościowych z Ukrainy
Z kolei konsumenci mogą się obawiać stanu mrożonek. Przez brak szczegółowych kontroli nie wiadomo, czy w importowanych owocach nie znajdują się resztki niedozwolonych substancji. Dla pewności jakości produktów, prezes zaleca kupowanie towarów od polskich sprzedawców.
WIDEO: Mirosław Maliszewski o imporcie owoców z Ukrainy
- My spełniamy szereg wymagań, musimy spełnić masę kryteriów po to, by nasz produkt znalazł się na półce sklepowej - podkreślił Maliszewski.
Import poza kontrolą
W przeciągu kilku tygodni rozpocznie się sezon na truskawki. Te prosto z krzaka powinny być bezpieczne, jednak nie wiadomo, w jakim stanie są produkty mrożone.
ZOBACZ: Protest rolników. Zablokowali przejścia graniczne. "Tracimy pieniądze przez zboże z Ukrainy"
Podobnie sytuacja wygląda w kwestii malin.
- Tych malin sprowadziliśmy, niektórzy mówią 20, niektórzy 30 tysięcy ton. Co ciekawe nikt nie wie, ile naprawdę tego sprowadziliśmy. Przy naszej rocznej produkcji około 60-70 tysięcy ton, połowę malin, które zamrażamy w Polsce, sprowadziliśmy z zagranicy. Co to oznacza dla branży, to się tylko można domyślić - powiedział prezes Mirosław Maliszewski.