Pięcioraczki z Horyńca. Mama przekazała dobre wieści
Już niebawem cała rodzina będzie w domu - powiadomiła mama pięcioraczków z Horyńca. Trzy dziewczynki i dwóch chłopców przyszło na świat w połowie lutego w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Obecnie troje dzieci znajduje się jeszcze w szpitalu.
Trzy dziewczynki: Elisabeth May, Evangeline Rose i Adrianna Daisy oraz dwaj chłopcy: Charles Patrick, Henry James urodzili się w 28 tygodniu, przez cesarskie cięcie 12 lutego w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.
Niestety, kilka dni po porodzie rzeczniczka prasowa szpitala Maria Włodkowska powiadomiła, że zmarł maleńki Henry James. Po śmierci chłopca rodzice zamieścili w mediach społecznościowych nagranie, w którym pożegnali zmarłego synka.
Z kolei na początku kwietnia mama pięcioraczków powiadomiła, że Charlie został przeniesiony do specjalistycznego szpitala dziecięcego w Krakowie, gdzie przeszedł zabieg.
"Gdy dzieci rodzą się za wcześnie maja 'dziurkę w sercu', która u dzieci urodzonych o czasie zamyka się sama, u niektórych wcześniaków można zamknąć farmakologicznie, Charlie wymagał zabiegu, żeby zatkać tę dziurkę, zmniejszyć przepływ krwi do płuc i ułatwić oddychanie" - napisała mama.
Podczas zabiegu nie doszło do żadnych komplikacji. Chłopiec wrócił już do sióstr, które cały czas znajdują w szpitalu.
Niebawem wszystkie dzieci będą już w domu
Na początku tygodnia rodzice powiadomili, że mała Ella jest już w domu.
Jak się okazuje, nie jest to koniec dobrych wiadomości. Mama pięcioraczków zdradziła w rozmowie z "Super Expressem", że dwie córeczki Evangeline Rose i Adrianna Daisy prawdopodobnie w przyszłym tygodniu zostaną wpisane do domu, a w najbliższych tygodniach dołączy do nich ich brat.
Pięcioraczki z Horyńca. "Zdarzył się cud"
Przed urodzeniem pięcioraczków rodzina z Horyńca wychowywała siedmioro dzieci, w tym dwie pary bliźniąt.
- Zdarzył się cud. Zaszłam w ciążę, gdy planowaliśmy ósme dziecko. Okazało się, że będzie ich więcej - powiedziała mama podczas konferencji prasowej po urodzeniu pięcioraczków.
- Dzieci nie od razu wiedziały, że będzie pięcioro nowego rodzeństwa. Na początku powiedzieliśmy im o trójce. Nie chcieliśmy ich przerażać, że aż pięcioro naraz przyjdzie. Nie chcieliśmy też, żeby poszły do szkoły i zaczęły rozpowiadać takie nowiny. Do wczoraj wiedziały, że będzie troje. Rozmawiając z nimi, powiedzieliśmy o dodatkowej dwójce. Bardzo się ucieszyły - wyjaśniała w lutym.
Czytaj więcej