Warszawa: 4-latek zginął podczas wysiadania z tramwaju. Motorniczy usłyszał zarzuty
Motorniczy warszawskiego tramwaju, pod którym zginął 4-letni chłopiec usłyszał zarzuty. Według ustaleń śledczych mężczyzna w trakcie jazdy korzystał z telefonu i słuchawek. Podejrzany nie przyznaje się i odmówił składania wyjaśnień.
12 sierpnia 2022 roku w godzinach popołudniowych doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Chłopiec wychodząc z babcią z tramwaju został przytrzaśnięty przez drzwi pojazdu, który nagle ruszył.
Motorniczy nie zauważył sytuacji, a chłopczyk został przeciągnięty po kamiennym torowisku, co spowodowało jego śmierć.
ZOBACZ: Warszawa. Chłopczyk mógł żyć. W tramwaju nie zadziałał hamulec awaryjny
Po zdarzeniu rzecznik Tramwajów Warszawskich przekazywał, że do wypadku nie doszło z winy sprzętu - pojazd był sprawny i miał ważny przegląd techniczny.
Zarzuty dla motorniczego
W sprawie motorniczy usłyszał zarzuty: umyślnego złamania przepisów bezpieczeństwa ruchu lądowego i przepisów instrukcji dla pracowników Tramwajów Warszawskich oraz nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
WIDEO. Warszawa: Motorniczy tramwaju, pod którym zginął 4-latek usłyszał zarzuty
- W trakcie jazdy kierujący tramwajem korzystał z telefonu, a także słuchawek. Miał słuchawki na uszach. Motorniczy niewłaściwie obserwował drogę wokół tramwaju, nie upewnił się, że osoby wychodzące są już bezpieczne na tyle, by mógł z przystanku odjechać i zbyt krótko obserwował drogę i miejsce wokół tramwaju - mówiła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prokurator Katarzyna Skrzeczkowska.
Motorniczemu grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Mężczyzna nie przyznaje się do winy i odmówił składania wyjaśnień.
Czytaj więcej