Niemcy. Ludzie Rutkowskiego zatrzymani. Detektyw oburzony
Niemiecka policja zatrzymała właściciela polskiej firmy transportowej. Wraz z pracownikami firmy Rutkowski Patrol chciał siłą przerwać strajk kierowców na parkingu przy autostradzie w Hesji. Wszyscy zostali już zwolnieni. "Policja zareagowała w bezsensowny sposób" - powiedział Krzysztof Rutkowski.
Do zatrzymania ekipy Krzysztofa Rutkowskiego doszło na autostradzie A5 na postoju Gräfenhausen-West, gdzie od tygodnia protestują uzbeccy i gruzińscy kierowcy.
ZOBACZ: Bolesławiec. Żołnierze amerykańscy zakłócali porządek publiczny. Interweniowała policja
Jak tłumaczą, manifestują ponieważ ich polski pracodawca od dłuższego czasu nie wypłaca im należnych wynagrodzeń.
Niemcy. Pracownicy Rutkowski Patrol zatrzymani
Z informacji niemieckich mediów wynika, że w piątek na parkingu pojawił się właściciel firmy transportowej wraz z pracownikami Rutkowski Patrol. Próbowali siłą przejąć kontrolę nad ciężarówkami. W sobotę te informacje potwierdziła heska policja.
Media relacjonują, że ochroniarze przyjechali opancerzonym pojazdem i zachowywali się w sposób "bojowy". Mieli m.in. nosić kamizelki kuloodporne.
Funkcjonariusze niemieckiej policji zagrozili użyciem gazu pieprzowego oraz pałek. Udało im się jednak zapobiec konfrontacji między obiema grupami. Podczas rewizji znaleziono dwa noże i pojemniki z gazem pieprzowym. Jak podała heska policja, nikt nie doznał obrażeń.
ZOBACZ: Meksyk. Znaleziono cztery ciała w Cancun. Policja nie ujawniła tożsamości
W trakcie interwencji policji doszło do zatrzymania 19 osób, w tym właściciela firmy spedycyjnej i 18 ludzi Rutkowski Patrol. Przewieziono ich do siedziby policji w Darmstadt z powodu podejrzenia naruszenia spokoju publicznego, prób wymuszenia i niebezpiecznego uszkodzenia ciała oraz zakłócenia publicznego zgromadzenia.
Wszyscy są już na wolności. Otrzymali zakaz przebywania na terenie parkingu.
Krzysztof Rutkowski: Działania policji "bez sensu"
Oburzenia w związku z działaniem niemieckiej policji nie krył Krzysztof Rutkowski.
ZOBACZ: Nowa Ruda. Policjantka chciała zabrać kluczyki, została pobita. Sprawcy grozi 20 lat więzienia
"Działaliśmy na zlecenie polskiego przedsiębiorcy, któremu kierowcy zablokowali 70 frachtów. Starał się wejść do samochodu, wtedy rzucili się na niego gruzińscy i uzbeccy kierowcy. Moi ludzie go obronili" - przekazał Radiu Zet. Jak podkreślał, jego pracownicy zostali wypuszczeni i nie postawiono im zarzutów.
"Policja zareagowała w bezsensowny sposób, bo traktowała ich tak, jakby próbowali przejąć majątek właściciela" - dodał Rutkowski.
Według "Die Welt" uzbeccy kierowcy od miesięcy nie otrzymują wynagrodzeń. Niemieckie związki zawodowe popierają ich roszczenia. Przedstawiciel federalnego zarządu niemieckich związków zawodowych DGB Stefan Koerzell powiedział, że kierowcy "są szczęśliwi" z powodu zażegnania konfliktu. Z jego relacji wynika, że właściciel firmy transportowej przywiózł zapasowych kierowców, którzy mieli odholować ciężarówki.
Czytaj więcej