"Interwencja". Twierdzi, że wrobiono go w przestępstwo. Sąd odrzuca mocne dowody
Kamil Sękowski został skazany na 2,5 roku więzienia za kradzież w zakładzie kamieniarskim. Obciążyły go zeznania Karola T., który - według pana Kamila - wrobił go w przestępstwo, którego sam dokonał. Śledczy zabezpieczyli numer buta sprawcy, który jest aż o kilka rozmiarów mniejszy od rozmiaru pana Kamila, są odciski palców, których nikt nie chce porównać. Materiał "Interwencji".
W sierpniu 2015 roku w jednym z zakładów kamieniarskich niedaleko Nowogardu w woj. zachodniopomorskim doszło do kradzieży. Skradziono sprzęt o wartości 2000 złotych. Brat kamieniarza widział uciekającego złodzieja i o kradzieży powiadomił policję. Ale przełom w śledztwie nastąpił dopiero kilka miesięcy później, gdy zatrzymano Karola T.
- Zawieźli mnie na komisariat do Goleniowa i mówią: "Pana Józka W. okradłeś". Powiedzieli, że mają dwóch świadków, którzy mówią, że zawozili mnie na przestępstwo. Ja mówię: "Przecież nikogo nie okradłem". No i na tym się skończyło, dostałem dwa miesiące aresztu – opowiada Kamil Sękowski.
Karol T. zeznał, że kamieniarza okradł Kamil Sękowski, a on wraz z partnerką - Karoliną W. - miał go podwieźć na miejsce przestępstwa. Sąd Rejonowy w Goleniowie dał wiarę tym zeznaniom i skazał Sękowskiego. Sąd Okręgowy w Szczecinie, który rozpatrywał apelację, ten wyrok podtrzymał.
ZOBACZ: "Interwencja": Oskarża o gwałt i molestowanie. Co dalej z trenerami?
- W sumie została mężczyźnie orzeczona kara dwóch lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności, ten wyrok jest prawomocny od pięciu lat - informuje Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
- Świadek kradzieży opowiedział, że widział osobę 170-180 cm wzrostu, ja mam 196 cm. Mówił o szczupłej osobie, a ja w tamtym czasie ważyłem 115 kg - opowiada Kamil Sękowski.
Zaniedbania procesowe i rozbieżności
Obrońcy mężczyzny wielokrotnie wskazywali na zaniedbania procesowe i rozbieżności w zeznaniach. Brat kamieniarza, który widział złodzieja, zeznawał, że do kradzieży doszło w niedzielę 30 sierpnia, między 6:30 a 7 rano. Taka data jest też w akcie oskarżenia. Jednocześnie sąd dał wiarę zeznaniom Karola T. i jego partnerki, choć twierdzili, że zdarzenie miało miejsce dzień wcześniej w godzinach wieczornych. To fragment zeznań Karola T:
"Zostawiłem go przy domu kamieniarza, a sam pojechałem kawałek dalej. Ze mną i z Kamilem była jeszcze Karolina W. To była moja partnerka. (…) To podwiezienie Kamila do Korytowa było w godzinach wieczornych".
A to rozmowa z bratem kamieniarza, który widział uciekającego złodzieja:
Reporter: A gdzie pan zauważył tego złodzieja?
Świadek: Tu, pod sklepem, jak uciekał.
Reporter: I co, on się wtedy już pakował do samochodu?
Świadek: Tak. Zobaczył, że idę i w długą.
Reporter: O której godzinie to było?
Świadek: To było w niedzielę rano.
Reporter: Na sto procent?
Świadek: Na sto procent.
Reporter: A byłby pan w stanie określić posturę? Gruby, chudy, wysoki, niski?
Świadek: No nie wiem, może takiej średniej postury raczej.
Odcisk buta na parapecie
Kamil Sękowski wskazuje na liczne odciski palców, jakie zabezpieczono na miejscu kradzieży.
- Są na klamce, na USB, na wzorniku, jest tych odcisków... Wystarczy zbadać, do kogo należą, ale policja ani prokurator nie poszli w tym kierunku, żeby to zbadać. Jest też odcisk buta na parapecie. Detektywi ustalili, że tam jest rozmiar stopy 42, ja noszę 48. Wariograf robiłem... - wylicza.
WIDEO na stronie "Interwencji"
- Jedyna rzecz, która została tu dobrze zrobiona, to praca technika kryminalistyki, który w sposób właściwy zabezpieczył ślady włamania. Korzystając z pomocy biegłych sądowych, z którymi ja współpracuję, przesłałem im materiał do porównania, gdzie jednoznacznie wykluczyli, że są to odciski należące do pana Kamila Sękowskiego - informuje Krzysztof Chmielowiec, detektyw, który zajmował się sprawą.
Dziennikarzom "Interwencji" nie udało się porozmawiać z Karolem T. Aktualnie odbywa karę za inne przestępstwa. Karolina W. nie odebrała telefonu, dziś pracuje w policji. Na ostatniej rozprawie zmieniła zeznania. Twierdziła, że nie pamięta, żeby gdziekolwiek podwoziła Kamila Sękowskiego.
- Nie wiem kto dokonał tego włamania. Nie kojarzę takiej sytuacji, bym z Karolem T. podwoziła samochodem Kamil Sękowskiego do Korytowa. (…) Ci policjanci napisali protokół i kazali mi go podpisać. Ja go nie czytałam i oni również mi go nie odczytywali - zeznała.
Nowi świadkowie i nowe dowody
Obrońcy Kamila Sękowskiego przedstawili w sądzie omówione przez "Interwencję" dowody, wnosząc o wznowienie postępowania. Tak się jednak nie stało, choć na rozprawie pojawili się nowi świadkowie.
Dziennikarze programu rozmawiali z jednym z mężczyzn, który twierdzi, że to Karol T. dokonał kradzieży:
Świadek: To, że o Kamila chodzi, to się dowiedziałem później, po czasie.
Reporter: A co, myśli pan, że on tego nie zrobił?
Świadek: Nie, on tego nie zrobił, mówię. Mi się przyznał ten Karolek T. w oczy, nie? Bo mówię: ja się kiedyś z nimi tam obracałem. I proponował mi, że można to zrobić drugi raz.
Reporter: Proponował powrót, żeby jeszcze raz okraść tego kamieniarza?
Świadek: Tak, tak.
ZOBACZ: "Interwencja". PKP obiecywały mieszkania. Na starość kolejarze zostali bez niczego
- Sąd Apelacyjny doszedł do przekonania, że to są nowe dowody, ale siła tych dowodów nie jest taka, żeby była podstawą do wznowienia postępowania - informuje Robert Bury z Sądu Apelacyjnego w Szczecinie.
- Ci świadkowie przyszli do sądu i powiedzieli wprost, w trakcie postępowania wznowieniowego, że te okoliczności sprawy wyglądały zupełnie inaczej. Tutaj widzę absolutną dysproporcję. To, co wpisuje się w linię oskarżenia, jest wiarygodne, a linia obrony z automatu, co by się działo, jest niewiarygodna - ocenia prawnik Mateusz Mickiewicz.
Obrońcy Kamila Sękowskiego złożyli w biurze prokuratora generalnego wniosek o skargę nadzwyczajną. Jeśli nic się w tej sprawie nie zmieni, mężczyzna 2 lata spędzi w więzieniu. Choć w przeszłości był karany, dziś ma poukładane życie. Pracuje, założył rodzinę. Razem z partnerką wychowuje czworo dzieci.
Czytaj więcej