Częstochowa. Ośmiolatek w ciężkim stanie trafił do szpitala. Opiekunowie zostali zatrzymani
Ośmioletni chłopiec w stanie ciężkim trafił do szpitala w Katowicach. Ojczym chłopca miał polewać dziecko wrzątkiem i umieszczać je na rozgrzanym piecu. Policja poinformowała, że matka ośmiolatka i ojczym zostali zatrzymani. - Chłopiec ma poparzone prawie 25 proc. powierzchni ciała, w tym twarz i tułów - powiedział dr Andrzej Bulandra.
- O sprawie zawiadomił policję ojciec biologiczny dziecka, który odwiedził chłopca w poniedziałek - powiedziała polsatnews.pl rzeczniczka prasowa Barbara Poznańska z KMP w Częstochowie. Dodała, że ośmiolatek został przetransportowany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Policjantka przekazała, że 35-letnia matka dziecka i ojczym zostali zatrzymani.
ZOBACZ: Niemcy: Dwie 13-latki zepchnęły koleżankę na tory. Usłyszały zarzuty
- Podczas zatrzymania matka i jej partner byli trzeźwi - powiedziała rzeczniczka. Jak stwierdziła, policja nie interweniowała w tym domu wcześniej ws. przemocy w rodzinie. - Chłopiec żył w rodzinie wielodzietnej, w domu jest czworo dzieci - podsumowała Poznańska.
Zarzuty dla ojczyma
Ojczym chłopca usłyszał w środę zarzuty dotyczące m.in. usiłowania zabójstwa. Mężczyzna miał polewać dziecko wrzątkiem i umieszczać je na rozgrzanym piecu, a wcześniej brutalnie bić i przypalać papierosami.
Matce ośmiolatka prokuratura zarzuciła narażanie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenie pomocy mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Oboje przyznali się do winy. Do sądu trafił wniosek o ich aresztowanie.
ZOBACZ: Śląsk: Pseudokibice znęcali się nad 15-latkiem. Mieli go m.in. bić i przypalać papierosami
- Dawidowi B. prokurator zarzucił, że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.
Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.
"Dziecko miało oparzoną jedną czwartą powierzchnię ciała. Ból musiał być duży"
- Po przyjęciu chłopiec był w stanie średnio-ciężkim - powiedział dr n. med. Andrzej M. Bulandra z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. - Stwierdzono u niego oparzenia głowy, tułowia i kończyn oraz złamania kończyn - przekazał. Dodał, że chłopiec nie miał problemów oddechowych i po ustabilizowaniu został przekazany na oddział intensywnej terapii.
- Anestezjolodzy wprowadzili ośmiolatka w stan śpiączki farmakologicznej - poinformował lekarz. Przekazał, że dziecko jest w stanie ciężkim i wciąż trwa walka o jego życie. - Zaplanowano kilka operacji, które mają usunąć martwicę skóry powstałą z powodu oparzeń - stwierdził medyk.
Dr Bulandra przekazał, że złamania u dziecka powstawały w ciągu ostatniego miesiąca. - Oparzenia prawdopodobnie wystąpiły tydzień temu. Objęły około jedną czwartą powierzchni ciała. Ból przy takich obrażeniach musiał być dotkliwy - powiedział.
- Spalone włosy na głowie wskazują, że dziecko oparzył płomień, nie wiadomo jednak jaka substancja płonęła - powiedział lekarz. - Ośmiolatek trafił do szpitala zaniedbany. Był wychudzony, odwodniony i brudny - przekazał.
WIDEO: Częstochowa. Ośmiolatek w ciężkim stanie trafił do szpitala. Opiekunowie zostali zatrzymani
Media: Ośmiolatek walczy o życie
Z informacji portalu klobucka.pl na Facebooku wynika, że ośmiolatek "został skatowany i oblany wrzątkiem, żrącą cieczą lub w inny sposób oparzony". Powołano się na ustalenia jego przyrodniej siostry, Magdaleny.
Kobieta dodała, że ośmiolatek walczy o życie. Przekazała, że chłopiec do Katowic został zabrany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w poniedziałek około godz. 14:30.
Siostra chłopca przekazała prośbę o modlitwę za zdrowie jej brata: "Proszę was drodzy pomódlcie się za mojego brata (...). Został poważnie pobity i czymś poparzony ma 3 stopień poparzenia. Jest pod respiratorem nie wiadomo czy się wybudzi. Dziękuję za każdą modlitwę."
Jak przekazał portal, siostra później dodała, że "chłopiec ma tylko 50 proc. szans na przeżycie". "Jest operowany od rana. Jest cały połamany i poparzony od samej głowy (...)".
ZOBACZ: Zamość. Matka śmiertelnie pobitego 16-latka: Dzisiaj moje dziecko, jutro może być twoje
W rozmowie z Magdaleną fanpage klobucka.pl dowiedział się, że siostra nie znała swoich braci. Dowiedziała się o nich dopiero w ubiegłym roku.