Rosja: Słowa niewygodne dla Kremla w telewizji. Gość wyliczył, o ile Zachód jest silniejszy
"On każe się poddać!" - grzmiał ekspert zaproszony do rosyjskiej telewizji, gdy usłyszał, że jego współrozmówca Borys Nadieżdin obnaża kłamstwa Kremla i rozkłada je na części pierwsze. Opozycjonista wyliczał, ile środków na obronę ma Rosja, a czym dysponują Stany Zjednoczone. - Nie wierzcie w memy rozpowszechniane przez Bidena - apelował z kolei deputowany do Dumy. W studiu wybuchła kłótnia.
W programie Andrieja Norkina, w którym kolportowana jest propaganda Kremla, zjawił się opozycyjny polityk Borys Nadieżdin. Fragmenty tego wydania zarchiwizował Russian Media Monitor - internetowy profil założony przez dziennikarkę z USA Julię Davis. Wypowiedzi przetłumaczono na język angielski.
Nadieżdin związany był z zamordowanym osiem lat temu Borysem Niemcowem, przeciwnikiem Władimira Putina. W telewizji przekonywał, że "nikomu nie wolno wierzyć, gdy trwa wojna".
Wspomniał w tym kontekście o Igorze Konaszenkowie, szefie Wydziału Informacji i Komunikacji przy rosyjskim resorcie obrony, który twierdzi, że armia Ukrainy nie istnieje, bo nikt do niej nie należy, a rzekome całkowite straty Kijowa są tak duże, że w zaatakowanym kraju nie byłoby już ludzi.
ZOBACZ: Ambasador Rosji grozi Szwecji i Finlandii. "Staną się celem rosyjskich działań militarnych"
- Niewykluczone, że obecnie rosyjski przemysł produkuje trzy razy więcej niż raportuje Putinowi, ale co jest faktem: budżet USA na zbrojenia na 2024 rok to 800 miliardów dolarów, a rosyjski - cały, nie tylko na broń - 500 miliardów dolarów - powiedział.
"On każe się poddać!". W rosyjskiej TV nerwowo reagują na porównania z Zachodem
Te słowa zaczęły wyprowadzać z równowagi zarówno prowadzącego, który jeszcze wcześniej próbował przerwać opozycjoniście, jak i pozostałych uczestników programu. Nadieżdin mówił jednak dalej, porównując możliwości Rosji i amerykańskiego Boeinga w produkcji samolotów.
Wyliczył, że firma z USA potrafi wytworzyć rocznie około 1000 maszyn, a Federacja Rosyjska dziesięć razy mniej. - Podstawy amerykańskiego przemysłu to duże pieniądze, a nimi dysponuje Pentagon. To sporo więcej niż my mamy - mówił.
ZOBACZ: Rosja. Dmitrij Miedwiediew odczytał telegram Stalina, aby "pocieszyć" dyrektorów fabryk
"Straszysz Amerykanami?", "On każe się poddać!" - ripostowali pozostali goście, którzy popierają linię Kremla. Byli wyraźnie rozeźleni.
Zanim prowadzący odebrał Nadieżdinowi głos, ten zdążył zaapelować, by Rosja "kończyła tę przygodę", którą jest wojna w Ukrainie. Inni zaproszeni nie obalili jednak całkiem jego stanowiska w oczach telewidzów.
- To oczywiste, że zdolności Zachodu są większe niż nasze, tak samo jak to, że Zachód ma możliwości szkodzić Rosji i nie odpuści tak po prostu - ocenił Wiktor Olewicz z moskiewskiego Centrum Polityki Bieżącej.
Poseł do Dumy: Zachód ma walczyć latami? Zapytajcie, czy są gotów na śmierć tysiąca osób
W jego ocenie Rosja jest "tak silna, że może walczyć latami" i nie wpływa na to zmieniająca się sytuacja polityczna. Podkreślił, iż kraje zachodnie są z kolei bardziej odporne, więc będą "utrzymywać tę sytuację". - Dla Rosji byłoby korzystniej wyjść z konfliktu jak najszybciej, zanim zada się nam ostateczny cios - przestrzegł.
Ostrzej wypowiedział się deputowany do Dumy Aleksandr Kazakow. Uznał, że to, o czym mówi Olewicz, ma miejsce "wyłącznie w rzeczywistości wirtualnej".
- Te liczby pokazywane przez organizacje, którym nie ufamy... Wróćmy na Ziemię, Zachód ma walczyć latami? Zapytajcie ludzi stamtąd, czy są gotowi na śmierć chociaż tysiąca z nich - zaproponował, na co Olewicz odpowiedział: - Oni nie giną, tylko Ukraińcy.
ZOBACZ: Ramzan Kadyrow spotkał się ze swoją córką. Chwaliła wkład Fundacji Kadyrowa
Według Kazakowa Amerykanie mają w Europie "tylko 18 sztuk broni artyleryjskiej", a Kreml posiada rzekomo "wielkie zapasy posowieckie". Olewicz znów się wtrącił, przypominając, że "specjalna operacja wojskowa" miała trwać krótko - a wciąż się toczy.
- Nie ma żadnego zjednoczonego Zachodu. Nie wierzcie w memy rozpowszechniane przez Bidena. Oni są zmęczeni Ukrainą. Orlando Bloom do niej pojechał, bo ciągle musi być dla niej wsparcie. W Europie mają dość ukraińskich uchodźców - skwitował obecny w studiu pracownik białoruskiej telewizji Wadim Gigin.
Rosja: W telewizji straszą Polskę atakiem rakietowym
To jeden z mniej licznych przypadków w rosyjskiej telewizji, gdy widzowie mogą usłyszeć coś niezgodnego z przekazem centralnych władz. W programach Władimira Sołowjowa - lidera, jeśli chodzi o sianie putinowskiej propagandy - nierzadko uznaje się Rosję za potęgę i grozi państwom Zachodu.
W lutym Sołowjow zapowiadał, że rosyjskie wojska przemaszerują przez Europę, aby "przywrócić wszystkie odwieczne ziemie". W swoich teoriach zagalopował się na tyle, że Warszawę nazwał "tradycyjnie rosyjskim miastem", jak również dodał, że czerwonoarmistom "całowali ręce w Mediolanie".
ZOBACZ: Ukraina: Atak irańskich dronów na Kijów. Eksplozje w stolicy kraju
Natomiast we wtorek pisaliśmy, że w programie Sołowjow pytał, czy "Polacy chcą być następni" i groził, że rosyjskie rakiety spadną na nasze miasta. - Żałować nie będziemy. Po prostu, bez użycia wojsk lądowych. Ukraińców żałujemy. A tu będziemy walczyć jak Amerykanie w Iraku - straszył.
Wyzwiska i groźby rzucane przez Sołowjowa nie mają jednak żadnych podstaw i są na użytek wewnętrzny - by powstrzymywać Rosjan w przekonaniu, że ich państwo jest silne, a w wojnie, którą rozpętało na Ukrainie, to Kreml ma słuszność. Takie metody kopiuje białoruska propaganda - i również kończy się na próbach zastraszenia.
Czytaj więcej