Nowa Kachowka. Rosjanie opuścili miejscowość? Ukraińskie władze dementują wcześniejsze informacje
Rosjanie wycofali się z Nowej Kachowki leżącej na południu obwodu chersońskiego. Tuż przed odwrotem ograbili tę miejscowość - podał ukraiński Sztab Generalny, jednak po kilku godzinach zdementował te informacje. Kreml również zaprzeczył. W Nowej Kachowce zlokalizowana jest tama elektrowni wodnej. Jesienią Kijów informował, że Rosjanie chcą wysadzić tę konstrukcję.
Jak w czwartek podał Sztab Generalny ukraińskiej armii, od poprzedniego dnia Nową Kachowkę opuściły "wszystkie jednostki armii okupacyjnej", które wcześniej rozmieszczono w tej miejscowości.
Miasto leży na wschodnim brzegu Dniepru. Było istotne dla Rosjan, ponieważ bazowali tam po opuszczeniu terenów na zachód od tamtej rzeki. Umiejscowili się tam w listopadzie zeszłego roku, gdy trwała ukraińska kontrofensywa.
ZOBACZ: Ukraina. Macedonia Północna przekaże samoloty Su-25 jako części zamienne
Najeźdźcy - uciekając z Nowej Kachowki - ukradli to, co wpadło im w ręce: sprzęt, kosztowności należące do mieszkańców, ich ubrania, a także telefony komórkowe.
Środowym informacjom ukraińskiego wojska zaprzeczył Władimir Saldo, wykonujący polecenia Kremla urzędnik zainstalowany w obwodzie chersońskim.
"Oficjalnie oświadczam, że cały rosyjski personel wojskowy w Nowej Kachowce, a także innych miejscach na lewym brzegu Dniepru, pozostaje na swoich miejscach" - stwierdził, cytowany przez AFP.
Po około dwóch godzinach ukraiński sztab generalny zaprzeczył tym informacjom.
"Okupanci nadal tymczasowo znajdują się w Nowej Kachowce. Informacja o rzekomym wycofaniu się przeciwnika z tej miejscowości była opublikowana wskutek nieprawidłowego wykorzystania posiadanych danych" - napisał sztab na Facebooku.
"Z pewnością wyzwolimy też Nową Kachowkę" - przekazano.
Zełenski przestrzegał: Rosjanie chcą wysadzić tamę na Dnieprze
W październiku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostrzegał, że Rosjanie szykują się do ataku na elektrownię wodną w Nowej Kachowce. - Według naszych informacji turbina i tama zostały zaminowane przez terrorystów - opisywał.
Jak uściślał, gdyby Rosjanie zdecydowali się zniszczyć zaporę, zakończyłoby się to wielką powodzią na okupowanych ziemiach, w tym na Półwyspie Krymskim. Ewentualne zniszczenia porównywał wtedy do detonacji bomby atomowej.
ZOBACZ: Ukraina: Grupa Wagnera może ograniczyć działania. Nowy kraj na celowniku Prigożyna
Fala powstała po detonacji zalałaby wiele miejscowości, a w efekcie spowodowała śmierć setek, jak nie tysięcy osób. Ostatecznie do tego nie doszło, lecz - zdaniem Kijowa - Rosjanie rozważali taki scenariusz, aby spowolnić kontrofensywę.
Rosjanie ścigają mieszkańców okolic Chersonia, którzy popierają Kijów
Ukraiński Sztab Generalny podał też, że okupanci nadal próbują zdobyć Bachmut i trwają tam ciągłe walki pozycyjne. "Jednocześnie nasi obrońcy zwalczyli ataki w niektórych rejonach" - uściślono w komunikacie.
Jak dodali wojskowi, w okupowanych miejscowościach na wschodzie obwodu chersońskiego agresorzy rozpoczęli poszukiwania obywateli o proukraińskich poglądach. Aby ich odnaleźć korzystają z list m.in. emerytów wojskowych czy osób służących w organach ścigania podległych Kijowowi.
Czytaj więcej