Brytyjscy urzędnicy napisali mu, że umarł. Mieli dla niego zadanie
77-letni Brytyjczyk Stuart Dobson otrzymał absurdalny list. Urzędnicy zaadresowali do niego wpis, w którym wyrażali żal z powodu jego śmierci. Na tym się jednak nie skończyło. W imiennym piśmie do rzekomego zmarłego zachęcali, by wypełnić załączony formularz i im go zwrócić.
77-latek był w szoku, gdy otworzył list od urzędników z South Norfolk. Wyrazili przykrość z powodu jego śmierci. Następnie wyjaśnili mu, w jaki sposób może uzyskać zwolnienie z podatku.
ZOBACZ: Małżeństwo upozorowało własną śmierć. Chciało uciec przed wymiarem sprawiedliwości
Stuart Dobson nie dowierzał, gdy przeczytał list. Pasmo absurdów zaczynało się na górze pisma. Urzędnicy zwracali się do niego i jednocześnie współczuli z powodu jego śmierci. Potem nie było lepiej - doszły do tego prośba o wypełnienie formularza, który zwalnia z podatku za nieruchomość w przypadku śmierci jej jedynego właściciela.
Napisali mu, że nie żyje. Zasmucił się
Brytyjczykowi jednak wcale nie było do śmiechu. Miesiąc wcześniej zmarła jego 54-letnia żona, więc wątek rzekomej śmierci jego samego tylko go zasmucił i przywołał nieprzyjemne wspomnienia.
"Osobiście dostarczyłem list do urzędu. Zapytałem, czy wyglądam na martwego. Oni mają tam kompletny bałagan, skoro piszą do rzekomego zmarłego z prośbą o wypełnienie formularza - powiedział emeryt dziennikowi "Norwich Evening News".
ZOBACZ: Wielka Brytania: Zamiast pomóc pasierbowi zaczęła nagrywać. 3-letni chłopiec zmarł
Mężczyzna czuł, że musi przekonać urząd miasta, że wciąż żyje. Napisał do nich list, a następnie osobiście dostarczył. Stwierdził w piśmie, że autor listu był niedoinformowany. Urząd w odpowiedzi przeprosił 77-latka.
Czytaj więcej