Rosja: Dziecko influencerów nie żyje. Rodzice wierzyli w "energię ze słońca"
Dziecko rosyjskich influencerów Maksyma Liutyja oraz Oksany Mironowej zmarło w drodze do szpitala. Miesięczny chłopiec był niedożywiony, wyczerpany, miał zapalenie płuc. Według mediów ojciec dziecka, promujący jedzenie wyłącznie surowych produktów i "wchłanianie energii słońca", prawdopodobnie próbował "przyzwyczaić" dziecko do restrykcyjnej diety.
43-letni Liutyj i 33-letnia Mironowa zdecydowali się zabrać dziecko do szpitala w Soczi 8 marca. Chłopiec urodził się niecały miesiąc wcześniej, w domu, bez obecności lekarzy. Para nie zarejestrowała narodzin w urzędzie. Niemowlę nigdy nie było badane przez medyków.
ZOBACZ: Niemcy. Policja w ciągu kilku godzin dwukrotnie odbierała rodzicom dziecko
Według "Komsomolskiej Prawdy" chłopiec zmarł w drodze do szpitala. Przedstawiciele Komitetu Śledczego Kraju Krasnodarskiego przekazali, że niemowlę było skrajnie niedożywione. Miało też zapalenie płuc.
Organy ścigania wszczęły sprawę karną przeciwko matce dziecka oskarżając ją o skrajne zaniedbanie i doprowadzenie do śmierci chłopca. Kobieta została objęta nadzorem policji. Zatrzymany został również jej mąż - oprócz oskarżenia w związku ze śmiercią dziecka, odpowie za stawianie oporu funkcjonariuszom policji.
Wierzy w energię słońca
Rosyjskie media ustaliły tożsamość rodziców dziecka. Maksym Liutyj to znany bloger i twórca "autorskiej metody leczenia". Mężczyzna promuje skrajną odmianę weganizmu frutarianizm, w której dopuszcza się jedynie spożywanie surowych owoców, orzechów i nasion. Mężczyzna łączył to z wiarą w tzw. inedię. Był przekonany, że można zachować siły życiowe jedynie przez spożywanie "energii ze słońca".
Maksym twierdził, że dzięki zastosowaniu jego metod udało mu się wykluczyć u siebie choroby przewlekłe. Chwalił się też "wyleczeniem nowotworu" u jednej z jego fanek. Źródło związane ze sprawą śmierci dziecka twierdzi, że mężczyzna próbował "zaszczepić" styl życia u swojego dziecka.
Z niepotwierdzonych ustaleń wynika, że Mironowa była po kryjomu "dożywiana" przez sąsiadki. Stacja 360 przedstawia Liutyja jako despotę, "oprawcę o sadystycznych skłonnościach". - Można było zapisać się do niego na zajęcia z odchudzania. Prawdopodobnie była pod ogromną presją. Nie dawał jej jeść - relacjonują sąsiedzi.
Czytaj więcej