Wielka Brytania: Macocha nagrywała, jak umiera jej trzyletni pasierb. Zapadł wyrok 15 lat więzienia
Mały Harvey Borrington nie mógł się porozumiewać, bo chorował na autyzm. Niemożliwe więc było, by chłopiec powiadomił matkę, że u macochy dzieje mu się krzywda. W sierpniu trzylatek doznał poważnych obrażeń, a sprawująca nad nim pieczę 23-letnia Leila Borrington - zamiast zadzwonić po pomoc - zaczęła kręcić nagrania i wysyłać je ojcu. W czwartek kobieta usłyszała wyrok 15 lat pozbawienia wolności.
Leila Borrington 7 sierpnia ub.r. zajmowała się swoim trzyletnim pasierbem Harveyem. Chłopiec był autystykiem, miał też problemy z komunikacją. Porozumiewał się w podstawowy sposób za pomocą gestów.
W pewnym momencie ojciec Harveya otrzymał drastyczne wideo od swojej partnerki. Widać było na nim trzylatka, który przeraźliwie jęczy i leży na prawym boku z wyciągniętymi rękoma. Na innym Borrington wzięła jego lewe ramię, podniosła je i pozwoliła luźno opaść na podłogę.
ZOBACZ: Zabójstwo Pawła Adamowicza. Stefan Wilmont usłyszał wyrok
"Dlaczego mi się to przytrafia?", "Więcej nie zostawiaj ze mną dzieci" - pisała kobieta. Nie wezwała jednak od razu pomocy - policja wywnioskowała, że Borrington wykręciła numer alarmowy około trzy minuty po zdarzeniu.
Harvey umierał na podłodze. Macocha skazana na 15 lat więzienia
Ratownicy znaleźli chłopca w domu - był nieprzytomny i nie reagował na jakiekolwiek słowa. Jego macocha początkowo twierdziła, że spadł on z krzesła i nieszczęśliwie uderzył się w głowę.
Tę wersję potwierdzałby fakt, że zdaniem lekarzy Harvey zmarł w wyniku urazu głowy. Medycy zauważyli jednak u niego także inne obrażenia, w tym krwotok w mózgu oraz pęknięcie czaszki. Uznali, że przed śmiercią był wielokrotnie uderzony, wykryli też u niego ślady po złamaniu ręki.
Pod koniec lutego sąd Crown Court w Nottingham uznał 23-latkę za winną. W czwartek wymierzył jej natomiast wymiar kary. Leila Borrington trafi na 15 lat do więzienia za zabójstwo, napaść i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - podał "Daily Mail".
Matka chłopca: Świadomość, co się stało, to koszmar, z którego się nie obudzę
Podczas jednej z rozpraw "opiekunka" tłumaczyła, że nagrywała filmy, aby pokazać ratownikom, co się stało. Zaprzeczała również, by kiedykolwiek skrzywdziła dziecko. Te wyjaśnienia nie przekonały ani sądu, ani biologicznej matki trzylatka Kate Holroyd.
ZOBACZ: Brazylia: Najsłynniejszy seryjny zabójca w kraju zamordowany
- Nie mogę znieść myśli, że mój piękny chłopiec leżał na podłodze i umierał, a ona go filmowała i opóźniała przyjście pomocy. On nie mógł mówić, wyrazić cierpienia. Nie mógł mi powiedzieć, że nie chce do niej jechać - mówiła Holroyd.
Odczytała też oświadczenie. "Świadomość, że przed śmiercią Harvey został zaatakowany przez Leilę Borrington, będzie dla mnie męczarnią na całe życie, powracającym koszmarem, z którego nigdy się nie obudzę" - opisała.
Śmierć Harveya Borringtona. Skazana "wykazała szokujący brak troski"
Zdaniem prokuratora Jonasa Hankina zachowanie oskarżonej było "bardzo nietypowe". Nie próbowała przywrócić Harveyowi przytomności, nie widać też, by okazywała mu współczucie. - Podnoszenie i opuszczanie jego ręki wskazuje na obojętność Leili Borrington wobec jego ciężkiego stanu - stwierdził.
ZOBACZ: Wielka Brytania: Dźgnął współlokatora nożem 27 razy. Inspirował się postacią z gry
Natomiast wydający wyrok sędzia podkreślił, że uśmiercenie chłopca wywarło "głęboki wpływ na jego bliskich", a jego macocha nadużyła zaufania udzielonego jej przez krewnych Harveya. - Wykazała szokujący brak troski. Nie ma dowodów, że byłaś niedojrzała - uznał, zwracając się w pewnym momencie do skazanej.
Borrington ma szansę wyjść przedterminowo z więzienia po spędzeniu w nim dwóch trzecich kary, czyli 10 lat. Z części zarzutów została oczyszczona - w tym z zarzutów napaści powodujących uszkodzenia ciała. Nie okazała skruchy za swój czyn.
Czytaj więcej