USA. Czarna pleśń, która terroryzuje ludzi, żywi się whiskey. Podjęto ważną decyzję
Czarna pleśń to od kliku lat koszmar mieszkańców sąsiadujących z magazynami beczek z leżakującą whiskey Jack Daniel's w stanie Tennessee. Koszt czterokrotnego mycia całego domu z zewnątrz pod ciśnieniem silnym roztworem środka z chlorem to nawet 10 tysięcy dolarów. A nieruchomości tracą na wartości. Winne są opary alkoholu z beczek z burbonem. Okręg Lincoln po protestach w czwartek podjął decyzję.
Producent amerykańskiej Tennessee Whiskey Jack Daniel's firma Brown-Forman Corporation z Louisville wstrzymała budowę ogromnych magazynów na leżakujące beczki z wytwarzanym od 1866 roku destylatem po protestach mieszkańców domów sąsiadujących z obiektami należącymi do zakładów. Chodzi o inwazję specyficznej pleśni, która rozrasta się szczególnie intensywnie w pobliżu magazynów z alkoholem. Natychmiastowe wstrzymanie budowy nakazały władze hrabstwa Lincoln.
Czarna pleśń jest wszędzie
Czarny grzyb przypominający sadzę uprzykrza życie mieszkańcom okręgu Lincoln w stanie Tennessee w USA. Czarna pleśń pokrywa domy, samochody, znaki drogowe, liście drzew, osadza się na wszystkim, a mieszkańcy obawiają się, czy w takich warunkach są bezpieczni.
Ekspansja grzybu Baudoinia compniacensis zaczęła się, gdy w 2018 roku producent whiskey Jack Daniels wybudował ogromne magazyny na beczki z leżakującym alkoholem i zapowiedział budowę czternastu w kolejnych latach.
ZOBACZ: Słowacja. Turyści z Polski zjedli halucynogenne grzyby. Interwencja ratowników
Wkrótce w promieniu około kilometra od magazynów zaczęło jednak przybywać "czarnej pleśni". Grzyb ten występuje naturalnie, a jego rozrostowi - jak w 2007 roku ustalili naukowcy - sprzyjają opary etanolu.
Producent alkoholu z Tennessee przyznał, że etanol ulatnia się przez pory w drewnianych beczkach.
Opary whiskey żywią grzyba
Beczki z whiskey leżakują na ogół w tradycyjnych niskich budynkach o grubych ścianach z cegły bądź kamienia. Są tam składowane w trzech warstwach bezpośrednio na ziemi. Dzięki cyrkulacji powietrza w środku panuje stała wilgotność i temperatura.
Jednak ze względu na naturalną przepuszczalność drewnianych beczek związaną m.in. z porowatością materiału, z którego są wykonywane, alkohol z destylatu ulatnia się częściowo na zewnątrz. Według znawców gorzelnictwa "ucieka" od 0,5 do 2 proc. alkoholu.
ZOBACZ: Smażyła jajecznicę z "kurkami". Zareagowały Lasy Państwowe
Gorzelnicy nazywają ten ubytek "angel's share" czyli whisky dla aniołów.
Opary obecne są w powietrzu w budynku i jego pobliżu. Grzyb wchłania alkohol z powietrza i rozrasta się. Gatunek ten obserwowany jest także w pobliżu piekarni na całym świecie.
Ludzie myją domy cztery razy do roku
Zrozpaczeni mieszkańcy domagają się od firmy i hrabstwa odpowiedzialności za szkody oraz odszkodowań. Twierdzą, że ich nieruchomości straciły wartość.
Chcą też badań, które mogłyby rozstrzygnąć, czy powietrze, którym oddychają jest dla nich całkowicie bezpieczne.
Patrick Long mieszka z żoną Christie tuż obok magazynu Jacka Danielsa. Złożyli pozew przeciwko hrabstwu Lincoln. Żądają - tak jak inni mieszkańcy - montażu filtrów w celu zahamowania ekspansji grzyba i zbadania jego wpływu na środowisko i wstrzymania budowy nowych obiektów. Twierdzą, że zjawisko ma związek ze wzmożoną emisją etanolu z instalacji należących do gorzelni.
ZOBACZ: Staszów: Mąż i żona poszli na grzyby, ich ciała znaleziono w lesie. Są wyniki sekcji zwłok
"Jestem bardzo zaniepokojony. Moja żona ma problemy z oddychaniem. Jeden z sąsiadów zachorował na raka" - powiedział Patrick Long "Business Insiderowi". Jak twierdzi, grzyb jest w powietrzu, ale nikt nie sprawdził, czy nie jest trujący.
Long powiedział też dziennikarzom "Business Insidera", że wydaje rocznie 10 tys. dolarów na czyszczenie domu pod ciśnieniem mocnym roztworem środka z chlorem. Taki proces powtarza cztery razy w roku. Dodał, że lokalne władze zrezygnowały już z mycia m.in. pokrytych czarną warstwą znaków drogowych i po prostu co jakiś czas wymieniają je na nowe.
Longowie zawiadomili federalną Agencję Ochrony Środowiska. Mają dom w tym miejscu od 2020 roku i twierdzą, że wtedy byli świadomi obecności grzyba i uważali jego wpływ za minimalny. Ale w tamtym czasie Jack Daniel's miał w okolicy dwa magazyny, teraz ma ich sześc i jest na dobrej drodze do wybudowania dwudziestu.
Hrabstwo blokuje kolejne inwestycje
Sąd Okręgowy w Tennessee wydał 23 lutego zarządzenie, aby hrabstwo Lincoln wydało natychmiastowy nakaz wstrzymania budowy nowego magazynu Jacka Danielsa.
W czwartek 2 marca hrabstwo zastosowało się do nakazu wstrzymując inwestycję - poinformował prawnik miejski Shawn Henry.
ZOBACZ: "Interwencja". Grzyb i brak łazienek w mieszkaniach. Czynsz w górę nawet o 200 proc.
"Każda proponowana budowa - w tym także ta, która została wstrzymana - musi teraz zostać przedstawiona komisji planowania w celu przeglądu i zatwierdzenia planu sytuacyjnego" - powiedział Henry.
Rzecznik producenta whiskey Jack Daniel's powiedział "Business Insiderowi", że firma nie może komentować toczących się postępowań sądowych, ale "przestrzega wszystkich lokalnych, stanowych i federalnych przepisów dotyczących projektowania, budowy i pozwoleń na budowę magazynów do leżakowania alkoholu". "Jesteśmy oddani kwestiom ochrony środowiska oraz bezpieczeństwa i zdrowia naszych pracowników i sąsiadów" - mówił rzecznik.
Podobne problemy w pobliżu innych gorzelni
Jason Holleman, prawnik reprezentujący Christie Long, zaznaczył, że firmy produkujące whisky często mówią o procesie leżakowania i odparowywania alkoholu z beczek. Jednak nie wspominają o wynikającym z tego problemie rozrastającej się pleśni.
ZOBACZ: "Żywa trumna" z grzybni rozkłada szczątki na składniki odżywcze. Coraz więcej chętnych
Podobne protesty miały miejsce już wcześniej. Także w Kentucky mieszkańcy złożyli w 2012 roku pozwy przeciwko kilku destylarniom. Zostały one jednak oddalone.
Protesty miały miejsce także w Ontario w Kanadzie. Tam ludzie protestowali przeciwko destylarni Hiram Walker w Lakeshore.
Czytaj więcej