Choroszcza. Prokuratura wszczęła postępowanie ws. pożaru. Głowna hipoteza to podpalenie
Śledztwo jest prowadzone jest w kierunku zabójstwa trzech osób poprzez sprowadzenie pożaru - powiedział polsatnews.pl Łukasz Janyst, prokurator Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Sprawa dotyczy pożaru w Choroszczy, w którym w niedzielę wieczorem zginęły cztery osoby - 45-letni mężczyzna i trójka jego dzieci.
Według głównej hipotezy dom podpalił ojciec, który razem z trójka swoich dzieci zginął w pożarze. Na miejscu znaleziony został pojemnik z łatwopalną substancją, która prawdopodobnie została używa do wzniecenia ognia.
ZOBACZ: Pożar domu w Choroszczy. Nie żyją cztery osoby, w tym troje dzieci
Do śledztwa zaangażowani zostali biegli z zakresu medycyny sądowej, którzy mają ustalić przyczynę śmierci całej czwórki. Jednym z ich zadań będzie sprawdzenie, czy trójka dzieci nie zginęła jeszcze przed pożarem. Ofiarami jest dwóch chłopców w wieku trzech i 10 lat oraz ośmioletnia dziewczynka.
Przyczyny pożaru ustali natomiast biegły z zakresu pożarnictwa.
Jeśli dowody potwierdzą główną hipotezę, śledztwo zostanie umorzone z powodu śmierci sprawcy.
Pożar poprzedziła domowa awantura
Funkcjonariusze w niedzielę po godz. 22 otrzymali zgłoszenie o awanturze domowej od kobiety, która wyszła z domu.
- Gdy policjanci dojechali na miejsce zobaczyli budynek ogarnięty płomieniami. Nie było już możliwości wejścia do środka - powiedział
na antenie Polsat News podinsp. Tomasz Krupa, rzecznik prasowy podlaskiej policji.
Strażacy zakończyli działania na miejscu około godz. 2:30.
- Zgłoszenie przyjęliśmy o 22:29. Wynikało z niego, że jest pożar budynku mieszkalnego, w którym mogą znajdować się osoby.
Strażacy wynieśli cztery ciała
- Zadysponowano osiem zastępów straży pożarnej - powiedział na antenie Polsat News mł. bryg. Piotr Chojnowski, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
ZOBACZ: Dolnośląskie. Wypadek strażaków, którzy jechali do pożaru. Ranni w szpitalu
Strażak poinformował, że dom był całkowicie objęty ogniem. - Wewnątrz było duże zadymienie i trudne warunki pracy. Przystąpiliśmy do gaszenia pożaru, z jednoczesnym sprawdzaniem pomieszczeń na parterze i na piętrze. Z budynku wyniesiono cztery osoby, lekarz stwierdził zgon - dodał. Troje dzieci znaleziono na piętrze budynku, natomiast mężczyznę na klatce schodowej.
- Prawie wszystkie pomieszczenia w budynku były objęte ogniem. Kompletnie zniszczony środek - przekazał strażak.
Czytaj więcej