"Interwencja". Nie wyjadą, bo nie mają jak. Od dwóch lat do wsi nie dojeżdża autobus
Dwa lata temu do miejscowości Wełna koło Poznania przestał dojeżdżać autobus. - Samochód z chlebem tylko tutaj przyjeżdża, ale nie samych chlebem człowiek żyje - mówią mieszkańcy. Materiał "Interwencji".
77-letnia Danuta Krzyśka z miejscowości Wełna koło Poznania mieszka sama. Ma problemy z poruszaniem się. W dodatku nie może wydostać się ze swojej miejscowości. Wszystko przez brak autobusu - przestał tu dojeżdżać dwa lata temu.
- Jesteśmy w takim wieku, że jest ciężko. A jak się jeszcze kupi sprawunek, bo przecież do miasta się nie jedzie po nic, tylko trzeba coś kupić, to dla mnie za ciężko. Nie mamy tutaj żadnego sklepu, kościół zamknięty - opowiada Danuta Krzyśka.
ZOBACZ: "Interwencja". Nagle dowiedział się o rzekomym długu z… 2007 roku
- Nie mamy czym dojeżdżać do lekarza, do apteki, do sklepu, bo tutaj tylko przyjeżdża dwa-trzy razy w tygodniu samochód z chlebem, ale nie samych chlebem człowiek żyje. Prezes Kaczyński powiedział w którymś swoim przemówieniu, że każda najmniejsza wieś, osada będzie miała dojazd do miasta, więc my też chcemy autobusu. Żeby dojechać do miasta, mamy siedem kilometrów do Rogoźna, a 17 do Obornik - mówią inni mieszkańcy podczas spotkania z dziennikarzami "Interwencji".
"Mam 77 lat. Nigdzie nie wyjeżdżam"
Przez miejscowość Wełna, w której mieszka 218 osób, jeździ autobus szkolny. Ale często mieszkańcy nie mogą się dosiąść, bo uczniowie zajmują wszystkie miejsca. Nie można nim także przewozić zakupów. Poza tym gimbus nie kursuje w weekendy, święta, ferie i wakacje.
- Mnie też trzeba jeździć do koleżanki, mam 77 lat, od 30 lat jestem wdową. Nigdzie nie wyjeżdżam. To też mi trzeba jakiegoś towarzystwa - tłumaczy Danuta Krzyśka.
Sprawa wydawać się może błaha, bo do drogi krajowej, gdzie jeździ autobus, jest zaledwie kilometr. Jednak dla osób starszych, z niepełnosprawnościami to droga nie do przejścia. Na dodatek trzeba pokonać ruchliwą szosę. Nie ma tam chodników, przejść dla pieszych ani kładek. Pani Iwona wychowuje córeczkę z niepełnosprawnością Zosię. I ma spore problemy, żeby dostać się na rehabilitację.
WIDEO na stronie "Interwencji"
- Z córką dwa razy w tygodniu na rehabilitację wyjeżdżam, dlatego jest prośba, żeby wrócił tu autobus. Córka jest osobą niepełnosprawną, ma wadę braku kości promieniowej w rękach, szpotawość stop, łamliwość nóg. Jest po kilku operacjach - opisuje pani Iwona Malka.
Przechodzą przez las
- Boję się o życie dzieci, że może nas potrącić auto, przechodzi się przez las, nie ma innej drogi na przystanek. A ostatnio jak szłam, to daniele, jelenie, nie wiedziałam, czy zaatakują. Tam nie ma lampy, w lesie się stoi, ludzie nawet ze strachu nie idą, nie jadą. W dodatku nie ma chodnika, jak TIR-y jadą, idziemy. Młodsi ludzie to jakoś przejdą, a inni chorzy… Dla nich to kawał drogi - tłumaczą mieszkańcy.
- Wypadki były, nawet takie, że trzy osoby zginęły na miejscu. A potracenia często są. Tam jest ostry zakręt. Auta szybko jadą. Jak samochód mnie trzasnął, przeleciałam nad maską, na dach. Byłam połamana całkowicie – wspomina Danuta Krzyśka.
ZOBACZ: "Interwencja": Odcięci od świata. Rzeka zalewa jedyną drogę
Mieszkańcy nie rozumieją, dlaczego dotowany przez samorząd autobus kursujący między Rogoźnem a Obornikami nie może zjechać z drogi i wjechać do ich wsi. Według burmistrza, przewoźnik, który wygrał dwa lata temu przetarg, stwierdził, że w Wełnie autobusy nie mają gdzie nawracać. I dlatego skasowano kursy.
- Nie jest to problem finansowy, jest to problem techniczny. Dużo odpowiedzialności brał poprzedni przewoźnik i on się na to zgadzał, ale przewoźnik, który wygrał przetarg powiedział, że tego nie zrobi. Nie ma możliwości zrobienia takiego manewru, żeby tym autobusem wycofać. W tej chwili kierowcy powiedzieli, że odpowiedzialności nie wezmą. I to całe wyjaśnienie - mówi Roman Szuberski, burmistrz Rogoźna.
Przewoźnik widzi rozwiązanie
Zapytany przez dziennikarzy "Interwencji" właściciel firmy przewozowej widzi jednak rozwiązanie. Na początku wsi, obok starej gorzelni jest miejsce, gdzie autobusy mogłyby zawracać.
- Myślę, że problem da się rozwiązać. Trzeba powtórzyć wizję lokalną, zaprosić urzędników z gminy Rogożno, Oborniki i wskazać miejsce na przystanek. Np. nie w wiosce, ale przed wioską. To rozwiązałoby problem. Myślę, że można tam zawracać, ale potrzebna będzie pomoc w wyrównaniu drogi gruntowej - tłumaczy Sebastian Czarnecki, właściciel firmy przewozowej.
Czytaj więcej