Wielka Brytania. Supermarkety racjonują warzywa. "Ostatnią rzeczą jakiej chcemy, jest panika"
Supermarkety w Wielkiej Brytanii racjonują owoce i warzywa. Ostrzegają przy tym przed panicznym wykupowaniem towarów. - Ostatnią rzeczą, jakiej chcemy, to doprowadzenie do paniki. Nie ukrywamy jednak, że borykamy się z trudnościami - mówiła w rozmowie z brytyjskimi mediami szefowa Narodowego Związku Rolników.
"Supermarkety Asda w całej Wielkiej Brytanii zaczęły racjonować świeże produkty spożywcze, takie jak papryka, sałata czy brokuły" - podaje The Guardian. Anglicy w mediach społecznościowych dzielili się swoją frustracją po tym, jak nie udało im się dostać pomidorów w swoich lokalnych sklepach spożywczych.
Racjonowanie żywności w Wielkiej Brytanii
Wszystko przez pogodę, która wstrzymała część dostaw. Jak podaje The Guardian, plantatorzy w Maroku zmagali się w tym roku z niskimi temperaturami, ulewnymi deszczami i w końcu z powodziami, przez które konieczne było wstrzymanie kursowania promów na blisko cztery tygodnie. Miedzy innymi te czynniki miały wpływ na ograniczoną ilość owoców w Wielkiej Brytanii.
Problemy produkcyjne w Maroku rozpoczęły się w styczniu od nadzwyczajnie niskich temperatur w nocy. Przez to znaczna część pomidorów nie dojrzała.
ZOBACZ: Europejskie supermarkety bojkotują brazylijską wołowinę. Chodzi o wylesianie Amazonii
Producenci apelują z kolei o ograniczenie liczby szklarni ze względu na wzrost cen energii. Brytyjczycy wchodzą więc do sklepów i nierzadko mijają puste półki.
- Podobnie jak inne supermarkety borykamy się z deficytem niektórych towarów, które produkowane są m.in. w południowej Hiszpanii i północnej Afryce. Dlatego postanowiliśmy wprowadzić tymczasowy limit trzech sztuk każdego produktu - przekazał rzecznik Asdy, sklepu, który zdecydował się na racjonowanie żywności.
Łańcuch dostaw w Wielkiej Brytanii uszkodzony
- Wszyscy chcemy uniknąć racjonowania żywności, ale myślę, że wyzwaniem będzie dostarczenie niektórych artykułów spożywczych - powiedziała z kolei Minette Batters, szefowa Narodowego Związku Rolników w rozmowie z portalem Sky News. Podkreśliła, że "ostatnią rzeczą, do której chcemy doprowadzić jest robienie w panice zakupów.
ZOBACZ: Holandia. Przez protesty rolników w sklepach brakuje towarów. Supermarkety nie mają nabiału i warzyw
Jak wskazuje Naomi Smith z Best for Britain, łańcuch dostaw ucierpiał pośrednio przez Brexit. - Brexit sprawił, że brytyjskie łańcuchy dostaw stały się bardziej kosztowne zarówno dla importerów, jak i eksporterów.
Według raportu opublikowanego przez Centre for Economic Performance, Brexit podniósł roczny koszt żywności Brytyjczyków średnio o ponad 200 funtów.
Afera z racjonowaniem mięsa w Polsce
Nie tylko w Wielkiej Brytanii trwa debata na temat racjonowania żywności. Stowarzyszenia stu miast - C40 Cities przyjęło rekomendację, która wywołała spore emocje. Poza ograniczeniem emisji w miastach w planie jest także wprowadzenie racji żywnościowych. Wśród miast, którzy wchodzą w skład tej organizacji jest także Warszawa. Z tego powodu prezydent stolicy, Rafał Trzaskowski, został oskarżony o "pchanie Warszawy w stronę komunizmu".
"Takie bolszewickie cele proponuje nam Trzaskowski z Platformy Tuska. Neomarksizm zabierze nam mięso, nabiał i auto na własność. Ale w zamian ubogaci nas robalami, które będziemy zajadać zamknięci w domu, w podartych 3 ubraniach rocznie." - napisał w zeszły czwartek na Twitterze Kazimierz Smoliński z PiS-u.
"Komuna w najczystszej postaci. Teraz tylko inaczej się nazywa" - oceniła także Solidarna Polska.
- Nie chcemy nikomu zabraniać jeść mięsa, dementuję te głupoty! - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską Rafał Trzaskowski. - Ta dyskusja zaczęła się za sprawą raportu sprzed lat, w którym eksperci snują teorie dotyczące ograniczenia śladu węglowego. To nie są żadne zobowiązania. Bzdurą jest, że ktokolwiek chce Polakom zakazywać jedzenia mięsa - mówił prezydent Warszawy.
Czytaj więcej