"Interwencja". Niepełnosprawny w przytułku. Sądził, że wyprowadza się tylko na czas remontu
Ostatnie lata to seria tragicznych zdarzeń w życiu Pawła Krępy z Częstochowy, które doprowadziły go do bezdomności. Po przejściu na emeryturę mężczyzna zachorował i konieczna była amputacja nogi. Nowy właściciel kamienicy zaczął remont, po którym nie mógł on już wrócić do dawnego mieszkania. Trafił do przytułku. - Czuję się oszukany, ukradziono mi lokum - podkreśla. Materiał "Interwencji".
68-letni Paweł Krępa jest emerytem. Mężczyzna prawie cale życie mieszkał w Częstochowie. Jednak dziś zamiast spokojnej starości, musi walczyć o przetrwanie.
- Ja nie potrzebuję luksusów, chodzi mi o mieszkanie. Mam dwie reklamówki ubrań i nic więcej, meble zgniły - opowiada Paweł Krępa.
- On już ma takie momenty, że chciał pod pociąg pojechać - zaznacza kuzyn mężczyzny Leszek Maciorowski.
Choroba odebrała mu nogę
Pan Paweł nie założył rodziny, jego pasją była praca. Przez ponad trzydzieści lat pracował jako kierowca w Państwowej Komunikacji Miejskiej. Po zakończeniu pracy, nie mógł znaleźć nowego zatrudnienia, a do emerytury brakowało mu kilku lat.
- Zacząłem pracę w PKS towarowym, gdy skończyłem 18 lat. Zacząłem pracować jako zawodowy kierowca na towarówce, przepracowałem 30 lat w PKS, później PKS się rozwiązał - wspomina pan Paweł.
Gdy w końcu przeszedł na emeryturę, zachorował i amputowano mu nogę. W trudnych chwilach wspierał go kuzyn. Razem wyremontowali mieszkanie mężczyzny.
ZOBACZ: "Interwencja". Emerytka wymieniła wodomierze na oszczędne. Potem przyszedł rachunek za zużycie
- To było najpierw mieszkanie kwaterunkowe, a potem zrzeszenie nieruchomości. W remont zainwestowałem około 8 tysięcy zł, a w meble kolejnych 6 tysięcy - mówi.
Wyprowadził się na czas remontu i już nie wrócił
Starszy pan nie cieszył się spokojem długo. Trzy lata temu zjawili się nowi właściciele kamienicy i nakazano panu Pawłowi wyprowadzkę na czas remontu kamienicy. Mężczyzna zamieszkał w ośrodku opiekuńczym, gdzie czekał na powrót do mieszkania.
- Tak było w umowie, tylko nie na piśmie. Zaufałem nieodpowiednim ludziom - twierdzi.
ZOBACZ: "Interwencja": Odcięci od świata. Rzeka zalewa jedyną drogę
Niestety remont przedłużał się. Aż w końcu niepełnosprawny pan Paweł został wymeldowany. Z dnia na dzień stał się bezdomny.
- Dowiedziałem się, że ten nowy nabywca kamienicy niby szuka Pawła, gdzie Paweł mieszka, a on doskonale to wiedział. To było pierwsze kłamstwo. A że obywatel nie przebywa, więc mają prawo go wymeldować. Kij ma dwa końce, uważam, że kiedyś ten drugi koniec walnie tamtych ludzi, bo to jest niemożliwe, by tak postępować z ludźmi - ocenia kuzyn Leszek Maciorowski.
"Ukradziono mi mieszkanie i jestem bezdomny"
- Byłem niepełnosprawny, byłem na wózku i kalekę na bruk wyrzucić? Ja nie wyjechałem za granicę czy nie wyjechałem na wczasy. Czuję się oszukany, ukradziono mi mieszkanie i jestem bezdomny - podkreśla pan Paweł.
Pan Paweł w ośrodku dla bezdomnych pod Częstochową mieszka już prawie dwa lata. Ma zapewnione wyżywienie i dach nad głową. Płaci za pobyt 1600 złotych miesięcznie. Wielokrotne starał się o lokal. Bez skutku. Po naszej interwencji pojawiła się nadzieja, że już wkrótce wsparcie otrzyma.
ZOBACZ: "Interwencja": Wystarczyło zatrudnić się u niej na jeden dzień. Oszustka miała wypróbowany sposób
- Mam nadzieję, mimo trudnej sytuacji, że będziemy w stanie ten lokal zapewnić. Niestety, prosimy takie osoby, które są w takiej sytuacji jak bohater państwa materiału, o chwilę cierpliwości - mówi Włodzimierz Tutaj z Urzędu Miasta w Częstochowie.
- W najgorszych myślach nie przypuszczałem, że skończę w przytulisku - zaznacza pan Paweł.
Cały reportaż "Interwencji" można obejrzeć TUTAJ.
Czytaj więcej