"Interwencja": Wystarczyło zatrudnić się u niej na jeden dzień. Oszustka miała wypróbowany sposób
Magdalena Jagiełło-Kizińska mieszka w Toruniu. W 2019 roku, na niespełna dwa lata, przeprowadziła się do Gdyni. Tam poznała Patrycję L., u której pracowała jeden dzień. Z konsekwencjami tego spotkania walczy od dwóch lat. Materiał "Interwencji".
- W lutym 2021 roku przyszło pismo z jakiejś firmy zagranicznej z pozwem do zapłaty. Nie wiedziałam, co robić, bo nie miałam pomysłu, skąd ta pożyczka mogła się wziąć. Zaczęliśmy z moim adwokatem drążyć temat. Początkowa korespondencja nie była doręczana, bo ona wymyśliła sobie jakiś adres, żeby to w ogóle do mnie nie doszło – opowiada Magdalena Jagiełło-Kizińska.
- Sprawdzaliśmy, czy to jest jedyny przypadek, czy tych wyłudzeń mogłoby być więcej. Po kilku dniach cały komplet materiałów dostarczyliśmy do policji. Zostało wszczęte postępowanie karne, po kilku miesiącach policja poinformowała nas, że sprawca został ustalony – dodaje Maciej Kołyszko, adwokat pani Magdaleny.
Oszukiwała pracujące u niej kobiety. Dowiadywały się dopiero po fakcie
Sprawcą okazała się Patrycja L. Jej metodę wyłudzania danych i zaciągania pożyczek na kobiety, które u niej pracowały, przedstawialiśmy w 2020 roku.
- W trakcie kiedy kobiety sprzątały mieszkanie, ona zabierała im dowody osobiste, robiła sobie zdjęcia albo skanowała, albo też bezpośrednio z tym dowodem udawała się do placówki bankowej, gdzie zawierała umowy kredytowe – opowiadał nam wówczas Grzegorz Armatowski, dziennikarz Radio Gdańsk.
ZOBACZ: "Interwencja": Śpi w łazience, gotuje na korytarzu. Urzędnicy twierdzą, że lokal jest za duży
- Jako policja i prokuratura wnioskowaliśmy nawet do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztowania, niestety sąd nie przychylił się do tego wniosku. Pani była chyba nawet w jakiejś ciąży zagrożonej i to było głównym powodem niezastosowania tymczasowego aresztowania. Łącznie w tamtym roku przedstawiono tej pani 250 zarzutów – informował Jarosław Biały z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
- Ja nie będę na ten temat żadnych informacji udzielała. Udzieliłam ich jedynie policji. Cały czas spłacam to po kolei. Wiem, że źle zrobiłam, ja spłacałam jedną pożyczkę drugą, zapętliłam się – powiedziała nam w 2020 roku Patrycja L.
Próbowaliśmy ponownie porozmawiać z Patrycją L., aby zapytać, czy spłaca zaciągnięte zobowiązania, ale zmieniła adres zamieszkania i nie odebrała telefonu.
Sprawa w toku, a pożyczki trzeba spłacać. Prokuratura: Skala jest dosyć obszerna
Pani Magdalena posiada zaświadczenie o statusie osoby pokrzywdzonej, a mimo to wciąż otrzymuje wezwania do zapłaty. Podobnie jak 25-letnia pani Alicja z Gdyni, której długi przez Patrycję L. sięgają już blisko 80 tysięcy złotych. Kobiety mają żal do prokuratury - o to, że cały czas muszą informować wierzycieli o toczącym się postępowaniu.
- W każdym wypadku po określeniu osoby pokrzywdzonej i dążeniu do ustalenia, w jakim zakresie dane osobowe zostały wykorzystane do zaciągania pożyczek, do utworzenia rachunków bankowych, do tych instytucji prokuratura się zwraca, zabezpiecza dokumenty, więc dana instytucja wie, że takie postępowanie sądowe toczy się – tłumaczy Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- W zeszłym miesiącu dostałam dwa wezwania do zapłaty i to jeszcze z instytucji, o których nie miałam pojęcia, że mam tam długi. Jest to straszne uczucie, bo jednak trzeba mieć na uwadze, by w swoim budżecie mieć 500 złotych miesięcznie, odłożyć je, żeby w razie czego móc szybko zareagować i opłacić adwokata – mówi Alicja Lubecka.
ZOBACZ: "Interwencja": Przez 20 tys. zł pożyczki stracili dom
- Ja tak naprawdę żyję w permanentnym stresie, zastanawiam się, co tym razem przyjdzie. Rok temu, w grudniu w 2021 roku komornik wszedł mi na konto i ściągał mi pieniądze, ponieważ nikt z sądu nie znalazł mnie po moim adresie zameldowania. Co jakiś czas dostaję pozwy, pisma, wezwania do zapłaty z kancelarii jakichś prawniczych, z firm zarejestrowanych gdzieś za granicą, więc to dla mnie jest bardzo ciężki temat – mówi Magdalena Jagiełło-Kizińska.
- Rozumiem sytuację pokrzywdzonych, natomiast materiał dowodowy musi być zgromadzony i dopiero wtedy musi być postawiony zarzut, a następnie może być skierowany akt oskarżenia. W tym przypadku skala jest dosyć obszerna i wymaga bardzo dużo czynności do wykonania – informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
- Może, gdyby to któregoś z pracowników policji bądź prokuratury dotknęło, to ta sprawa mogłaby się potoczyć troszeczkę szybciej – podsumowuje Magdalena Jagiełło-Kizińska.
Patrycja L. ma bogatą kartotekę. Na swoim koncie ma 8 wyroków. Dodatkowo w ubiegłym tygodniu usłyszała 415 zarzutów. Według prokuratury poszkodowanych jest 20 kobiet. Liczba ta może wzrosnąć, bo postępowanie jest w toku.
Zobacz materiał "Interwencji" tutaj.
Czytaj więcej