Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Ponad 28 tys. ofiar. "Będą szukać dopóki jest nadzieja"

Świat
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Ponad 28 tys. ofiar. "Będą szukać dopóki jest nadzieja"
PAP/EPA/SEDAT SUNA

- Dopóki jest nadzieja, dopóty będą szukać - mówi Wiktoria Maciejewicz, dyrektorka misji naziemnych Global Empowerment Mission. - Jest ciężko. Nasza tłumaczka powiedziała, że od czterech dni je sam makaron, bo nie może nic dostać. Ludzie śpią w samochodach, nawet jeśli ich domy ocalały. Te osoby są tak naprawdę bezdomne - opowiadała.

Liczba ofiar trzęsienia ziemi na turecko-syryjskim pograniczu wzrosła do 28 tys. osób - podaje AFP powołując się na szacunki służb ratowniczych. To jednak nie ostateczny bilans. Eksperci oceniają, że życie stracić mogło nawet 100 tys. osób.


Według szacunków ONZ pomocy potrzebują nawet 23 mln osób, w tym 1,4 mln dzieci.

 

ZOBACZ: Trzęsienie ziemi w Turcji. Agata Bromberek: Do wielu miejsc pomoc długo nie docierała


Wiktoria Maciejewicz jest obecnie w Gaziantep. - To miasto nie funkcjonuje. W niektórych miejscach zostały zniszczone całe dzielnice. To nie tylko domy, ale sklepy, banki, cała infrastruktura. Potrwa lata zanim to społeczeństwo wróci do normalnego funkcjonowania - podkreśla.


Mówi, że na miejscu sprawnie działa turecka rządowa organizacja humanitarna. - Innych organizacji nie widzimy. Często jesteśmy pierwszą organizacją, która dotarła do odległego miejsca. Ludzie ze wsi nie mają jak dotrzeć po pomoc, trzeba dotrzeć do nich, żeby mogli przetrwać - zaznacza Maciejewicz.


- Nie ma możliwości kupić czegoś w większej ilości. Trzeba jechać 400-500 km. To są początki. Na razie ta żywność jest, ale zobaczymy jak będzie dalej - dodaje.

 

WIDEO: Zobacz rozmowę z Wiktorią Maciejewicz i ks. Przemysławem Szewczykiem w Polsat News

 

Syria: "Liczba ofiar jest niedoszacowana"

W Syrii pomaga Stowarzyszenie "Dom Wschodni". W Polsat News o sytuacji w tym kraju opowiadał ks. Przemysław Szewczyk.


- To jest kraj, który jest wykończony wojną domową. Nasze stowarzyszenie jest obecne w Aleppo. Pierwszy ogląd sytuacji był już tragiczny, a rok po roku okazywało się, że sytuacja jest coraz trudniejsza - mówił ksiądz.


Jak dodał, "embargo, zniszczenie infrastruktury powoduje, że ludzie nie mają prądu, ciepła, paliwa". - Trzęsienie ziemi tylko dołożyło cierpienia. Państwo ma teraz zupełnie inne zmartwienia. Jest wycieńczone wojną. Cały czas ją prowdzi. Ludzie są zdani na siebie. Służby, które powinny działać, w Syrii nie istnieją - podkreśla.

 

ZOBACZ: Turcja. Matka i dziesięciodniowy noworodek wyciągnięci spod gruzów


- Liczba ofiar jest cały czas niedoszacowana. Ciężko jest dotrzeć do tego, co jest pod gruzami. Ludzie w Damaszku i innych miejscowościach uciekli ze strachu i boją się wrócić do blokowisk. W Aleppo ludzie koczują na ulicy - zaznacza.


Wiktoria Maciejewicz opowiada, że cierpienie ludzi i rozpacz, którą widzą na ulicach jest "niewyobrażalna". - Tego nie pokażą kamery, nie pokaże żadne opowiadanie. Byliśmy w epicentrum. Gdziekolwiek się rozejrzeliśmy, był chaos i panika. Ludzie biegali, płakali - relacjonuje.


- Podeszła do mnie kobieta, mówiła po turecku, mówiłam jej, że nie rozumiem, ale ona i tak mówiła i pokazywała swój ból. Przyniosła kurtkę swojego 5-letniego dziecka. Pakując na rower jedzenie, które próbowała dostać w punkcie pomocy płakała. Płakałyśmy razem - opowiadała.


Pytana o przyszłość dotkniętych trzęsieniem ziemi miast w Turcji, Maciejewicz odpowiada: "na razie skupiamy się na aktualnych potrzebach". - Musimy pokazać im, że nie są sami - dodaje.

prz / Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie