USA. Producent telewizyjny udławił się jedzeniem. Jego maleńkie dzieci były wtedy same w hotelu
Producent amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC Dax Tejera zmarł nagle dzień przed Wigilią, gdy był z żoną w restauracji. Przyczyną było zakrztuszenie kęsem jedzenia. Para zostawiła jednak w hotelu bez opieki maleńkie dzieci. Gdy żona pojechała z Tejerą karetką do szpitala, zostały same. Hotel nie wpuścił znajomych pary, by ich pilnowali. Zamiast tego wezwano policję, która aresztowała kobietę.
Producent wykonawczy ABC News Dax Tejera zmarł z powodu zakrztuszenia się - poinformowało biuro Głównego Lekarza Sądowego Nowego Jorku.
Wcześniej podejrzewano, że 37-letni dziennikarz zmarł z powodu zawału serca. Mężczyzna upadł po wyjściu z restauracji, w której z żoną był na kolacji.
Komunikat koronera mówi, że 23 grudnia ubiegłego roku śmierć Tejery wywołało "uduszenie spowodowane niedrożnością dróg oddechowych wywołaną przez treść pokarmową". Jak stwierdzono sytuację "skomplikowało zatrucie alkoholem".
ZOBACZ: Ukraina. Dziennikarze skontaktowali się z Rosjanami odpowiedzialnymi za ostrzał w Dnieprze
24 grudnia prezes ABS News Kim Godwin poinformował personel stacji, że Tejera "zmarł nagle na zawał serca".
W wieczór śmierci dziennikarza, który był w czasie wypadku z żoną, policja ustaliła jednak, że para zostawiła bez opieki swoje małe dzieci w pokoju hotelowym.
Dzieci spały przy kamerach, gdy ich tata umierał
Funkcjonariusze zostali wezwani za pośrednictwem numeru alarmowego 911, a informacja dotyczyła pozostawienia bez opieki maleńkich dzieci przy ulicy Vanderbilt Avenue 50 w Nowym Jorku - poinformował zastępca rzecznika nowojorskiej policji. Pod tym adresem znajduje się hotel dla członków "The Yale Club".
Żona Tejery, Veronica, została aresztowana za pozostawienie dzieci pary bez opieki. Policjanci znaleźli bowiem w pokoju dwie dziewczynki - 2-letnią i 5-miesięczną, które przebywały tam same "przez dłuższy czas".
ZOBACZ: Ukraina: Mateusz Lachowski miał wypadek. W busa, którym jechał, uderzył samochód
Po wyjściu na wolność, Veronica Tejera przyznała 2 stycznia w oświadczeniu wysłanym mediom, że "podjęła złą decyzję".
"Kiedy Dax stracił przytomność 23 grudnia, towarzyszyłam mu w karetce do szpitala" - wyjaśniła.
"Poprosiłam zarówno bliskiego przyjaciela, jak i moich rodziców, aby pośpieszyli do pokoju hotelowego moich dzieci i zajęli się nimi, ponieważ monitorowałam je kamerą" - powiedziała. "Hotel nie chciał wpuścić mojego przyjaciela i zamiast tego wezwał policję nowojorską" - głosi oświadczenie cytowane przez media.
Jak twierdzi, w tym czasie obserwowała dzieci za pomocą dwóch kamer i były one całkowicie bezpieczne.
Dzieci małżeństwa są obecnie pod opieką babci - podał "The New York Post".
Czytaj więcej