Beskidy: GOPR dwa razy ratowało tego samego 72-latka. Raz opadł z sił, później zabłądził

Polska
Beskidy: GOPR dwa razy ratowało tego samego 72-latka. Raz opadł z sił, później zabłądził
Facebook/GOPR Beskidy
Ratownicy GOPR z Beskidów ruszają po turystów, którzy idą w góry niekoniecznie przygotowani

Starszy turysta zagubił się w okolicach Babiej Góry, więc na pomoc ruszyli ratownicy GOPR. Gdy go spotkali, okazało się, że z 72-latkiem poznali się kilka dni wcześniej. Wtedy ruszył na szlak wraz z towarzyszką i wspólnie opadli z sił. Kobietę trzeba było ewakuować skuterem śnieżnym. To niejedyne ostatnie akcje goprowców. Otrzymali też m.in. alert od wędrowców, którzy zgubili powerbanka w śniegu.

Niedzielny alarm do beskidzkich goprowców z Markowych Szczawin popłynął z rejonu kopuły szczytowej Babiej Góry. Zabłądził tam 72-letni turysta, a zbliżała się godzina 16:30, więc było ryzyko, że nie znajdzie właściwej drogi i pozostanie na noc w górach.

 

Na odsiecz ruszyli także ratownicy z Sekcji Babiogórskiej z Przełęczy Lipnickiej, a także z Zawoi Markowej. Jak przyznano na profilu GOPR byli bardzo zdziwieni, gdy okazało się, że znają zabłąkanego wędrowca.

Ta sama osoba dwa razy wzywała ratowników z Beskidów

Tego samego mężczyznę ratowali w czwartek w rejonie Hali Krupowej. Wtedy około 14:00 dowiedzieli się o starszych kobiecie i mężczyźnie, którzy opadli z sił, idąc ze Skawicy Suchej Góry do schroniska. Wtedy na pomoc także wysłano ratowników z Markowych Szczawin i Sekcji Babiogórskiej.

 

 

Do pary dotarli półtorej godziny później - kobietę ewakuowali skuterem, a mężczyzna w ich asyście, a także Grupy Podhalańskiej GOPR, wrócił na piechotę. A jak starszy turysta wrócił w bezpieczne miejsce pod koniec weekendu? Również sprowadzili go goprowcy, a do schroniska dotarł przed dziesiątą wieczorem.

 

 

To była niejedyna akcja beskidzkich ratowników w niedzielę. Wcześniej, bo o siódmej rano wyszli po dwóch turystów, którzy dzień wcześniej zamierzali zdobyć Diablak. Wielogodzinna wędrówka w skrajnie trudnych warunkach wykończyła ich do tego stopnia, że na zejście nie starczyło im energii. Podobnie wyczerpane były baterie w ich telefonach.

 

ZOBACZ: Bukowo Morskie. Szefernaker: pomożemy wyposażyć okradzione auto strażaków-ochotników

 

Noc spędzili w wykopanej samodzielnie jamie śnieżnej, a rankiem obudzili się wychłodzeni, z odmrożeniami na dłoniach. Dzięki temu, że zdołali ogrzać jednego ze smartfonów, zdołali wezwać pomoc. Uratowało ich kilkunastu goprowców z Markowych Szczawin oraz Zawoi.

Zgubili powerbanka w śniegu

Jak zauważył beskidzki GOPR, latem trasa z Przełęczy Lipnickiej przez Diablak do Markowych Szczawin zajmuje przeciętnie około pięciu godzin. Ci, których uratowali, przebyli ją w 21 godzin.

 

Kolejny alert spłynął do nich późnym popołudniem od dwóch osób, którzy zeszli ze szlaku podczas zejścia między Gówniakiem a Kępą i nie mogli znaleźć drogi. Ich telefony były niemalże rozładowane, a powerbank zaginął w śniegu. Odnaleźli ich ci sami goprowcy, którzy wyruszyli na pomoc 72-latkowi, a także ich koledzy ze Szczyrku.

 

GOPR Beskidy przypomniało, że gdy planujemy zimowe zdobywanie góry, nie możemy zapomnieć o właściwym wyposażeniu: odpowiedniej odzieży, rękawicach na zmianę, termosie z ciepłym napojem, naładowanym telefonie oraz powerbanku. "Pamiętajcie również o zdrowym rozsądku, by w odpowiednim momencie móc podjąć decyzję o odwrocie" - dodano.

wka/ sgo / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie