Pijani turyści w Zakopanem. On utknął na dachu, ona szła po torach
Młody mężczyzna wpadł na pomysł, że wdrapie się na dach budynku w Zakopanem. Znaleźć się na wysokości umiał, ale powrót okazał się niemożliwy. Na pomoc nietrzeźwemu turyście przyjechali więc policjanci i strażacy. Kilka godzin później mundurowi pomagali też pijanej kobiecie, która po sprzeczce z małżonkiem postanowiła opuścić miasto, idąc środkiem torów.
Trwają zimowe ferie, a więc Zakopane - jak co roku - staje się zimową stolicą Polski. Łączy się to nie tylko ze sportem albo górskimi wędrówkami, ale i imprezami. Jak podaje tamtejsza policja, w nocy z niedzieli na poniedziałek wiele razy interweniowała wobec turystów, którzy wypili za dużo alkoholu i wpadli na niezbyt dobre pomysły.
O godz. 2 w nocy funkcjonariusze i strażacy pojechali na Harendę, aby z dachu dwupiętrowego budynku ściągnąć pijanego 24-latka. Wszedł na niego razem z młodszym o cztery lata kolegą, ale zejść już nie umiał.
ZOBACZ: Rdzawka. Pod ciężarem śniegu zawalił się dach domu jednorodzinnego. Akcja strażaków
Służby użyły drabiny, aby pomóc nierozsądnemu młodemu mężczyźnie z woj. łódzkiego. Policjanci ukarali go mandatem karnym.
Pokłóciła się z mężem. Z Zakopanego chciała wrócić po torach
Trzy godziny później policjanci dowiedzieli się od ochroniarzy na tymczasowym dworcu PKP, że po torach biega kobieta. Wsiedli w radiowóz i dotarli nim na Spyrkówkę. Tam zauważyli przyjezdną 42-latkę, która szła między szynami w stronę Poronina.
Pani - jak się okazało również nietrzeźwa - przyznała im, że wraca do domu, bo pokłóciła się z mężem i nie chce dłużej być w Zakopanem. Zapewniała przy tym, iż nic jej nie jest.
Mundurowi zabrali kobietę do auta, dowiedzieli się, gdzie jest zakwaterowana i oddali ją pod opiekę trzeźwej osoby. Podkreślają, że gdyby nie ich działania, turystka mogłaby się wychłodzić albo zostać potrącona przez pociąg.
Czytaj więcej