"Jak go, k***ę, złapię, to zatłukę". Okupują cudze mieszkanie, nie płacą i grożą
Ponad półtora roku temu kupił mieszkanie, ale nie może do niego wejść. Pan Adam z Pruszkowa był jednym z dziewięciu licytujących 50-metrowy lokal. Wygrał, bo zaoferował najwyższą cenę – 215 tys. zł. Jednak w lokalu do dziś mieszka zadłużona rodzina. Jak twierdzi pan Adam jego dzicy lokatorzy i ich bliscy korzystają z trzech samochodów i są w trakcie wykańczania domu. Materiał "Interwencji".
- To był kwiecień 2021 r., ale dopiero w połowie 2022 r. przysądzono mi to mieszkanie prawomocnie. To bardzo długo trwa – opowiada Adam Zaborski.
- Dłużnik w toku tego postępowania składał szereg zażaleń, one były rozpatrywane, to także wpłynęło na przedłużenie tego postępowania. Zażalenia zostały bądź oddalone, bądź odrzucone, i ostatecznie postanowienie o przysądzeniu własności uprawomocniło się – informuje Sylwia Urbańska z Sądu Okręgowego w Warszawie.
Dzicy lokatorzy w mieszkaniu. Nie może wejść
Pan Adam pojawił się pierwszy raz w swoim mieszkaniu w lipcu 2022 r. Chciał je odzyskać.
- To było od razu po uzyskaniu pisma. Pani Ada twierdziła, że ten dokument to nie jest nic ważnego. Stwierdziła, że nie będzie płaciła czynszu, za coś co nie stanowi jej własności. Ale mieszkać chce. Powiedziała, że będzie mieszkać aż do śmierci - opowiada pan Adam.
Mężczyzna twierdzi też, że mu grożono.
- Podjechał samochód, otworzyło się prawe okno i usłyszałem "doigrasz się, k***a, doigrasz" – mówi.
ZOBACZ: "Interwencja". Emerytka wymieniła wodomierze na oszczędne. Potem przyszedł rachunek za zużycie
Pan Adam przekazał "Interwencji" nagranie telefonicznej rozmowy z lokatorką. W te słychać męża kobiety, który stwierdza: "Jak go, k***ę, złapię, to go zatłukę".
"Nie wiedzą co to znaczy honor"
Dzicy lokatorzy choć pracują konsekwentnie nie płacą nie tylko nowemu właścicielowi, ale także za czynsz do spółdzielni. Jak ustalił pan Adam jego dzicy lokatorzy korzystają z trzech samochodów i mają dom w trakcie wykańczania. Majątek jednak został przepisany na niezadłużonych członków rodziny.
- Za prąd płacą, bo muszą, żeby go mieć prąd, a reszty już nie. I ten dług rośnie na konto Adama – komentuje Edyta Mila, przyjaciółka właściciela mieszkania.
To fragment rozmowy pana Adama z lokatorką:
Pan Adam: Pani przedstawia się jako biedna osoba, a pani mąż jeździ samochodem powyżej 100 tys. zł. Lokatorka: A wie pan czyj jest samochód?
Pan Adam: Na tatę zarejestrowany.
Lokatorka: No właśnie. To proszę nie mówić, że to jest nasz majątek.
Pan Adam: Przecież macie państwo dom w Duchnicach.
Lokatorka: Nie mam, rozumie pan.
Pan Adam: A córka nie ma?
Lokatorka: Nie ma. A gdzie ma się wprowadzić do pustostanu? Dom to nie należał do mnie ani ziemia.
Pan Adam: Pani przepisała na matkę, a z matki na córkę.
Lokatorka: Ja nie posiadam nic. Ja nie posiadam nic.
ZOBACZ: Warszawa. Wypadek pługosolarki. Kierowca miał 1,5 promila alkoholu
Formalnie dłużniczką jest Adriana W. Kobieta nie zgodziła się na rozmowę przed kamerą "Interwencji". Twierdzi, że nie wyprowadzi się dopóki nie zostanie jej przyznany lokal socjalny. Jednak, jak sama potwierdziła, że nie uzupełniła dokumentów, o które prosili ją urzędnicy. Chodziło o wskazanie dochodów członków rodziny.
Pan Adam opiekuje się 89-letnim ojcem. Zakup mieszkania miał być dla niego inwestycją w spokojną przyszłość. Nie potrafi zaakceptować zachowania byłych właścicieli, którzy konsekwentnie nie chcą opuścić mieszkania.
- To zamożni ludzie, a żyją z cudzego nieszczęścia. Nie wiedzą co to znaczy honor – podsumowuje pan Adam.
Czytaj więcej