Wybuch w Katowicach. Psycholog społeczny o "syndromie zgorzknienia". Doszło do skrajnego kryzysu
Według prof. Leszka Mellibrudy ofiary wybuchu w Katowicach podlegały długotrwałej, nakładającej się traumie, która mogła doprowadzić do zespołu zgorzknienia". - Czasem reakcją jest agresja połączona z samoagresją i wtedy mamy samobójstwo rozszerzone - mówił ekspert. Dodał, że przeciągający się kryzys rodziny mogliby wcześniej rozpoznać odpowiednio przygotowani eksperci, którzy są w stanie pomóc.
- Nie przypominam sobie takiej historii, która by w takim formacie miała miejsce w Polsce. To jest format, który polega nie tylko na unicestwieniu, zabiciu siebie, ale również zagraża życiu innych ludzi - mówił w Polsat News psycholog społeczny Leszek Mellibruda, profesor Akademii Handlowej Nauk Stosowanych.
Mało znany syndrom zgorzknienia
- Psychologia zna takie zdarzenia i zjawiska, które często związane są ze specyficznym mało znanym syndromem, zespołem zgorzknienia. Po wielu różnego rodzaju drobnych urazach, takich jak zwolnienia z pracy, zniewagi, oczernianie, rozwód, czasami prowadzić może on do takich zachować, które w sumie są zorientowane na siebie oraz na źródła takiego zgorzknienia, często personalne - powiedział Mellibruda.
- Często mają one pokazać nie tylko bezradność, bezsilność, ale również złość, pewną agresywność wobec osoby, instytucji, które rozczarowały - podkreślił Leszek Mellibuda.
ZOBACZ: Wybuch w Katowicach. List pożegnalny od ofiar. "Interwencja" ujawnia
- Poczucie odpowiedzialności ulega olbrzymiemu ograniczeniu w takich sytuacjach, kiedy to doświadczenie rozgoryczenia, zgorzknienia, urasta do najwyższych poziomów. Wtedy też złość przeradza się w skrajną agresję, która czasami jest obserwowana w codziennym życiu w postaci furii - tłumaczył.
- Czasami jest to reakcja agresji połączonej z samoagresją i wtedy mamy do czynienia z samobójstwem rozszerzonym - mówił ekspert.
Według profesora Leszka Mellibrudy, w tym przypadku doszło do skrajnego kryzysu.
Mellibruda: Specjaliści mogliby rozpoznać sytuację
Kobiety, które straciły życie w wybuchu w Katowicach, napisały list do "Interwencji" Telewizji Polsat. Podpisał się pod nim także mężczyzna, który trafił do szpitala. Poinformowano w nim, że w ich sytuacji "jedynym rozwiązaniem wydaje się rozszerzone samobójstwo".
- Istotą samobójstwa rozszerzonego jest bardzo często skrajnie emocjonalne i magiczne myślenie, że ja zginę, ale powinny również zginąć moje osoby najbliższe, rodzina - żeby się nie męczyły... - mówił profesor. - To myślenie ma formę zaburzoną i dlatego też jest bardzo niebezpieczne - dodał.
ZOBACZ: Katowice: Wybuch gazu w kamienicy. Znaleziono zwłoki jednej z poszukiwanych kobiet
Zapytany, czy można było rozpoznać nadciągającą tragedię, powiedział, że potrafią to zrobić specjaliści w ośrodkach interwencji kryzysowej. - Pierwsze sygnały są słabo, ale rozpoznawalne - powiedział psycholog społeczny.
Jego zdaniem taka przedłużona, nakładająca się trauma może być rozpoznana przy pomocy odpowiednich narzędzi diagnostycznych.
- Są specjalne narzędzia postępowania, które dobrze znają interwenci kryzysowi, a więc osoby, które są przygotowane do udzielania pomocy w sytuacjach właśnie kryzysowych. To był przeciągający się kryzys tej rodziny, a szczególnie tej jednej osoby, która zarządzała tam różnymi sprawami - powiedział Mellibruda.
WIDEO - Prof. Leszek Mellibruda, psycholog społeczny o tragedii w Katowicach
Konieczna pomoc także dla księdza
Kobiety poinformowały w liście, że mają żal do ewangelickiego księdza, który zapewniał im mieszkanie.
Według prof. Mellibrudy zdarzenie, do którego doszło w Katowicach nosi znamiona takiej "zemsty" na księdzu. Przypomniał jednak, że także inne instytucje wywołały rozczarowanie zmarłych.
- Każdy ksiądz jest obdarzany zaufaniem i jest autorytetem, a już zwłaszcza takich osób, które wykonują jakieś posługi w stosunku do kościoła i tego księdza. Zemsta może także doprowadzać do takich skrajnych reakcji - mówił, tłumacząc źródła rozczarowania sytuacją życiową, które przybiera ostatecznie formę zemsty.
ZOBACZ: Wybuch w Katowicach. W gruzowisku znaleziono drugie ciało
- To jest ta najwyższa półka "drabiny złości", gdzie ludzi czasami opanowuje furia, gdzie ich sposób myślenia jest zawężony, jednokierunkowy. Czasami jest to jakaś forma zaślepienia umysłowego, kiedy ludzie nie biorą pod uwagę różnych konsekwencji - mówił Mellibruda. Dodał, że o takich zachowaniach mówi się, że są nieodpowiedzialne.
Mellibruda zgodził się, że list ofiar wybuchu w dużej mierze obciąża ewangelickiego księdza. Kobiety napisały bowiem w liście, że "ksiądz każe im opuścić mieszkanie i nie interesuje go, czy trafią pod most".
Przyznał, że "borykanie się z poczuciem winy, które niekoniecznie musi być w pełni świadome i z wieloma innymi konsekwencjami tego wydarzenia, to dodatkowy stres i jest czynnikiem obciążającym psychicznie oraz emocjonalnie również i księdza".
Czytaj więcej