"Interwencja". Matka z dzieckiem wynajęła dom i nie płaci. Nie wpuszczają właścicieli
Rodzeństwo z Krasnegostawu wynajęło dom matce z małym dzieckiem. Choć czynsz był symboliczny, to kobieta przestała go płacić. Nie reaguje też na wezwania do opuszczenia nieruchomości. Od czterech lat nie wpuszcza właścicieli do środka. Materiał "Interwencji".
Pani Barbara i pan Witold są rodzeństwem. Mają własne mieszkania. Po śmierci rodziców odziedziczyli rodzinny dom w Krasnymstawie. To było w 2014 roku. Nie chcieli, by dom niszczał. Postanowili go wynająć kobiecie, która potrzebowała pomocy.
Wynajęli dom matce z dzieckiem
- Ja znałem tę osobę. Oni byli w tragicznej sytuacji, z małym dzieckiem, zima, grudzień. No to pomogłem, po prostu. Trzeba było. Powiedziałem, że na rok, dwa czy na trzy. Pomieszkajcie. Niech dom będzie ogrzewany. To było 400 zł za dom, posesję, a potem jeszcze dałem im działkę do uprawiania sobie. Chodziło tylko o to, że ktoś mi tego przypilnuje - wspomina Witold Kardyka.
- Ten dom mnie nie interesował. Tym bardziej, że wiedziałam, że jest brat mój i on na pewno się zajął tym. I tak było - dodaje Barbara Flis.
ZOBACZ: "Interwencja": Urzędniczy absurd. Ministerstwo jedno, a pomoc społeczna drugie
Problemy zaczęły się w 2019 roku. Wynajmująca przestała płacić. Co więcej - założyła firmę transportową pod tym samym adresem. Właściciele nie mieli o tym pojęcia.
- Dowiedzieliśmy się o tej firmie z internetu przez przypadek. Postanowiliśmy wypowiedzieć umowę tej lokatorce. Przysłała pismo, w którym zadeklarowała gotowość wyprowadzki. To był 2019 rok - mówi Alan Kardyka, syn pana Witolda.
Lokatorzy nie dbają o dom
- Prosiłem, żeby czyścić komin, a nie był czyszczony, wybuchł trzy lata temu. Ona się sama przyznała, że spaliła się sadza, wypaliła się sadza. Straży nie wezwała. Co roku powinien być przegląd kominiarski, ale to kosztuje, a oni nie chcą tego zrobić. Nie wpuszczają nikogo: ani kominiarza, ani listonosza do domu. Boję się przede wszystkim o stan dachu, bo grozi to już tragedią budowlaną. I musimy to jak najszybciej skontrolować - alarmuje Witold Kardyka.
ZOBACZ: "Interwencja": Lokatorzy od miesięcy nie płacą za wynajem domu. Zamienili go w ruderę
Lokatorzy nie zgodzili się na rozmowę z reporterami "Interwencji. - Nie zezwalam na filmowanie. Proszę wysłać tego właściciela, żeby się leczył, najlepiej - powiedział konkubent wynajmującej. - Właściciela, żeby się leczył? Przecież nie macie państwo tutaj żadnej umowy - mówi reporterka. - Jesteśmy chronieni prawem, co najmniej do kwietnia - odpowiada mężczyzna.
- Taka jest rozmowa z dzikimi lokatorami. Ten pan, to jest partner lokatorki, dzikiej lokatorki. Umowa jest na nią, ale już nie obowiązuje. Ona już dawno powinna tutaj nie mieszkać. Mieszka tu bezprawnie - komentuje Alan Kardyka, syn pana Witolda.
Właściciel wezwali policję
Mężczyzna wezwał na miejsce policję, tłumacząc, że od czterech lat nie może wejść do środka nieruchomości i sprawdzić stanu technicznego. A dach grozi zawaleniem.
ZOBACZ: Gorzów Wielkopolski. Zadłużony lokator zostanie eksmitowany. "Lokal jest ewidentnie zdewastowany"
- Lokatorka nie wyraża zgody i nie wpuści pana do domu. Ona mieszka tutaj od iluś tam lat, sprawuje władzę nad tym domem. Pan jest właścicielem, ale bez jej zgody nie możemy nic tutaj zrobić - stwierdził policjant po wyjściu z domu.
- Czujemy bezsilność, niemoc, frustrację! Jesteśmy po prostu zbulwersowani tym wszystkim. Dopóki się nie zmieni prawa w Polsce, ludzie będą tego nadużywać - uważa Alan Kardyka, syn pana Witolda.
Materiał "Interwencji" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej