Oława. Wróciła ze szpitala z krwiakiem na twarzy i wybitymi zębami. Wzajemne oskarżenia
Łączniczka z Powstania Warszawskiego 91-letnia pani Hanna wróciła ze szpitala z ogromnym krwiakiem na twarzy i wybitymi zębami. Syn kobiety obwinia o to placówkę w Oławie. Szpital przyznaje, że na terenie placówki doszło do wypadku, ale obwinia też syna kobiety. Sprawę bada prokuratura i rzecznik praw pacjenta.
Hanna Arendt-Wisłocka brała udział w Powstaniu Warszawskim. 91-latką chorą na Alzheimera opiekuje się 72-letni syn. Mężczyzna sam zmaga się z chorobą.
- Mieszkamy we dwoje, mamą zajmuję się już od ośmiu lat - tłumaczy Marek Arendt.
Wypisana ze szpitala po dwóch dniach
2 stycznia kobieta źle się poczuła, miała wysokie ciśnienie. Syn wezwał karetkę, pacjentka została przyjęta do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Oławie.
- Następnego dnia dowiedziałem się, że prawdopodobnie będzie wypisana - mówi syn kobiety.
ZOBACZ: Radom. Lekarka miała 2,3 promila alkoholu. Kolejne takie zdarzenie w tym samym mieście
Z pisma od dyrekcji szpitala dowiadujemy się, że w dniu przyjęcia stan zdrowia 91-latki poprawił się i nie wymagała dalszego pobytu. Po rozmowie telefonicznej z synem, transportem medycznym, pacjentka został odwieziona, ale w domu nikogo nie było. Podobnie było dzień później.
4 stycznia z synem pacjentki skontaktował się osobiście dyrektor placówki.
- Powiedział, że mam przyjechać po mamę, albo ją tutaj przyjąć. Dodał, że mama jest zaopatrzona i jest już zdrowa - tłumaczy pan Marek.
Krwiak na twarzy i wybite zęby
Jednak gdy kobieta została przywieziona do domu, wcale nie wyglądała na osobę zdrową. - Głowa mamy, która jest bardzo szczupłą osobą, była po prostu okrągła jak piłka. Miała na twarzy wielki krwiak od oka do szczęki i wybite przednie zęby - opisuje syn 91-latki.
Stan pacjentki wzbudził również zdziwienie u sanitariuszy, którzy ją odwieźli. Tłumaczyli, że powiedziano im, że kobieta uległa wypadkowi, gdy sama wstawała ze szpitalnego łóżka.
ZOBACZ: Wielka Brytania. Czterolatek skarżył się na ból brzucha. Zdjęcie RTG zszokowało lekarzy
Pan Marek ponownie wezwał karetkę. Ratownicy zawieźli jego mamę do tego samego szpitala w Oławie, ale placówka odesłała kobietę na diagnostykę do Wrocławia.
- Tam stwierdzono, że ma pęknięty oczodół i widoczne siniaki - opisuje syn kobiety.
Po powrocie z Wrocławia kobieta została skierowana na oddział chirurgii szpitala w Oławie. - Nagle się okazało, że mama jednak wymaga leczenia szpitalnego - mówi pan Marek.
WIDEO: Wróciła ze szpitala z krwiakiem i wybitymi zębami
Szpital obwinia syna kobiety
Szpital przyznaje, że doszło do wypadku. W wydanym przez placówkę oświadczeniu czytamy, że 3 stycznia chora na Alzheimera kobieta nie posłuchała personelu, wstała z łóżka i upadła, doznając urazu głowy.
- Nikt mnie nie poinformował, że doszło do takiego zdarzenia - twierdzi syn kobiety.
Dyrekcja placówki za całą sytuację obwinia też syna kobiety. Uważa, ze do całego nieszczęścia by nie doszło, gdyby 2 stycznia pacjentka została zabrana przez syna do domu.
ZOBACZ: Wielka Brytania: Pomyłka szpitala. Wysłano wiadomość o nieuleczalnym raku zamiast życzeń na święta
Mężczyzna złożył zawiadomienie o narażeniu mamy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia.
- Policjanci wystąpili z wnioskiem do prokuratury o zwolnienie z tajemnicy lekarskiej, a także o zabezpieczenie i udostępnienie dokumentacji medycznej - poinformowała asp. sztab. Wioletta Polerowicz z Komendy Powiatowej Policji w Oławie.
Szpital będzie tłumaczył się przed NFZ-em. Na wniosek ministerstwa zdrowia Rzecznik Praw Pacjenta sprawdza, czy placówka zawiniła.
- W zależności od tego, co będzie w tym oświadczeniu, co będzie w dokumentacji medycznej, będą podejmowane dalsze czynności ze strony rzecznika - przekazał Jacek Jaworski z Biura Rzecznika Praw Pacjenta.
Czytaj więcej